Do Chicago – 1700 zł, do Istambułu – 1040 zł, może do Pekinu – 2210 zł. A może gdzieś taniej – na przykład do Madrytu, Chorwacji lub do sąsiadów na Krym lub czeskiej Pragi? A może wybrać miejsce, gdzie 'niechlubna historia przeplata się z tajemnicą, a perełka ideologii socjalistycznej z wielką tragedią mieszkańców'? Okazuje się, że właśnie ta ostatnia propozycja – miejsce, gdzie w 1986 roku doszło do wybuchu reaktora atomowego – dziś staje się jednym z coraz częściej odwiedzanych przez turystów europejskich miejsc. Na polskim rynku jest już niejedna oferta 'ekstremalnej wyprawy' do Czarnobyla, gdzie przed katastrofą zamieszkiwało około 15 tysięcy ludzi. Niebawem może nastąpić eksplozja takich ofert. Obecnie w strefie zamkniętej (Czarnobyl plus zamknięta strefa buforowa) zamieszkują czasowo i w systemie zmianowym głównie naukowcy i pracownicy różnych agencji. Działa tam również sklep.
Ukraińskie normy dotyczące czasu przebywania ludzi na terenie Zony, bo tak nazywa się skażona strefa, limitują czas ich obecności do trzech miesięcy w ciągu roku. Choć są także nieliczni mieszkańcy, którzy powrócili i uprawiają ogród, mają domowe zwierzęta i po prostu żyją.

Katastrofa w elektrowni atomowej koło Czarnobyla miała swoje negatywne skutki w większości Europy i niemal doprowadziła do wyludnienia tego obszaru. Ten drugi fakt odbił się dużym echem w świecie, w rezultacie czego pojawił się film 'Bitwa o Czarnobyl', który zabiera nas w samo centrum walki ze zniszczonym reaktorem, spod którego wydobywała się chmura radioaktywnego pyłu roznosząca się nad całą Europą. Ten niezwykły film zbudowany jest na relacjach świadków i uczestników tamtych dramatycznych wydarzeń, jak również umieszczono w nim unikalne filmiki prosto z miejsca katastrofy. Ale wracając do naszej wyprawy, to...

Turystę czeka…
Po pierwsze 'primo' – Prypeć, miasto duchów (miasto, które tętniło życiem tylko 16 lat). Po drugie 'primo' – złomowisko skażonych pojazdów i maszyn (helikoptery, wozy strażackie, wozy techniczne i opancerzone, autobusy, dźwigi), które usuwały skutki awarii, a dziś wszystkie znajdują się na złomowisku-cmentarzysku. Po trzecie 'primo' – przyroda, bo opuszczony przez człowieka teren pochłonęła dzika przyroda, która, nie napotykając jakiejkolwiek działalności człowieka, wdziera się do bloków i mieszkań, niszcząc tynki, rozrywa powoli chodniki, place zabaw dla dzieci. Sama strefa to dzisiaj królestwo dzikich zwierząt i ekspansywnej przyrody. Co do trzeciego 'primo' – w obszarze Czarnobyla odradza się i rozwija także wiele gatunków zwierząt, które wyginęły na tych terenach dziesiątki lat wcześniej lub nie występowały w ogóle, jak np. niezwykle rzadki koń Przewalskiego czy niedźwiedź brunatny, niewidziany tu od kilkuset lat.
To strefa dzikiej, dziewiczej przyrody, w którą nie ingeruje i nie skaża swą ręka człowiek, rozwijającej się na terytorium, na które prawnie ograniczona jest możliwość prowadzenia działalności gospodarczej czy osiedlania się, co – jak podpowiada encyklopedia – po części cechuje parki narodowe i rezerwaty!

Ale żeby zobaczyć i być uczestnikiem tej ekstremalnej wycieczki trzeba jednak spełniać trzy wymogi: po pierwsze 'primo' – być pełnoletnim, gdyż młodzież do 18 roku nie ma prawa wjazdu na teren Zony. Po drugie 'primo' – wjazd możliwy jedynie z ważnym paszportem. Po trzecie 'primo' – na wycieczkę należy także przygotować buty i odzież dobrze zasłaniające ciało (tylko długie spodnie). A propos długich spodni – czasami na kartkach informacyjnych przyklejonych na drzwiach Cerkwi (co szczególnie widać latem, kiedy przyjeżdża duża liczba turystów), prócz zakazu wchodzenia z żywnością czy włączonym telefonem, można zobaczyć także informację zakazu wchodzenia w krótkich spodenkach, ale to już chyba inna sprawa.

A co do ekstremalnych wypraw, wszystko może się zmienić, gdyż obecnie ukraińskie władze pracują nad tym, by otworzyć tę strefę dla ruchu turystycznego. Wiec już może nie będą to ekstremalne wyprawy, ale rodzinne wycieczki. Ale...

Po co ci Czarnobyl...
Po co ci Czarnobyl za 6 stów (600 zł), jak możesz mieć to za 2,40 (bilet jednorazowego przejazdu tramwajem lub autobusem w Warszawie)? – pyta znajomy. I tu dalej mi wyjaśnia, że może dzisiejszą warszawską Pragę nie dotknęła żadna katastrofa, ale z drugiej strony, gdy popatrzeć jak została zaniedbana, jakie jest podejście miasta żeby zamiast restaurować, odbudowywać, a nie jak się to dzieje dziś – burzyć i w to miejsce stawiać nowe budynki i osiedla – to chyba można mówić o katastrofie i przyznać mu rację. 'K…, tutaj to jak po Czarnobylu' – słyszę.

Nieraz, jak popatrzę na pozaklejane gazetami porozbijane okna, wiszącą z nich firankę, trawę tudzież brzozę na balkonie czy dachu, wrak porozbijanego samochodu od miesięcy stojącego na parkingu, porzucony, zarośnięty plac zabaw – to faktycznie można pomyśleć, że to taki miniaturowy Prypeć. Do tego idąc po praskiej ulicy nieraz słyszę rozmowy Ukraińców, którzy (pewnie z przyczyn finansowych, gdyż tu jest tańszy wynajem) zamieszkują tę dzielnicę. A ja razem z nimi.

Gdy przyjeżdżają znajomi z Ukrainy i widzą szczególnie w tej części stolicy kultywowaną lokalną tradycję małej ćwiarteczki w bramie, pytają, czy u nas naprawdę tak można. Skoro brzoza może rosnąć na balkonie, to i chyba w bramie można, a po drugie chyba Polska sama szczyci się tym i propaguje, że jest państwem z wielkimi tradycjami, różnorodną kulturą regionalną, no i państwem prawa, gdzie szanuje się człowieka. A chyba to nieludzkie zabraniać kultywowania tradycji. Ale można też usłyszeć od nich stwierdzenie, że coś wygląda jak po Czarnobylu.

Co do takich powiedzonek, to kiedyś słyszałem także o Dworcu Stadion, chylącym się zresztą ku upadkowi: 'Mój mały Mińsk'. Dla sprecyzowania 'ku upadkowi' – odnosi się wyłącznie do Dworca. Nie mówiąc już o rozmowach typu:
- Byłeś wczoraj na meczu?
- Człowieku jaki Sajgon, ale roznieśli naszych.
Sajgon, który w mowie potocznej może w tym kontekście mieć znaczenie pobojowiska. Jednak gdy władze ukraińskie otworzą Zonę jako miejsce turystyczne, to już nie będzie można mówić, że tu jest ekstremalnie 'jak po Czarnobylu', ale... 'rodzinnie'.


Tekst: Paweł Łoza (пл)