W mojej wiosce Mbam, w Senegalu, jak prawie wszędzie na sawannie, kiedy susza trwa zbyt długo, ludzie proszą Boga o deszcz. Prawie każda wieś ma swoich duchów opiekunów, które wychodzą ze swoich kryjówek (odcinek rzeki, pagórek, las...).
 
Śpiew, bębny, tańce służą w kontaktach ze światem nadprzyrodzonym duchów....
 
Przygotowując dzień Jedności Afryki, śledziłem przez cały ostatni tydzień prognozę pogody różnych kanałów tv. Wszystkie, chórem zapowiadały słoneczny dzień, bez deszczu, po prostu idealną aurę na afrykański dzień. Uwierzyłem. A jednak....

Był piątek, 25 maja. Całkiem niedawno. Około 18-ej wiedziałem, można już było przypuszczać, że dopisze publiczność. Ogródek Harendy powoli wypełniał się gośćmi.

Czekaliśmy na pokaz mody obu brzegów Sahary. Tuż przy wejściu do klubu, nasz przyjaciel Kuba Pogorzelski, prowadził warsztaty bębniarskie. Jak zwykle chętnych było o wiele więcej niż bębnów.
 
Sklep ze sztuką afrykańską cieszył się dużym zainteresowaniem. Tuż obok fryzjerki zaplatały warkoczyki, a mały tłum polskich dziewcząt czekał cierpliwie w kolejce. Z głębi ogródka rozchodziły się zapachy kuchni: ryż, pikantny sos z pastą arachidową, parzone banany, specyficzna zielona herbata sahelu. Wszystko przypomniało ulice Lagosu, Dakaru, Dar Es Salamu, Luandy, Kinszasy...
 
Harenda była całkiem afrykańska. Wyładniała. Pod parasolkami tętniało inaczej niż zwykle. Słońce, bębny, mnóstwo języków: malinke, hausa, lingala, suahili, wolof, arabski..... tygiel kulturowy i piękno mieszanej publiczności. Dopiero wtedy odkryłem o co walczyliśmy przez tyle tygodni. Tak naprawdę liczyła się niepowtarzalna atmosfera, dzielenia się czegoś nieuchwytnego. Afrykańczycy i Polacy tworzyli przez kilka godzin, w nieskończenie malutkiej przestrzeni, gęstą atmosferę, gdzie zlewały się zaskakująco obraz dalekiej Afryki z warszawskim klimatem. Smaki, zapachy, dźwięki, kolory...
 
Zapomnieliśmy! Bębny czasem ściągają deszcz. I tak się stało. Nasze granie okazało się skuteczne. Poczułem, że duchy mojej wioski, jakimś cudem (na gapę samolotem) dotarły nad Wisłę i spełniły naszą nieświadomą prośbę! Rozszalała burza! Na szczęście było intensywnie, ale krótko... Niebo się rozjaśniło i uśmiechnęło. Wszyscy wrócili na miejsca i cała Harenda podziwiała przepiękny pokaz mody przygotowany przez Katryn. Bębniarze towarzyszyli modelkom przez pół godziny. Ach te bębny!
 
Gdy po 22-ej zeszliśmy do piwnicy, nasz choreograf Benoit rozruszał biodra sporej grupy pań na warsztatach tańca. Potem temperatura podskoczyła bardziej, gdy pojawiły się zespoły muzykujących Afrykańczyków w Polsce: Yugus, Gold Finger, Djolof band i Bongo Bongo rozkręciły atmosferę. Święto całego kontynentu zasługuje na odpowiednią temperaturę. No i było upalnie na sali. Dj Sam rozpoczął imprezę i podróż po większości kultur muzycznych. Serwowaliśmy najlepsze mixy „coupe decale”, „Mbalax”, „ndombolo”, „mandingo”...
 
Wszystkim dzięki za już, proszę o jeszcze za rok!
 
 
Mamadou Diouf