Warszawa oraz cała Polska, od zawsze była i będzie miejscem spotkania, występowania wielu kultur. Wynika to zarówno z usposobienia Polaków, historii, jak i położenia geograficznego.
Dla mieszkańców Europy Zachodniej, Polska to już Wschód z wielkimi wpływami kultury bizantyjskiej i azjatyckiej, a dla mieszkańców Europy Wschodniej – to początek Zachodu. Przez całe wieki osiedlali się tutaj ludzie o odmiennej kulturze, religii, rasie. Dopiero druga wojna światowa i nastanie komunizmu spowodowało zahamowanie migracji i zaczął się postępujący proces homogenizacji społeczeństwa. Moim zdaniem, nigdzie nie świecie nie istnieje wielokulturowość rozumiana jako występowanie równorzędnych sobie i nawzajem szanujących się grup o odmiennych wartościach. Można mówić raczej o ludziach pielęgnujących swoją odmienność w kraju o kulturze dominującej. Nie inaczej jest w Polsce, w której dominującą rolę pełni tradycja wywodząca się z katolicyzmu rzymskiego.
A więc 'wielokulturowość' – jako występowanie ludzi reprezentujących różne kultury i tradycje – jest stałym elementem życia Warszawy. W stolicy Polski możemy spotkać obok siebie emigrantów zarówno z Afryki, Azji, Bliskiego Wschodu czy nawet z Ameryki Południowej. Wielu z nich, tak jak ja, odnalazło w Warszawie miejsce do życia i realizowania marzeń.


Polacy a obcokrajowcy

Stosunek Polaków do obcokrajowców najczęściej powiązany jest ze znajomością języka.
Z własnego doświadczenia wiem, że płynna znajomość języka polskiego powoduje zatarcie się granicy podziału pomiędzy Polakami a obcokrajowcami.
Język i zrozumienie specyfiki polskiej kultury, poczucia humoru, a także polskich kompleksów, sprawia, że w Polsce mam poczucie akceptacji i szacunku. Często spotykam się z wyrazami sympatii, zainteresowania wynikającego z mojej odmienności i biegłej znajomości języka.
Polacy są do bólu szczerzy, co oczywiście łamie wszelkie standardy 'politycznej poprawności'. Dobrze oddał to w jednym z wywiadów Afrykanin mieszkający w Polsce – mówiąc, że we Francji, do której kiedyś wyemigrował z Afryki, nigdy nikt na niego obraźliwie nie krzyknął, tak jak zdarzyło się to w Polsce, ale też nigdy nie zaproszono go do domu. Dodał, że zrozumienie mentalności Polaków sprawiło, że stał się jednym z nich. Jest zapraszany na różne ważne uroczystości przyjaciół, czego nigdy nie doświadczał mieszkając w Europie Zachodniej.
Podobnie ma się rzecz ze społecznością wietnamską w Warszawie. Ci, którzy mówią po polsku, nie mają problemów z asymilacją, a ich pochodzenie nie wpływa na relację z Polakami.

Wydaje mi się, że Polska stanie się dla wielu nowym domem, jeśli tylko my – jako obcokrajowcy – będziemy starali się poznać język, kulturę i tradycję Polaków.