Warszawa ma dwa kluby piłkarskie występujące w Ekstraklasie - Legię i Polonię. W składzie na sezon 2009/10 tylko w Legii grają piłkarze z Afryki, obaj pochodzą z Zimbabwe. Pierwszym jest Dickson Choto – grający na pozycji środkowego obrońcy. Choto miał bardzo udany rok 2006: wybrany przez tygodnik 'Piłka Nożna' do 'jedenastki obcokrajowców Orange Ekstraklasy', okrzyknięty Postacią Roku przez serwis internetowy 'Legia LIVE!', a przez redakcję 'Życia Warszawy' - 'Sportowcem roku w Warszawie'. Drugim jest Takesure Chinyama – grający jako napastnik. W lipcu 2007 zadebiutował w ligowym meczu Legii. W sezonie 2008/2009 wraz z Pawłem Brożkiem zdobył tytuł króla strzelców ekstraklasy strzelając 19 bramek. Polonia Warszawa, najstarszy klub piłkarski stolicy, ma przydomek Czarne Koszule. Nomen omen. To właśnie w tym zespole występował pierwszy Afrykańczyk będący także reprezentantem Polski w piłce nożnej – Emmanuel Olisadebe. Najstarszy z reguły jest synonimem konserwatyzmu. Na szczęście sport jest dziedziną, która od dawna olewa bariery.

Emmanuel Olisadebe do Polski trafił w 1997 roku aby występować w pierwszej lidze. Podobno miał grać dla Wisły Kraków lub Ruchu Chorzów, ale ostatecznie został zawodnikiem Polonii Warszawa. W pierwszym roku gry strzelił tylko jedną bramkę. W sezonie 1999/2000 został jednym z najlepszych zawodników pierwszej ligi. Zdobył wówczas dwanaście goli dla Polonii Warszawa, która została w tym sezonie mistrzem Polski. W tym zespole trenował pod okiem Jerzego Engela, późniejszego trenera reprezentacji Polski.
W tym sezonie miała także miejsce rasistowska afera podczas spotkania ligowego. 6 maja 2000 roku w Lubinie Polonia zagrała w ramach 26 kolejki rozgrywek spotkanie z Zagłębiem. Przez całą rozgrywkę w stronę Olisadebe kibice gospodarzy rzucali banany. Tak to bywa na polskich stadionach. Świnie, skoro siedzą wysoko na trybunach (a to wcale nie chlewnia) obrażają małpy na boisku. Taka mentalność kiboli. Małpa o czterech chwytnych kończynach jest przecież gorsza od parzystokopytnej świni! Pseudokibice często udają odgłosy małp, jakby świnia śpiewała lepiej.

Wróćmy jednak do sportu.

W lipcu 2000 r. Emmanuel Olisadebe otrzymał polskie obywatelstwo. Ile razy oglądałem mecze naszych orłów? Nie sposób zliczyć ile ich było w ciągu 25 lat. Nasłuchałem się też głupot. Mnóstwo razy słyszałem naszych pól-profesjonalnych komentatorów gadających o 'Nigeryjczyku z polskim paszportem'. Ten człowiek był jednym z najpopularniejszych ludzi w Polsce?
W kadrze pojawiło się kilku nowych zawodników, jednak najbardziej efektownym debiutem był występ Emmanuela, który już w pierwszym meczu w polskich barwach (16 sierpnia 2000, Rumunia – Polska z wynikiem 1:1) strzelił bramkę. Olisadebe, wkrótce stał się podstawowym zawodnikiem kadry Engela.
Jak Wisła długa i szeroka, prosta czy zawiła, każdy Kowalski wiedział o jednym. Że czarny chłopak z Afryki gra dla Polski. Komu do licha była potrzebna 'każdomeczowa' informacja o paszporcie? Czysta złośliwość! Afrykański warszawiak, napastnik. I do tego jaka niezwykła skuteczność.

Zanim Oli pojawił się nad Wisłą, Polska przez długi czas nie potrafiła kupić sobie biletu na Mundial. Naszego kraju nie było na najważniejszej imprezie futbolowej świata. Od Meksyku 1986 nas tam nikt nie widział. Po wygranym 3:0 z Norwegią we wrześniu 2001 roku w Chorzowie (Olisadebe był autorem jednej z bramek) przyszedł historyczny, pierwszy od 16 lat awans do Mistrzostw Świata. Cała Polska oszalała i miała jedno nazwisko w ustach: Oli! Oli!

Jak wyglądają statystyki?
Olisadebe grał w biało-czerwonych barwach w latach 2000-2004. W tym okresie rozegrał 25 mecze (do tego dochodzą jeszcze 2 mecze towarzyskie) zdobywając 11 bramek (tyle samo bramek zdobył Wojciech Kowalczyk, ale w 39 meczach). Może tych bramek było mało. Ale mamy w sporcie tak zwane ważne punkty czy bramki. Oli umiał je strzelić. W eliminacjach do mistrzostw świata Korea-Japonia w 2002 roku (swoją drogą – gdzie mój Senegal robił furorę) był najskuteczniejszym strzelcem polskiej reprezentacji. Bramkarza USA pokonał już w trzeciej minucie spotkania i wciąż jest to najszybciej zdobyty gol przez polską reprezentację w historii Mistrzostw Świata.

Później długie kontuzje kolana nie pozwoliły piłkarzowi rozwinąć skrzydeł. Myślę, że miałby swoje miejsce u wielu potentatów europejskich. Był przecież jednym z najpopularniejszych piłkarzy w Polsce. W 2001 roku został sklasyfikowany w konkursie na najlepszego piłkarza świata na 29. pozycji, u boku m.in. Stevena Gerrarda, Diego Simeone czy Roya Keane'a. Ci ostatni grają w Liverpoolu i Mancheterze United. To pokazuje, jakie miejsce zajmował Oli.

Po kontuzji został zawodnikiem Panathinaikosu Ateny. Z tą drużyna zdobył w sezonie 2003/2004 dublet, mistrzostwo i Puchar Grecji. Grał również w Lidze Mistrzów. Do sezonu 2005/2006 rozegrał w lidze greckiej 75 meczów, w których zdobył 25 bramek. Potem były Anglia, Cypr i Chiny.

Był raz Emmanuel
Emsi albo Oli,
jak kto woli.
Przyjechał z Warri!
Warri na Warmii?
Skądże? w Afryce?
jak go kolano bolało
Polskę bolała głowa.