Przeglądając codzienną prasę, natrafiłem na artykuł opisujący 'nietypowy' przypadek mieszkającej w Polsce od wielu lat Rosjanki, która zdecydowała się na wejście na drogę sądową w związku z notorycznym obrażaniem jej osoby przez rodzinę byłego męża, Polaka. Wiązki epitetów okraszane pieszczotliwymi zwrotami w rodzaju 'ruska ku*wa' stały się normą. Moje doświadczenie w tym temacie potwierdza fakt, że podobne relacje międzyludzkie w tym kraju są, niewątpliwie, ową normą.

Na początku mojej przygody z tym krajem, byłem nijako odsunięty od polskiego społeczeństwa, bo kursowałem między rosyjską szkołą przy Ambasadzie Rosji a rodzinnym domem. Nie zdarzało mi się obcować z polskimi rówieśnikami, co — jak później się okazało — było zbawienne dla mojego zdrowia psychicznego. Będąc na etapie życia, w którym nie mamy jeszcze wykształconej zdolności dobierania odpowiadającego nam otoczenia, wypuszczenie mnie w dżunglę miejscowych dzieciaków rzeczywiście byłoby nieodpowiednim pomysłem.

Przyszedł jednak czas, gdy perspektywy osiedlenia się w tym państwie stawały się rzeczywistością i siłą rzeczy musiałem wejść na drogę asymilacyjną. Wyobraźcie sobie dziecięce fanaberie plus pomnóżcie je przez niedouczenie i brak tolerancji ich rodziców, a otrzymacie równanie, którego wynikiem jest ilość zdrowia psychicznego i pewności siebie, jakie straciłem, gdy tylko stałem się dumnym uczniem polskiej szkoły podstawowej. Nie chcę w tym miejscu wymieniać wszystkich złośliwości i potyczek, które mnie spotkały, bo wolę to zostawić głęboko w umyśle, gdzie już dawno pochowałem te wspomnienia.
Przytoczę tylko przykład polonistki, która namiętnie nazywała mnie Jasiem, bo jej przekonania nie pozwalały na nazywanie mnie moim rosyjskim imieniem. Kilka dni temu koleżanka z Kontynentu zwróciła moją uwagę na fakt, że z moich publikowanych tutaj tekstów bije często niechęć, złośliwość i kilka innych niezdrowych uczuć. Rzeczywiście, często tak się czuję, gdy muszę pisać o swoich relacjach z Polską.
Nie oszukujmy się, tolerancyjny i pozbawiony ksenofobicznych zapędów kraj to nie jest. Ale! W ramach postanowień noworocznych, obiecuje sobie i Wam , że w nowym roku będę pisać tylko o dobrych aspektach egzystencji w Polsce!


Tekst: Kirill Goroditskiy