Interesują mnie drzewa. Ich pozorny bezruch i podziemny spokój. Ich zażyła relacja z ptakami, owadami i horyzontem.
Posiadają elementarną ciszę składającą się z powietrza (chmur) i ziemi. Cisza ta mówi o materii i ciele, zmaga się z przestrzenią i pustką. Drzewo przepełnione jest sobą i niczym więcej. Aspiruje tylko i wyłącznie do bycia drzewem: wyprostowanym na tle powietrza i podłoża, okrągłym w kształcie, wirującym wraz z cieniem wokół słońca.
A teraz wyobraź sobie poranek i las nieopodal. Drzewa wchodzą oknem do domu, a twoje kroki zabierają cię do nich. Na początek definicja lasu o świcie: pojedynczy głos chcący osiągnąć to, co wysokie, pionowe.
Z pozytywów: drzewa. Negatywy: krople wody, rosa.
Drzewa mają struny głosowe, gałęzie, liście.
Ptaki uczą się śpiewać słuchając drzew. Ciszy uczą się również od słuchania drzew.
Dziś dowiedziałem się, że wiatr jest rodzajem narcystycznej, niewidzialnej istoty. Lubi drzewa, ponieważ lubi sam siebie. Lubi je dotykać, gdyż jest to niezbędny warunek do wysłuchania samego siebie. Więc i wiatr uczy się śpiewać wraz z drzewami. Naśladuje dźwięki gałęzi i liści (w tym organicznym lustrze widzi siebie).
Wspaniała sala koncertowa: zima, deszcz, wiatr.
Drzewa są też płynnym żywiołem i mogą zapaść w sen przy dźwiękach wody.
Pozostaję zainteresowany drzewami, gdyż drzewo jest filozofią i poezją. Filozofią, która staje się poezją i poezją, która staje się filozofią. Rosnącą siłą bez słów i gestów. Manifestują całkowitą irracjonalność, piękno, które może być równocześnie surowe i wspaniałe, zwłaszcza dlatego, że drzewa mogą sprawiać iluzję zatrzymania czasu.
Drzewo jest ciałem, które zamieszkuje w pamięci, gdyż pamięć zamieszkuje przestrzeń. Nikt nie wątpi w przestrzeń drzewa, nawet jeśli spadnie ono na ziemię.
Kiedy byłem dzieckiem i mieszkałem w Portugalii uwielbiałem wspinać się na drzewa. Było to wielkie wyzwanie. Pierwsza gałąź, potem kolejna, tylko po to, by spojrzeć w dół z bezpiecznego miejsca. Czasami wspinałem się na sam szczyt, moja głowa wyżej niż korona drzew i ten niesamowity widok. Mogłem to zrobić i w lesie, i w ogrodzie tuż obok domu. Na ogrodowe drzewa wspinałem się w towarzystwie dwójki lub trójki kolegów. Każdy z nas wybierał bezpieczną pozycję (gałąź) i mogliśmy tak siedzieć godzinami, kontemplować świat rozpościerający się pod nami, w zupełnej anonimowości i poczuciu niewidzialności. Byliśmy na szczycie drzewa, ale czuliśmy się tak, jak byśmy byli w jego wnętrzu, tuż obok naszego wewnętrznego spokoju.
Jakiś czas temu we wsi niedaleko Sopotu spotkałem dziwnego mężczyznę. Siedział w parku, na wózku, miał ze sobą mnóstwo toreb z ubraniami i resztkami jedzenia. Wyglądał tak, jakby kontemplował drzewa. Usiadłem obok niego i zrobiłem to samo. Zaczął ze mną rozmawiać. Na początku się przedstawił:
- Piotr, 65 lat, brak tożsamości, żyję na ulicy od 11 lat, pod balkonem znajomego.
Z mojej strony cisza.
Wtedy zapytał mnie:
- Lubisz drzewa?
Pokiwałem twierdząco głową.
- W takim razie nie uwierzysz co widziałem parę lat temu…
(Wiem, że jest drzewo i koncept drzewa. Drzewo w lesie i drzewo wewnątrz nas samych. Drzewo w powietrzu. Drzewo jako rytuał, pory roku następujące po sobie. Drzewo szepczące na wietrze, drzewo siejące nadzieję.)
Zaczął swoją opowieść:
- Byłem młody. To był wieczór, noc prawie. Siedziałem na szczycie wielkiego drzewa na brzegu Bałtyku i spoglądałem na horyzont. Zauważyłem statek wracający z morza, był coraz bliżej i bliżej… Cały statek zrobiony był z drewna, a na pokładzie ani żywej duszy. Nie miałem pojęcia jak to się stało, ale kiedy spojrzałem na niego ponownie, on był już w lesie. Przecierałem oczy ze zdumienia nie mogąc uwierzyć w to, co widzę: statek stopniowo zamieniał się w drzewa, powoli wrastał w ziemię, jego kadłub ciągle nosił na sobie ślady rybich łusek i słonej morskiej wody.
Spoglądałem na niego bez słowa.
On ciągnął dalej:
- Wydaje mi się, że drzewa chciały wrócić do domu. Były już zmęczone byciem statkiem.
Wstał i odjechał. Nigdy już go nie zobaczyłem.
Drzewa śpiewają ci do snu. Kochają chmury i wszystko, co wysoko: niebo, tajemnicę, cud.


Antonio Xavier

Translated by: Iwona Białek