To nie będzie opowieść o tym, jak trójka dobrze zorganizowanych wyczynowców z łatwością zdobyła najwyżej położoną wioskę w Europie. Zamiast tego zapraszamy Państwa na spotkanie z grupą lekkoduchów, którzy zdecydowali się wjechać na gruziński Kaukaz, nie mając pojęcia co ich czeka. Opowiedzą o tym, że kupili bilety w marcu, a dopiero kilka dni przed wylotem zainteresowali się jak przewieźć swoje rowery. O tym, że jeszcze na lotnisku nie byli do końca pewni jak będzie wyglądała ich trasa. O tym, że przez pierwszy tydzień szastali pieniędzmi na prawo i lewo, złudnie przekonani, że lari w przeliczeniu na złotówki się dzieli, a nie mnoży.

Ich historia to także opowieść o tym, że nie ma nic smaczniejszego niż świeży chleb z pomidorem, o tym jak ciężko jest pozbyć się gruzińskiego psa i jak to jest obudzić się w namiocie otoczonym krowami. Opowiedzą o tym ile osób wejdzie do czteroosobowego jeepa i dlaczego to zjazd jest cięższy od pedałowania pod wielką górę. Gdzie są granice gruzińskiej gościnności i czy w ogóle takie istnieją, dlaczego cza cza to nie taniec, a lawasz to nie kebab, skąd się wzięła nazwa 'Gruzja' i właściwie po co rybie rower - na te pytanie odpowiedzą Gabi Golińska, Ula Czumaj i Michał Dąbrowski.

Wstęp wolny

Południk Zero,
ul. Wilcza 25

Wydarzenie na Facebooku