Praca roczna na specjalizacji fotografia prasowa, gdzie teraz studiuję, wygląda jak fotograficzny projekt pod tytułem „My Polacy”. Oprócz mnie w grupie nie ma innich obcokrajowców, dlatego wybrany temat wygląda naturalnie. A też jest bardzo obszerny. Pierwszy pomysł jaki miałam na projekt o białorusinach (szczególnie pochodzenia polskiego) w Warszawie, zdecydowałam od razu odrzucić, jako bardzo ewidentny. Ale po kilku tygodniach wróciłam do niego i okazało się że jest dla mnie bardzo głeboki i wielowarstwowy. Wizualna realizacja projektu jest jeszce w trakcie, ale już długi czas o tym myślę i rozmawiam z kolegami. W ostatnich latach do Poslki na studia zaczęło przyjeżdżać o dużo wielej młodzieży z Białorusi. Kiedyś „studia w Polsce” brzmiało jak coś fantastyczne i trudnego do spełnienia. Teraz to zjawisko w Białorusi odnosi się nieco do mainstream’u. Wiadomo, że Polska dla białorusinów jest krajem bliskim geograficznie i mentalnie. A też daje w mnóstwie dziedzin lepszą niż na Białorusi edukację, szczególnie w naukach humanistycznych. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że obecnie w Polsce, zwłaszcza w Warszawie, jest mocna społeczność białoruska. Odbywa się wiele wydarzeń dotyczących kultury, historii, polityki Białorusi. Liczebność białorusinów w Warszawie często przypomina o bliskości geograficznej krajów.
Świat dzisiaj jest taki, że mnóstwo ludzi stają przed wyborem opuszczania swojego kraju: na krótki termin, na dłuższy termin, czy na zawsze (jak ludziom może się na początku wydawać). Dużo napisano już na temat kulturnego szoku, trudności w adaptacji na początku pobytu w innym kraju. Naturalnie Białorusin w Polsce, a zwłaszcza młody i z korzeniami polskimi, musi mieć mniej w tym problemów: zna język, rozumie kulturę, zna historię kraju, bo ona jest nierozerwalnie związana z historią jego kraju. A wciąż okazuje się że nie jest to tak łatwo. Oczywiście odczułam to ostatnio na sobie, oraz znam opinie innych „imigrantów” z Białorusi.
Wśród moich znajomych i przyjaciół są ludzie, którzy mieszkają w Polsce już ponad sześć lat. Przyjechali tu od razu po liceum na Białorusi. Są też tacy jak ja – przyjechaliśmy niedawno, już po studiach i pracy w swoim kraju. Moim zdaniem istnieje znaczna różnica w łatwości i prędkości adaptacji tych pierwszych i tych drugich, oczywiście z wyjątkami. Najbardziej uczciwe mogę mówić o swojej własnej sytuacji, a też o sytuacji najbliższychy przyjaciół, które mowią o tym wprost. Po kilka miesiącach już czuję się w Warszawie nieco jak w domu. W inny sposób odczuwałam siebie na początku swojego stałego pobytu: trudno było mi zrozumieć, że na jakiś czas, może na bardzo długi, moim domem już jest Warszawa, a nie Mińsk. U mnie sytuacja emocjonalna była pogorszona też przez to że nasze rodzinne mieszkanie w Mińsku musiałam wynająć innym ludziom. Teraz gdy przyjeżdżam do Mińska trudniej mi poczuć sięznów jak w domu. Jak już mówiłam, myśle że oprócz tego to jest bezpośrednio związane z etapem życia w którym przyjechałam. Byłam już bardziej przywiązana do swojego miasta, miałam pracę, przyzwyczajenia, układ życia. Przez to nie odrzucam opcji o powrocie na Białoruś, poprostu od dawna potrzebowałam zmiany. Troche inną sytuację moim zdaniem mają rodacy mieszkający tu już od siedemnastego roku życia. Dla niektórych z nich dzisiaj powrót na Białoruś jest cofnięciem. Naturalnie Białoruś dla nich jest krajem ojczystym, ale polski styl i prędkość życia już są glęboko w nich. Gorzej jest kiedy nie dało się do końca odnależć siebie w polskiej społeczności, a też nie ma możliwości i zachęty wracać na Białoruś.
Żeby nie brzmiało to tak pesymistycznie powiem, że w większości wypadków edukowana młodzież białoruska potrafi szybko odnalezć siebie w dużym polskim miesce. Szukają i dostają pracę w biurach, agencjach, organizacjach twórczych. Często praca jest związana ze stosunkami polsko-białoruskimi, co moim zdaniem w niektórych sytuacjach jest nailiepszym rozwiązaniem zawodowym dla człowieka pomiędzy dwoma krajami, dwoma kulturami.
Stosunki pomiędzy tubylcami a immigrantami są chyba jednym z naitrudniejszych skutków dziesiejszych czasów globalizacji. Chociaż różnica kulturowa, religijna, językowa pomiędzy Polską a Białorusią nie jest bardzo drastyczna, zawsze jest pole dla dyskusji o przyjęciu, nieprzyjęciu, częściowym przyjęciu do polskiego społeczeństwa (jeżeli jest taka potrzeba u każdego Białorusina, a to niekoniecznie). Totalne nieprzyjęcie – to są rzadkie wyjątki, wsród których możemy nazwać nie całkiem pozytywne reakcje na język rosyjski od ludzi nieznajomych, często starszych. Ale takie zjawisko jest w każdym kraju otwartym dla migracji: obce, nieznajome rzeczy i ludzie mogą powodować nieufność. Ale zaufanie z czasem przychodzi. Sytuacja „przyjęcia Białorusi” przez polaków dla mnie jest oczewista przez to jak temat naszego kraju staje się coraz ciekawszy i popularny w Polsce: powstają nowe projekty kulturalne i edukacyjne, wydają się ksziążki o Białorusi, organizują się koncerty i festywali sztuki białoruskiej. W takiej atmosferze współpracy i „wymiany kulturalnej” życie w Polsce staje się latwą i pozytywną decyzją.
Tania Reut