Tego lata wybuchła afera. Nie jest ani teczkowa ani nagraniowa. Mam na myśli owocową, małą wojnę (wielka sprawa dla sadowników ) między Putinem a Polską. Ale zacznę od początu. W metrze bywa często jak w windzie. Jadący nie bardzo wiedzą , gdzie zawiesić wzrok. Spojrzenie ratują się wpatrywaniem się w monitory UrbanInfoTV. To właśnie w  metrze zauważyłem akcję „Jedz jabłka na złość Putinowi”. Nie bardzo wiedziałem co kryje się pod tym hasłem.
Jabłka w Polsce, to trochę jak mango w moim Senegalu. I tu i tam, tych owoców jest w bród. Nie wiedziałem natomiast, że Polska jest czołowym eksporterem światowym jabłek! Nie wiedziałem też, że ponad połowa z nich trafiała na rosyjski rynek. Dowiedziałem się również, że wielki sąsiad wprowadził ograniczenie importu polskich produktów. Embargo.

Nieoficjalnie mówi się, że to odwet Rosji, która ostro zareagowała na sankcje nałożone na nią przez Zachód za popieranie separatystów na Ukrainie. Stąd szlaban na niektóre warzywa i owoce z Polski. W ten oto sposób jabłko zyskało statut patriotycznego owoca. Oficjalnym powodem szlabanu jest wykryta owocówka jabłkóweczka. Jak tak pięknie, niewinnie brzmiąca owocówka mogła tak mocno drażnić niedźwiedzia? Sprawdziłem jej łacińską nazwę. Brzmi ona Cydia pomonella. Jest motylem. Skoro Putin się go boi, musi być groźną bestią. I chyba jest, bo – jak podaje wszechwiedząca Wiki – jego gąsienice są szkodnikami jabłoni i grusz. Motyl, który rozrabia w sadach? Dzieci nie uwierzą. A jednak!

Jabłko nie rośnie w tropikach. Świadczy o tym chociażby jego cena na targowiskach w tamtych krajach. To bardzo drogi owoc w moim Senegalu. Tropiki są rajem dla owoców. Ale owoc raju nie jest dziś kojarzony z ciepłą strefą geograficzną. Co prawda RPA produkuje jabłka. Ale rynek Afryki północnej i zachodniej opanowały przede wszystkim Francja i Włochy.

Rosyjskie embargo jest oczywiście złą informacją dla rolników.  Mimo woli, Putin doprowadził jednak do tego, że świat mówi o polskich jabłkach. Świat dowiedział się, że polskim jabłkiem rzucano w Putina. To patriotyczny gest. Ktoś dodał, że polskie jabłko nie jest tylko na tyle twarde, żeby Putinowi nabić guza, ale także na tyle smaczne, dobre i zdrowe, żeby prosić o te jabłka w sklepie na Zachodzie. Czy polskie owoce mogą liczyć na solidarność ze strony krajów Wspólnoty?  W handlu niestety każdy dba o swoje interesy. Wejście polskiego jabłka w większych ilościach może budzić protesty producentów .

Jabłko w kulturach

W kulturach europejskich (w mitologiach celtyckiej i greckiej) jabłoń daje schronienie duszom zmarłym (jak baobab w Afryce zachodniej), a jabłko miało dawać wieczną młodość i nieśmiertelność. Semickie chrześcijaństwo natomiast utożsamia je z grzechem. Podobno ojczyzną dzikiej jabłoni jest Azja Środkowa, okolice Kaukazu i Chiny. To stamtąd jabłonie przywędrowały do Europy, gdzie znalazły dobre warunki do rozwoju.

Mówi się, że to pierwszy owoc odkryty przez człowieka. Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza dla mieszkańca tropikalnych rejonów, które wydają się naturalnym rajem dla owoców. To chyba jakaś bajeczka! W każdym razie, ten owoc ma bogatą symbolikę i stanowi archetyp owocu w ogóle. Początkowo słowem „jabłko” określano w Europie każdy rodzaj owoców, a niekiedy także warzyw. Lśniących czerwonych owoców, które przypłynęły na hiszpańskich statkach do Europy z Meksyku w XVI wieku. Zachwyceni Włosi okrzyknęli je mianem “pomi d’oro” (pomidoro) czyli dosłownie złote jabłka. Stąd już niedaleko do polskiego „pomidory”. Skojarzenie ze złotem możemy łatwo wytłumaczyć – coś cennego, zachwycającego, lśniącego. Ale dlaczego jabłko?  Francuskie jabłko ziemne (pomme de terre) to nazwa ziemniaków, a w niemieckim jabłko chińskie (Apfelsine) oznacza pomarańczę.

Według popularnej legendy, Isaac Newton miał odkryć prawo grawitacji rozmyślając w sadzie, gdzie spadło mu jabłko na głowę. Ciekaw jestem kto nadał miastu Nowy York potoczną nazwę "Wielkie Jabłko" (Big Apple)? Jabłko jest starym owocem, ale mocno siedzi w rzeczywistości najnowszej technologii. Apple, popularnej firmie komputerowej z Kalifornii, jabłko bardzo się spodobało. Jej logo to rysunek nadgryzionego jabłka. Komputery Mac – od MacIntosh'a – to także popularna odmiana jabłek.

Wracając do przyziemnego, pysznego nadwiślańskiego jabłka, trzymam mocno kciuki. W moim Senegalu i całęj zachodniej Afryce, jabłko jest egzotycznym drogim owocem. Dlaczego Polscy producenci nie mogą sprawdzić rynku afrykańskiego? Fakt, że w wielu krajach Afryki i na Bliskim Wschodzie królują jabłka z Francji, Włoch, a nawet z USA. Powinno się opłacić eksport na tamte rejony. Pewnie, że rekompensata przyjdzie ze strony UE. Ale skoro rosyjski szlaban ma obowiązywać co najmniej rok, czemu by nie handlować z tropikami? Zdrowe owoce z nadwiślańskich sadów spokojnie mogą sobie robić miejsca na targowiskach w Dakarze, Lome czy Uagadugu! Zanim jednak rozkręci się jabłkowy biznes, spełniam swój owocowy patriotyzm: nie kupuję w marketach (niewiadome pochodzenie owoców), nadal chodzę do warzywniaka, gdzie jabłka nigdy nie były tak smaczne!


Mamadou Diouf