Wcześniej Ukraińcy żyli Majdanem i dla Majdanu walcząc o zmiany, teraz Ukraińcy żyją wojną i dla wojny. Wojna za wolność Ojczyzny. Gdzieś tam w głębi serc u większości niespodziewanie i nagle zjawił się potężny patriotyzm, niezwykła miłość do Ojczyzny Ukrainy. Mieszkam i pracuję w Warszawie. Miesiąc temu wziąłem krótki urlop i pojechałem odwiedzić mamę na Ukrainie. Na granicy od razu zauważyłem zmiany. Po stronie polskiej było jak zawsze. Kilku pracowników, pracowali metodycznie, spokojnie, uczciwie i dość szybko przepuszczali pojazdy. Ale po stronie ukraińskiej ogromne zmiany. Wszystko działo się podobnie jak po stronie polskiej. Wcześniej nie było tak. Nie wiadomo dlaczego (a może wiadomo) wcześniej było chyba naraz dziesięć różnych służb mundurowych. A teraz kilku ludzi robi to samo. 
 
Przyjechałem na miejsce. Spotkałem się z mamą. Płakała i opowiadała o tym, co się dzieje na wschodzie Ukrainy. Strefa wojny znajduje się około tysiąc kilometrów od miejsca zamieszkania mamy. Ludzie żyją spokojnie, pracują, odpoczywają, spotykają się. Ale ten spokój jest względny. To spokój nadmiernego napięcia. W pracy, w odpoczynku, w spotkaniach, w rozmowach ludzi, wydawało się że nawet w powietrzu obecna była wojna. Na sklepach, na budynkach urzędowych wisiały plakaty z informacją o zapotrzebowaniu wojska i o miejscach zbiórki. Produkty, leki ładują na busy, samochody dostawcze, tiry i odwożą za tysiąc kilometrów na wschód do miejsc walki. Mama mieszka przy trasie i bardzo zdziwiła mnie cisza. Rzadko przejedzie samochód czy autobus. Pojechałem do sąsiedniego miasta. I tam ta sama cisza. Samochodów niezwykle mało jeździ. Ludzi mało. Wszystko zadumane. Rozmowy wywołane wojną. Ludzie, tak naprawdę, nie mogą do końca uwierzyć, że to wszystko się dzieje, że Rosja może robić wszystkie te okropne rzeczy. Rozmowy o tym, kogo zabrali na wojnę a kogo nie, a kto zgłosił się sam, co się dzieje na wojnie, ile zginęło, kobiety płaczą. Każdy, kto umie i może walczyć jest mobilizowany i wyjeżdża do Doniecka czy Ługańska na wojnę, duża część zgłosiła się na ochotników. Ale tak naprawdę, cały naród jest zmobilizowany i stara się wszystko robić żeby pomóc wojsku zwyciężyć nad okupantem. Poraża jedność, wsparcie i mądry patriotyzm ludzi. 
 
Nie zobaczyłem osobliwej nienawiści do Rosji czy Rosjan. Ludzie mówią o Putinie, jego wojsku i tych, kto ich wspiera jak o czymś skrajnie brzydkim, co nie ma prawa istnieć. Ludzie walczą za kochaną Ojczyznę, ludzie walczą o kochaną „zieloną” Ukrainę, ludzie walczą o lepsze życie i tak naprawdę, nie żałują dla tego własnego życia. I to nie jakieś tam hasła czy propaganda. To realny stan ducha Ukraińców. 
 
Czasem słyszę wątpliwości niektórych znajomych Polaków, czy Ukraińcy są gotowi umierać za wolność Ojczyzny. W takich przypadkach mówię do nich, że jeśli Rosja napadnie na Gdańsk, Gdynię, Sopot, co ty będziesz robił? Jak będzie zagrożone życie twej rodziny, to czy będziesz żałował własnego życia? Kiedy wszystko w porządku, tego jakoś się nie odczuwa. Ale w sytuacji realnego zagrożenia, miłość do własnej rodziny, miłość do swej ziemi, do swego narodu, miłość do Ojczyzny, patriotyzm wypełnia serce każdego normalnego człowieka. On zaczyna robić wszystko, na co tylko Pan Bóg pozwoli, dla wolności swej rodziny, dla wolności narodu.
 
Zauważyłem mocne duchowne podniesienia i nawrócenia do Jezusa Chrystusa. Jeszcze podczas Majdanu ludzie modlili się dziesiątki razy dziennie. Teraz modlą się we wszystkich kościołach, w pracy, w domu, na spotkaniach. Żołnierze walczący na wojnie cały czas wołają do Boga, aby uchronił, aby pozwolił zwyciężyć. I Bóg słyszy... I Bóg pomaga. Naród wierzy w zwycięstwo, naród wierzy w wolność, naród wierzy w Boga. Nadziei nie ma da nikt, ani rząd, ani Europa. Wiarę i nadzieję da tylko Bóg.
 
Ukraina walczy za Europę. Ale głupia Europa, okupowana ekonomicznie przez Rosję, nijak tego nie zrozumie... Czasem wygląda to tak, że Europa ma nadzieję zapłacić Ukrainą za własne bezpieczeństwo i wygodne życie. Widać za bezbożnictwo, Bóg zabiera u nich rozum. Dobrze, że Polska się budzi i zaczyna rozumieć realne zagrożenia. Dziękuję Panu Bogu za serca Polaków i to wsparcie, które dają Polacy dla Ukrainy. Ale widać, znów powtarza się scenariusz 1920 roku, kiedy Polska odbiła się za pomocą państw europejskich od Rosji, ale Ukrainę Europa oddała na zniszczenia i rozdeptanie przez Rosję. A później Europa wysyłała pomoc humanitarną dla umierającego z głodu narodu Ukrainy w latach trzydziestych XX wieku. Wtedy rekordowy urodzaj zboża na Ukrainie był wywieziony do Rosji, jedzenia zabierali nawet z garnków, żeby niepokorni okupantom Ukraińcy zmarli. 
 
I teraz, kiedy Polacy pytają mnie czy Ukraińcy coś do zjedzenia, odpowiadam –  mają! Mają tyle, że starczy dla siebie i jeszcze dla Europy. Ukraina ma potężną gospodarkę i bogactwa naturalne. Ukraina produkuje: samochody osobowe, autobusy, busy i ciężarówki; pociągi; samoloty pasażerskie, prywatne i wojskowe; statki; rakiety kosmiczne i wojskowe; różnorodny sprzęt elektroniczny; ubrania i obuwie; materiały budowlane; metal. Ukraina zajmuje czwarte miejsce na świecie z produkcji i sprzedaży czołgów i innej broni, techniki i  sprzętu wojskowego. A dlaczego Ukraina ma takie problemy? A dlatego, że dobry sąsiad Rosja, za sprawą byłego prezydenta Janukowicza i innych osób, okradał Ukrainę na setki miliardów dolarów. Jeśli zabrać od Ukrainy Rosję to w ciągu dwóch lat Ukraina wyjdzie na poziom życia Polski i innych krajów UE, bez wielomiliardowej pomocy dla gospodarki. Ukraina potrzebuje wsparcia organizacyjnego i konsultatywnego. Ukraina potrzebuje możliwości, które mają państwa UE, a środki dla dobrobytu sama sobie zarobi.
 
Ale. Jest jedno ale. Na początku trzeba uwolnić się od złodzieja i okupanta, który przyzwyczajony jest rabować Ukrainę i nie tylko... 
 
Niech Pan Jezus Chrystus nam wszystkim pomoże.


Anatoliy Pudlo