– Ej, ej a co tu się dzieje, o co chodzi? – spytał mnie 8 grudnia na Placu Zamkowym pewien koleś (szczupły, wysoki, około 35 lat,  sądząc po wyglądzie i zapachu ewidentnie niestroniący od alkoholu...). 
– Tu rozpoczyna się marsz i manifestacja poparcia dla integracji Ukrainy z Unią Europejską i wyraz solidarności z kijowskim Majdanem – odpowiedziałem. 
Jak się okazało mój interlokutor był dobrze obeznany w temacie obecnej sytuacji na Ukrainie, gdyż usłyszałem od niego:
 
– Ok! Ok! Wszystko będzie dobrze, tylko Ukraińcy muszą trzeźwo podejść do sprawy! 
 
I wtedy tak sobie pomyślałem, że nie ma to jak trafić na znawcę tematu, a nawet można powiedzieć „Eksperta d.s Trzeźwych Sytuacji”! Jeżeli mój rozmówca wiedział o najważniejszym wydarzeniu 2012 roku na Ukrainie, to raczej ja nie muszę Wam teraz wyjaśniać o co chodzi.
 
Jeśli chodzi o mnie, muszę przyznać że faktycznie mój „ekspert” od trzeźwości ukraińskiego narodu miał trochę racji... Tutaj nadmienię datę 30 listopada, kiedy nad ranem oddziały „Berkuta” pobiły stojących na Majdanie uczestników kijowskich protestów. Nikt nie sądził, że władza może podnieść rękę na własnego obywatela. Z drugiej strony było to niewyobrażalne po pokojowej «Pomarańczowej Rewolucji» z 2004 roku, kiedy to żaden czołg, żaden UAZ-ik, GAZ-ik ani Specnaz nie zaatakowały ludzi, a jedynymi podniesionymi wtedy rękoma były ręce świętujących swój pomarańczowy karnawał uczestników Rewolucji. Dziś stwierdzić można, że niestety fatalnie jest być naiwnym! 
 
Dlatego dziś może nawet bardziej niż wtedy Ukraińcy potrzebują wsparcia, gdyż muszą walczyć nie tylko o swoje być albo nie być w UE, lecz także o demokrację i przestrzeganie praw obywatelskich. I tu chciałbym odnieść się do wspaniałego wsparcia, jakim darzą Ukraińców w ich dążeniach warszawiacy! Nie chodzi mi o polityków, choć oczywiście oni mogą mieć wpływ na ukraińskie władze, ale o zwykłych mieszkańców stolicy. To między innymi dzięki apelowi mieszkańców Warszawy, który pojawił się na Facebooku na profilu "Chcemy podświetlenia Pałacu Kultury na kolory Ukrainy", który w ciągu kilkunastu godzin polubiło ponad 1100 osób, 5 grudnia przez siedem godzin ten najbardziej rozpoznawalny symbol stolicy został podświetlony na  żółto-błękitno. Mieszkańcy Warszawy pokazali, że solidaryzują się z Ukraińcami demonstrującymi od końca listopada przeciwko rezygnacji prezydenta Wiktora Janukowycza z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Należy wspomnieć też o protestach pod Ambasadą Ukrainy popierających kijowski Majdan, w których uczestniczyli warszawiacy, nierzadko znani publicyści różnych gazet, byli i obecni politycy oraz działacze społeczni, co tylko utwierdzało Ukraińców mieszkających w Warszawie w przekonaniu,  że działają w słusznej sprawie. Zdaje się, że najwięcej warszawiaków wzięło udział  właśnie we wspomnianym już marszu-manifestacji.
 
– To mój narodowy obowiązek żeby tu być i wesprzeć Ukraińców – powiedziała mi jedna z uczestniczek manifestacji. Sama manifestacja i marsz, w którym zgodnie z danymi organizatorów wzięło udział około 1000 osób, przeszedł od Placu Zamkowego do Ambasady Ukrainy. Podczas przemarszu ulicami stolicy można było zaobserwować, że wśród żółto-niebieskiego pochodu z każdą minutą przybywało biało-czerwonych flag, transparentów z hasłami typu „Warszawa z Wami” czy okrzyków „Kijów-Warszawa wspólna sprawa!”.    
 
 – Tutaj stanowczo trzeba powiedzieć i zauważyć, że wy zawsze należeliście do Europy, nie tylko terytorialnie ale też kulturowo. Tak było jest i będzie! Tego nie można zmienić – przekonywała wszystkich uczestników marszu Pani Danuta Kuroń, której mąż Jacek miał olbrzymi wkład w polsko-ukraińskie pojednanie. Ale Ukraińcy nie pozostali dłużni i kilkakrotnie skandowali „Dziękujemy!!!”. Ósmego grudnia można było zaobserwować w stolicy prawdziwe ukraińsko-polskie zjednoczenie.
 
To dzięki ukraińskiej rewolucji zobaczyłem ewolucję w stosunkach między dwoma narodami. Od 2004 roku do dziś ilość Ukraińców mieszkających w Warszawie zwiększyła się diametralnie, ale ostatnie wydarzenia na Ukrainie pokazały że warszawiacy nie traktują Ukraińców jak imigrantów, którzy przyjeżdżają i zabierają im pracę, ale jak sąsiadów, którym trzeba pomóc. Za tę solidarność, którą okazano w różnych akcjach wsparcia, Ukraińcy są naprawdę wdzięczni. Dzięki niej czują się prawdziwymi Europejczykami, a z drugiej strony można odczuć, że Polska coraz bardziej czuje odpowiedzialność przed EU za swojego sąsiad, jakim jest Ukraina i jej przyszłość. Z góry przepraszam, przy takim temacie zawsze ponosi mnie patos, ale zdaje się, że dziś można być dumnym z tej polskiej i chyba też trochę ukraińskiej „Warszawki”. 
 
Paweł Łoza