W światowy dzień Afryki (25 maja) Kuba Wojewódzki i Michał Figurski, w porannej audycji radiowej, żartowali sobie z koloru skóry Polaka hinduskiego pochodzenia. Kuba i Michał brali owego Polaka za “Murzyna” (pytanie za bilet na podróż dookoła świata: gdzie leżą Indie: w Europie, Azji czy Afryce?). Padły słowa, które cała Polska już dobrze zna: “Może zadzwonimy do Murzyna... Krajowy rejestr Murzynów... Murzin... Audycję dzisiejszą sponsoruje warszawski oddział Ku Klux Klanu”. Koniec żenującego cytatu. Na pytanie, - czy boi się odsunięcia przez ministra - Wojewódzki odpowiedział: ”Cokolwiek zrobi minister kultury, na pewno zrobi to kulturalnie”.
Czy chamstwo wie, co to przymiotnik - kulturalny? Czy dziennikarka prowadząca wywiad nie pomogła Kubie poprawnie używać tak wysublimowanej formy jak “kulturalnie”? Nie wystarczy być Polakiem z urodzenia, by dobrze stopniować przysłówek. Nie znaczy też to, że cudzoziemiec nie jest w stanie rozwiązać tej gramatycznej zagadki (jak sugerowała pisarka Krystyna Kofta, w programie “Drugie Śniadanie Mistrzów”, że Afrykanie nie rozumieją na tyle polskiego, żeby skapnąć, o co chodzi w nadwiślańskich dowcipach). Kto pozwala na zbyt wiele? Jakub sobie czy otoczenie jemu?
Francuzi mawiają: ”Wolność jednych kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych”. Czy osoba nie mająca świadomości tej reguły może być kulturalna? Chaplin był kulturalnym komikiem. Na naszym polskim podwórku są ludzie i kulturalni, i dowcipni: Jan Pietrzak, Ani Mru Mru...
Kulturalne zachowanie, czyli podejście do drugiego człowieka, to nie udawanie, to nie hipokryzja, tym bardziej poprawność polityczna. Chodzi o szacunek do drugiego, a więc do siebie.

Po tych pseudo żartach pozostał smród, którego żaden perfum (radio i komitet obrony stoi murem) nie zamaskuje. Ten zapach nigdy nie miał znaku jakości przecież. Dlatego zastanawiam się, czy ktoś taki może mieć świadomość kulturalnego zachowania.

Po tym całym zamieszaniu, Kuba i Michał (z którym się spotkałem w TVP2) nadal nie widzą niczego nieprzyzwoitego w tym, co nagadali podczas tamtej audycji.

Odezwał się nawet dziennikarz Bartosz Węglarczyk, który desperacko bronił chłopaków z radia Eski. Z palca wyssał porównanie z załogą Monty Pythona! Co za obelga. Słynny Monty Python, czyli chłopaki, którzy poznali się na uniwersytetach Oksfordzkim i Cambridge, ktoś śmie porównywać z duetem W i F (nie mylić z przedmiotem szkolnym)?

Razem z kolegami z Komitetu na rzecz Praw Afrykańskiej Społeczności, apelowałem do Ministerstwa Kultury o odsunięcie Wojewódzkiego za chamskie pseudo-żarty. Nie pisaliśmy w ogóle o rasizmie. ”W przypadku Wojewódzkiego (...) dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której wypromowaniem unijnych idei ma zająć się osoba, która wydaje się kompletnie ich nie pojmować.” tak właśnie pisaliśmy w liście. Polacy wkurzają się (słusznie), kiedy Niemcy żartują sobie z “Polaka-złodzieja”. Polacy nie chcą, by ktoś mówił o “polskich obozach koncentracyjnych”. Znany amerykański dziennikarz polskiego pochodzenia był niedawno pomysłodawcą petycji przeciw sformułowaniu "polskie obozy koncentracyjne". Apel stosował do największych amerykańskich gazet, by nie używały terminu "polski obóz koncentracyjny". Obozy były przecież niemieckie. Co z tego, że budowano je akurat na terenie Polski? Tu dochodzi do naruszenia “wrażliwego nerwu”, w który jest wyposażony każdy organizm społeczny, każdy naród...
Co by było, gdybym żartował w swoim programie radiowym o sponsoringu audycji przez “Warszawski oddział SS”? W tych kategoriach trzeba postrzegać słowa (nazwane żartami) panów W i F, skoro odnoszą się do Ku Klux Klanu, który poniżał i linczował ludzi na terenie niewolniczych stanów południa USA.

Widowisko poświęcone inauguracji przewodnictwa Polski w Radzie Unii Europejskiej się odbyło. Miało być pięknie, zanim pojawią się trudności i konflikty interesów poszczególnych państw: gospodarka, imigracja i inne. Scenariusz imprezy na Placu Defilad przygotowali Kuba Wojewódzki oraz Krzysztof Materna. Mentalnie lepszych od pierwszego znalazłoby się wielu... Minister nie odważył się odsunąć chamstwa od salonu. Widocznie polityka ma swoje racje, których rozum nie zawsze pojmuje.

Mamadou Diouf