Na wstępie chciałbym podzielić się swoimi obserwacjami: od miesiąca zapraszam artystów do udziału w święcie 11 Listopada i rozmawiam na jego temat z rozmaitymi ludźmi, odnosząc wrażenie, że nie wszyscy kojarzą, co to za data i co to za święto. Parę dni temu odważyłem się zadać przyjacielowi pytanie, czy mi się wydaje, czy część Polaków nie kojarzy daty 11 listopada ze świętem. Najpierw myślałem, że przyczyną takiego wrażenia może być moje zmęczenie lub błędne odczytywanie ludzkich emocji czy mimiki twarzy. Przyjaciel odpowiedział, że mam rację, bo sam z grupą znajomych parę lat temu robił Wystawę Niepodległościową i zadawali ludziom proste pytania związane z odzyskaniem niepodległości 11 listopada 1918 roku. Wyniki były podobnie smutne…
Sytuacja pewnie jest normalna i nie odbiega od średniej światowej, lecz my nie lubimy porównywać siebie z miernotami, wolimy być wśród liderów, a do liderów – musimy się jeszcze podciągnąć.

Zauważyłem, że patriotami nazywamy różnych ludzi – zarówno tych, którzy wzbogacają swoją pracą kraj, jak i takich, którzy sieją rozłam i nienawiść. Wydarzenia ostatniego roku skutecznie podzieliły i skłóciły społeczeństwo. Demonstrujemy, manifestujemy, bronimy, a przy tym jednocześnie nie dbamy o własne dziedzictwo kulturowe, nienawidzimy sąsiada, bo np. ma inny kolor skóry, chociaż ten sąsiad jest oddanym obywatelem. Pełen chaos.

Moje słowa mogę zilustrować pewną przygodą, która to spotkała mnie po narodzinach syna. Postanowiliśmy z żoną wychowywać dziecko w kulturze polsko-litewskiej i uczyć dwóch języków. Wybrałem się na Litwę i tam w księgarni kupiłem bajki ludowe, mity, regionalne śmieszne przypowiastki litewskie dla dzieci. Wszystko ładnie wydane, bez większej interwencji redaktora. Wróciłem do Warszawy i poszedłem do księgarni, żeby kupić podobne, tyle że polskie, bajki dla małego człowieka. Na pytanie czy i gdzie są – spotkałem się ze zdziwieniem sprzedawcy. Po dłuższych poszukiwaniach sam coś tam znalazłem, ale były to stare wydania, jeszcze z czasów komuny. Nie ukrywam – nie zrozumiałem tego faktu i do dziś nie rozumiem, dlaczego robi się tyle krzyku na temat patriotyzmu, a dzieci nie mają dostępu do mądrości swoich dziadów? To są podstawowe rzeczy na początek drogi człowieka. Gdzie więc pielęgnowanie własnego dziedzictwa i w jaki sposób mamy wychowywać następne pokolenia Polaków?

Dlaczego koncentrujemy się na manifestowaniu dla samego manifestowania i walce z kimkolwiek się da, zamiast tworzyć małe, zwykłe i wielkie rzeczy dla siebie i dla Polski? Tracimy tyle sił skupiając się na rzeczach praktycznie nic nieznaczących dla wspólnego dobra. Jest takie powiedzenie, że tylko wolny człowiek jest twórczy. Może więc my nie jesteśmy jeszcze wolni, skoro nie umiemy tworzyć dla swojego domu? Może zamiast rozmawiać o zwykłym patriotyzmie powinniśmy rozmawiać o patriotyzmie kreatywnym?


Tekst: Linas Domarackas