Jeszcze dwadzieścia lat temu widok osoby czarnoskórej w Warszawie był czymś niezwykłym. Egzotyczny widok nielicznych czarnoskórych Afrykanów w Warszawie wywoływał różne silne reakcje, takie jak rasistowskie uwagi oraz wrogie zachowanie, lecz także pozytywne emocje, jak pewna doza gościnności oraz chęć dowiedzenia się czegoś więcej o nich i kulturze społeczeństw, z których pochodzą. Jednakże obecnie sytuacja ta uległa zmianie, zwłaszcza w Warszawie. Z upływem lat coraz więcej Afrykanów przybywało do Polski, za główny cel obierając sobie Warszawę (głównie z powodu upadku komunizmu i wstąpienia Polski do Unii Europejskiej). Jednak bliższe spojrzenie na ludność afrykańską w Polsce odsłania bardzo ciekawy, a zarazem, osobliwy fakt. Obywatele niektórych państw afrykańskich w Polsce znacznie przewyższają liczebnie obywateli pochodzących z pozostałych krajów tego kontynentu. Na przykład w Warszawie liczba imigrantów z Nigerii znacznie przewyższa liczbę imigrantów z pozostałych części Afryki, podczas gdy obywateli niektórych krajów afrykańskich tu, w Warszawie nie ma prawie wcale.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest wiele różnych powodów. Po pierwsze, kraje afrykańskie bardzo się od siebie różnią. Na przykład obywatele Nigerii stanowią ponad 18% całej populacji afrykańskiej, stąd łatwo jest zgadnąć, dlaczego średnio 2 na 10 Afrykanów w Warszawie (i tak naprawdę w każdym europejskim mieście) to Nigeryjczycy.

Jednak poza liczebną przewaga niektórych krajów afrykańskich nad innymi, jest jeszcze inny powód rozbieżności w liczbie afrykańskich imigrantów w Warszawie. Nigeryjczycy są najbardziej przedsiębiorczymi i śmiałymi ludźmi w Afryce. Zamiłowanie do przygód przez lata popychało ich do każdego zakątka świata, bardziej niż ludzi z reszty afrykańskiego kontynentu. Niemniej jednak inne narodowości również są reprezentowane w Warszawie w stosunkowo dużej liczbie. Afrykańskie kraje francuskojęzyczne, takie jak Senegal i Gwinea, także mają swoich przedstawicieli w Warszawie. Do pozostałych należą imigranci z Somalii, Kenii, Kamerunu i innych państw.

Najbardziej oczywistą przyczyną napływu imigrantów z Afryki do Polski (i Europy) jest ich wielkie pragnienie znalezienia lepszego życia niż to, które zapewniają im ich chorobliwie skorumpowani, wyjątkowo nikczemni i, w wielu przypadkach, żałośnie niepiśmienni przywódcy polityczni w Afryce.

Ci skorumpowani przywódcy, od Nigerii (przed 2007 rokiem) do Zimbabwe, od Sudanu do Gwinei, Gabonu i Egiptu, doprowadzają gospodarkę do opłakanego stanu, zmuszając tym samym młodych obywateli do szukania lepszych warunków poza granicami Afryki. Jednak rozważanie czy ich nadzieje i marzenia zostają spełnione – to już osobny temat.

Mimo napływu imigrantów do Europy, są również kraje afrykańskie, których obywateli nie ma w Polsce prawie wcale. Na szczycie listy takich krajów jest Libia, a tuż za nią Tunezja. Najłatwiej zrozumieć powód, dla którego w Polsce nie ma prawie żadnych libijskich imigrantów, przyglądając się politycznej i ekonomicznej strukturze Libii. Chociaż nie występuje tam zachodni model demokracji, to gospodarka kraju jest tak skonstruowana, że każdy Libijczyk pracuje zarobkowo, a niezatrudnieni mogą cieszyć się ogromnym wsparciem finansowym ze strony rządu. Wszystko to dzięki libijskim zasobom ropy naftowej. Tak więc, skoro przeciętny Libijczyk żyje w relatywnie komfortowych warunkach – wielu z nich zatrudnia pomoc domową pochodzącą z innych afrykańskich krajów – to nic dziwnego, że nie spieszy im się by zarabiać na życie w polskich miastach.


Tekst: Ify Nwamana, autor książki 'Stadion: Diabelskie igrzyska'
Tłumaczenie z angielskiego: Kamil Tylutki