Jak napisałem w poprzednich częściach, perspektywy młodego Wietnamczyka w kraju nad Wisłą nie wyglądały dobrze, ponieważ Ambasada Socjalistycznej Republiki Wietnamu w Polsce „pilnowała” swoich obywateli bardzo rzetelnie. Dysponowała paszportami studentów (żeby nie mogli uciec na Zachód?). 
Brak dokumentu stwarzał wielkie problemy studentom, zwłaszcza takim chcącym „uciekać” jak ja. Może taki list opisuje częściowo sytuację osób w tamtych czasach. Jestem bardzo wdzięczny osobie, która na początku 1988 r. opublikowała ten „zdradziecki” list w wietnamskiej gazecie „Literatura i Sztuka”. Dzięki temu artykułowi, nasze sytuacje osobiste zaczęły lepiej wyglądać.

„List z Warszawy

Warszawa dnia 15.01.1988 r.

Kochani rodzice!

Następne Święta – jedenaste Święto Tet (Nowy Rok księżycowy) spędzam na obczyźnie. Tęsknota za Ojczyzną jest zapomniana przez codzienne zajęcia bytowe. Ale kiedy zbliża się ta święta chwila według wietnamskich tradycji, wspomnienia o dawnych czasach spędzonych w kraju znowu się pojawiają mocno i boleśnie w mojej duszy, jakbym miał jakąś ranę w ciele. Przez kilka ostatnich lat często krzyczeliście i mieliście pretensje do mnie za brak odzewu, czyli za małą ilość listów pisanych do domu oraz za to, że listy są zbyt krótkie.

Jak winne dziecko, ciągle unikałem konfrontacji ze swoimi rodzicami, a kiedy już muszę coś napisać, to faktycznie nie mam wiele do powiedzenia. Po dłuższym okresie, dopiero dziś postanowiłem napisać długi list z wyjaśnieniami, w którym chciałbym opisać mój obecny stan duchowy.

Szanowni i kochani rodzice!

Kilka miesięcy temu, w liście nadesłanym do mnie, załączyliście fragment gazety „Lud”, w którym jest informacja, że władze Wietnamu obecnie zachęcają Wietnamczyków mieszkających za granicą do powrotu do Ojczyzny jako turyści. Bardzo się ucieszyłem z tej informacji i pokazałem ją swoim kolegom, którzy są w takiej samej sytuacji. Wzięliśmy ten kawałek gazety jako swój dar od Nieba i udaliśmy się do wietnamskiej Ambasady w Warszawie, gdzie wyraziliśmy swoje pragnienia powrotu do kraju, w celu odwiedzin Ojczyzny i swoich rodzin.

Urzędnik Ambasady przyjął nas bardzo chłodno, a potem wyjaśniał nowe przepisy i polityki władz Wietnamu:

- „Wietnamska polonia” to są Wietnamczycy mieszkający w kapitalistycznych krajach, a wy mieszkacie w krajach socjalistycznych i dlatego nie jesteście wietnamską polonią.

Chciel iśmy więcej wyjaśnienia, on chłodno powiedział:

- Ci Wietnamczycy mieszkający na Zachodzie mają dolary i inne mocne waluty. Dlatego Wietnam obecnie zachęca ich do odwiedzin kraju, rozumiecie?

A to tak! Właśnie kiedy tutaj założyliśmy Towarzystwo Wietnamczyków kochających Ojczyznę, to miejscowe władze i inne organizacje mocno nas popierały, a Ambasada nie chciała się do nas przyznać, mimo, że nasze Towarzystwo nie ma żadnego innego celu oprócz solidarności i pielęgnacji tradycji swojej Ojczyzny. Dla panów z Ambasady tutaj jesteśmy „wyklętymi ludźmi”. A w ich rozumowaniu słowo „wyklęty” jest jednoznaczne z słowem „zdrada”.

Opuściwszy Ambasadę, nasz stan psychiczny był całkowicie rozbity, ponieważ dręczyło nas wielkie pytanie, na które do tej pory nie mieliśmy odpowiedzi. Dlaczego istnieje taka dyskryminacja wobec Wietnamczyków mieszkających zagranicą. Jakaś Pani – żona Francuza i inna Pani – żona Amerykanina, w ubiegłych latach były napiętnowane przez swoich sąsiadów, a teraz mogą swobodnie wracać do kraju w celu odwiedzin grobów swoich krewnych. Jakiś żołnierz rządu dawnego południowego Wietnamu kilkanaście lat temu drogą morską uciekł z kraju przed rewolucjonistami, a teraz także spokojnie może przyjeżdżać do Wietnamu w celu zwiedzania. I to oni są nazywani przez władze „patriotycznymi Wietnamczykami”. Wielkie Niebo! Wietnamska Ojczyzna jest naprawdę wspaniała i dobroduszna! Ona chętnie zapomniała o przeszłości w celu przyjmowania swoich synów mieszkających z daleka. Lecz ci dyplomatyczni przedstawiciele Ojczyzny w Polsce zachowują się wobec nas w sposób całkowicie inny. Powoli rozumiemy, że jesteśmy traktowani niesprawiedliwie.

Ostatnio poprzez wietnamskie gazety, które często czytam, słyszę dużo o wyrównaniu szans w społeczeństwie. Sprawiedliwość musi być w poświęceniu, w konsumpcji oraz nawet w grzechach. Obserwując wielkie zmiany naszej Ojczyzny, dopiero teraz Wasz syn ma więcej odwagi, aby powiedzieć o takich sprawach, które wcześniej musiał schować głęboko w swoim sercu, w poczuciu bezsilności i krzywdy. Wasz syn przed wyjazdem z domu z Wietnamu był członkiem Związku Komunistycznej Młodzieży, a potem został wybrany wśród najlepszych wietnamskich studentów, aby wyjechać na studia zagranicą. Lecz on się zakochał w dziewczynie, która nie była Wietnamką, a potem z nią zamieszkał. On nie może teraz zdradzić swojej kochającej dziewczyny. Tym bardziej nie może unikać obowiązków wobec córki, która się urodziła z miłości rodziców. W przepisach prawnych wszystkich cywilizowanych krajów na świecie nie ma takiego artykułu, który zabrania człowiekowi mieszkać i brać ślub z osobą z innego kraju. Jednak on zawsze czuje się winnym, pomimo, że musiał ciężko pracować przez kilka lat w celu zwrotu wszystkich stypendiów, które dostawał podczas 5 lat studiów. I teraz, nadal czuje się, że powinien coś jeszcze zrobić w celu pokuty wobec Ojczyzny i rodziny w swoim kraju.

Kochani rodzice!

Jestem pewny, że teraz rozumiecie moja sytuację, mój stan psychiczny i moje pragnienie i mam nadzieję, że bardziej mnie kochacie, nawet takiego winnego syna. Teraz w Warszawie śnieg pada mocno, a w Hanoi zapewne pada zimny deszczyk i wieje dokuczliwy wiatr? Nie wiem ile jeszcze wiosen mam przebywać z dala od wietnamskiej rodziny, podczas świąt Tet? Jednak nadal wierzę w jutro, w przyszłość i w przemiany Ojczyzny. A co za tym idzie, zwykli ludzie w Wietnamie także się zmienią i wykażą więcej tolerancji, zrozumienia innych, empatii, czyli wszyscy będą mogli pokazać swoją wspaniałą duszę. Mam nadzieję, że wtedy będę mógł wracać i obejmować Was i innych krewnych, jak kiedyś...

Na końcu listu życzę Wam dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Księżycowym!
Z nadzieją o przyszłość!

Wasz syn:

Nguyen Le.”

cdn

Ngo Hoang Minh