Medytacja to zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł – praktyki mające na celu samodoskonalenie, stosowane zwłaszcza w jodze oraz w wschodnich religiach. I, choć Ukraina patrząc znad brzegu Wisły jest na wschodzie, to dominującą tam religią jest prawosławie – wyznanie, które do religii Wschodu nie zalicza się. Jednak i w chrześcijaństwie można zauważyć elementy medytacji – tzn. hazychazm. Jednak dla większości medytacja kojarzona jest hinduizmem, gdzie używa się do niej sznur modlitewny rudraksza, używany do medytacji z mantrą. A czego używają Ukraińcy i w ogóle wschodni sąsiedzi Polaków zamiast modlitewnego sznura do zagłębiania się w myślach, do rozważania, namysłu?

Na Ukrainie, na ulicy, w przejściu podziemnym, przy przystanku tramwajowym, przy dworcu, sklepie itp. często można spotkać starszą Panią, która siedzi na taborecie i sprzedaje do wyboru do koloru orzeszki, słonecznik, pestki dyni, które oczywiście podawane są w rożku zrobionym z gazety. Kolejny obrazek to konsumenci tych „semoczok” (pol. – pestek), którzy czekając na pociąg, tramwaj, marszrutkę (busik do przewozu osób, odnośnik polskiego liniowego autobusu), czy w ogóle czekając na kogoś kontemplują, medytują, rozważają przy łuszczeniu sеmoczok. I oczywiście właśnie to jest słonecznikowa medytacja bardzo powszechna nie tylko na Ukrainie, ale i u innych wschodnich sąsiadów Polski.

Pewnego razu czekając na 26-kę, aby przedostać się spod „Wileniaka” na drugi brzeg Wisły, na tramwajowym przystanku spostrzegłem trójkę młodych – jak się okazało – Ukraińców. I Ci oczekujący na tramwaj oczywiście „medytowali”. Gdy już nadjechał oczekiwany transport, ich słonecznikowa medytacja trwała nadal w środku tramwaju, bo oczywiście w podróży też trzeba się czymś zająć, zabić czas, cierpliwie czekać końca podróży. Zaciekawił mnie fakt skąd mieli tan słonecznik? Dla sprawdzenia jak ma się sytuacja słonecznika na polskim spożywczym rynku, przy okazji odwiedzin kilku osiedlowych sklepików, a także dużych hiper-super-marketów, pytałem ekspedientek, kasjerek o owy produkt. W odpowiedzi słyszałem, że jest – ale tylko łuskany. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby mieć wszystko podane na tacy, bo właśnie idea słonecznikowej medytacji to łuskać go samemu, gdyż właśnie to uczy cierpliwości. Niestety nie spytałem owej trójki młodych ludzi z tramwaju, gdzie zaopatrzyli się w nasiona i tylko mogę się domyślać, że to jeszcze ich zapasy przywiezione z domu. Czasami jednak wielbiciele słonecznika nie patrząc na nic plują gdzie popadnie i np.: w Turkmenistanie w niektórych pociągach, szczególnie nowych, zamiast zakazu śmiecenia pojawiły się zakaz jedzenie słonecznika. Lecz pierwsze, co o nim trzeba powiedzieć to to, że na pewno jest zdrowy. Gdzie niegdzie można przeczytać, że leczy trądzik, a dietetycy zalecają go reumatykom, gdyż przynosi poprawę w dolegliwościach reumatycznych. Do tego na pewno może być niezłą alternatywą dla chipsów, słodyczy. I może właśnie dlatego na Ukrainie to było takie popularne, bo w użytku zjawiło się przed erę chipsów…i, jak widać zakorzeniło się to na dobre, bo czy stary czy młody dalej go spożywa. Do tego popularna i wszędzie dostępna jest także chałwa, przysmak z nasionami słonecznika. Niestety przyjeżdżający znad Dniepru nad Wisłę muszą zmieniać swoje upodobania, bo nie zapowiada się, żeby ktoś mógł zrobić dla nich prezent i rzucić na rynek trochę słonecznika, tak żeby poczuli się choć na chwilę jak w domu? Natomiast wiadomo, że popularne stają się pestki dyni, słonecznika, siemienia lnianego i w ogóle przychodzi moda na eko-żywność. Więc może trzeba cierpliwie poczekać aż popularne stanie się jedzenie słonecznika, no bo chyba „słonecznikowa medytacja” nauczyła trochę cierpliwości…

Paweł Łoza