Gdyby ktoś kilka lat temu powiedziałby mi, że będę zarządzał trzema restauracjami w Warszawie – szczerze roześmiałbym się! Ba! Nie po prostu restauracjami, a siecią restauracji z kuchnią rosyjską! Pewnie ubawiłoby mnie to jeszcze bardziej – Ormianin, w Polsce, a do tego sieć restauracji z kuchnią rosyjską! Brzmi niewiarygodnie, ale jest to fakt. Fakt, z którego jestem dziś bardzo dumny. Kiedy w 2006 roku mój przyjaciel Wiktor, z którym razem uczyliśmy się w szkole i dorastaliśmy, zaproponował mi, żebym pomógł mu w zrealizowaniu marzenia jego życia – otwarcia restauracji z kuchnia rosyjską, na początku zawahałem się – skąd ten pomysł i czemu ma się nam udać? Powiedziałem mu, że przecież w Warszawie było już kilka restauracji rosyjskich i jakoś nie przyjęły się… Zacząłem zastanawiać się, dlaczego chce mieć własną restaurację z kuchnią rosyjską i zrozumiałem, że – in primo – jest łasuchem i uwielbia dobre jedzenie, in secundo – tęskni za smakami z dzieciństwa. Wystarczyło do tej mieszanki dodać jeszcze talent przedsiębiorcy i mieliśmy gotowy przepis na Babooshkę!

Całą koncepcję Babooshki oparliśmy na założeniu, że w Polsce osób takich jak Wiktor – który jest Rosjaninem i uwielbia rosyjską kuchnię – jest wiele i zapewne równie mocno tęsknią za pielmieniami, barszczem, blinami i kwasem chlebowym. Pomyśleliśmy też, że wcale nie trzeba być Rosjaninem, żeby tęsknić za tymi smakami lub po prostu chcieć ich spróbować.

A więc zaczęło się. Przyznam, że początki były bardzo trudne. Nie mieliśmy doświadczenia w tak trudnej i skomplikowanej branży jak gastronomia – wszystko musieliśmy odkrywać od początku. Czasami lubię wspominać, ile chwil niepewności, wahania czy załamania przeżyłem. Ile razy na początku wątpiłem, czy postąpiłem słusznie zmieniając pracę w handlu międzynarodowym na pracę w gastronomii. Ale teraz, patrząc jak do Babooshek przychodzą Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, obcokrajowcy z Europy, ze Stanów Zjednoczonych, kiedy w ramach działań PR-owych i marketingowych obsługujemy koncerty największych gwiazd rosyjskich i zagranicznych, które w dodatku u nas jedzą, kiedy organizujemy w Babooshce śluby, urodziny i chrzciny – na pewno wiem, że decyzja była jak najbardziej słuszna. Jestem szczęśliwym człowiekiem – Ormianinem, który w Polsce zarządza siecią restauracji z kuchnią rosyjską!


Tekst: Artiom Gyurjyan