Holland Poland dwa bratanki... Według nieoficjalnych danych w Warszawie mieszka około dwa tysiące Holendrów. Jednak, jak się okazuje, poza historiami o drewnianych chodakach, tulipanach i wiatrakach, na ogół o Holendrach wiemy mniej, niż nam się wydaje.
O mieszkańcach Niderlandów myślimy jako ludziach bardzo otwartych, tolerancyjnych i szczerych. Czasem jednak słychać opinię, że są oni wyjątkowo skąpi, niegościnni i zbyt liberalni w podejściu do narkotyków. Natomiast Holendrzy postrzegają nas jako serdecznych i pomocnych, ale mówią również, że jesteśmy narodem słabo zorganizowanym, nie potrafimy być na luzie i nie stronimy od alkoholu. Warto zatem wspomnieć, że tym co najbardziej wpłynęło na różnice światopoglądowe między Polakami a Holendrami były różnice religijne. Do lat 60. XX w. większość Holendrów wyznawała protestantyzm, mniejszą grupę stanowili katolicy. Dziś prawie połowa Holendrów formalnie nie należy do żadnej wspólnoty religijnej, jednak pewne normy społeczne i wzory zachowań mają podłoże protestanckie.
Polakowi, który żyje według starej zasady „zastaw się, a postaw się”, niezrozumiała wydaje się postawa Holendra, dla którego obnoszenie się ze swoim majątkiem bądź pozycją jest w złym guście. Stąd też np. prezes banku w Amsterdamie nie jeździ do pracy swoją superbryką, tylko najzwyczajniej w świecie, rowerem. Gdy przyjrzymy się Holendrom bliżej, może czasem okazać się, że tolerancja – ich „znak firmowy”, jest tylko iluzją. Współczesny Amsterdam, otwarty na współistnienie obok siebie osób o różnej orientacji seksualnej czy stosowanie używek, np. marihuany, wydaje się jej ostoją. Chociaż na przykład para gejowska może spotkać się z większą tolerancją w małej wsi fryzyjskiej niż w dużej dzielnicy Amsterdamu. Polacy też mają nad czym pracować. Jesteśmy znani z tzw. „kompleksu polskiego”. Przebywając za granicą, na pytanie skąd jesteśmy, odpowiadamy: „Poland”, a gdy nasz rozmówca nie zrozumie i zapyta: „Holland?”, z reguły nie zaprzeczymy.
Z Niderlandów na Saską Kępę
Początkowo holenderscy kupcy trafiali głównie do polskich portów na okazałych żaglowcach i handlowali ze wszystkimi i wszędzie, według starej, dobrej zasady: tanio kupić i drogo sprzedać. Z czasem, również z powodu prześladowań religijnych, holenderscy katolicy zaczęli przybywać do Polski i osadzać się na podmokłych terenach (głównie Żuławy i dorzecze Wisły). Tutejsza ludność nie potrafiła uprawiać takich gruntów, w przeciwieństwie do Holendrów, którzy już wtedy specjalizowali się w osuszaniu terenów położonych w depresji. Mało kto wie, że jedna z kultowych dziś wśród warszawiaków dzielnic Warszawy – Saska Kępa, była niemal w stu procentach zasiedlona przez holenderskich osadników. Wśród nich znalazł się Tylman z Gameren, który zaprojektował wiele wspaniałych warszawskich rezydencji. Według jego projektu powstał m.in. słynny Pałac Krasińskich, zwany też Pałacem Rzeczpospolitej, Pałac Ostrogskich oraz Zamek Ujazdowski, przebudowany przez Tylmana dla Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Za swoje zasługi Tylman otrzymał tytuł szlachecki.
Od kilku lat Holandia to największy inwestor w Polsce. W samym centrum Warszawy holenderski inwestor zrealizował kompleks Złote Tarasy, uroczyście otwarty przez trenera polskiej reprezentacji piłki nożnej, Leo Beenhakkera. To głównie z powodów biznesowych Holendrzy odwiedzają dzisiaj Polskę, niekiedy jednak decydują się zostać na dłużej. Zapytani o powód, odpowadają dyplomatycznie: „No coż, serce nie sługa”. W 2008 roku z inicjatywy Ambasady Królestwa Niderlandów, na znak sympatii do Rzeczpospolitej Polskiej, postanowiono nadać imię pierwszej damy, Marii Kaczyńskiej, nowej odmianie tulipana. Tulipan Maria Kaczyńska jest żółtokremowy, a jego wyhodowanie zajęło osiemnaście lat. Od tego czasu nowa odmiana dekoruje dziedziniec Pałacu Prezydenckiego w Warszawie, podkreślając wyśmienitość stosunków polsko-niderlandzkich.
Dom Holenderski gości w Polsce
Dom Holenderski w Warszawie przy ul. Katowickiej 9, to siedziba sympatyków kultury niderlandzkiej. Mieści się tu Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Niderlandzkiej – organizacja stawiająca sobie za cel działalność na rzecz pogłębienia przyjaznych stosunków polsko-niderlandzkich. Podczas comiesięcznych spotkań tematycznych, członkowie mają okazję zapoznać się z przedstawicielami polityki, gospodarki i kultury Polski oraz Królestwa Niderlandów, których praca, zainteresowania lub sympatie związane są obydwoma krajami. TPPN organizuje odczyty, pokazy filmowe, spotkania z przybywającymi do Polski gośćmi z Niderlandów, a także naukę języka niderlandzkiego. Znajduje się tu biblioteka, czytelnia czasopism i wideoteka Towarzystwa.
Przy Domu Holenderskim działa także nieformalny Klub Punt.NL, który organizuje otwarte spotkania kulturowe, z zaproszonymi gośćmi (pisarzami, artystami etc.) lub tematyczne (zwykle po niderlandzku).
www.tppn.pl
W kawiarni Lente można pogadać
Lente to po łacinie „z wolna”, a po holendersku „wiosna”. Kawiarnię założyli dwaj Holendrzy, którzy od dawna mieszkają w Warszawie. Ich założeniem było nawiązanie do holenderskich „bruine café’s” („brązowych kawiarni”), czyli klimatycznych miejsc spotkań znacznie różniących się od standardowych „sieciówek”. Można tu dobrze i zdrowo zjeść, spokojnie pogadać, pogrążyć się w lekturze książki lub gazety. W Lente obowiązuje zasada „slow food”, dominują potrawy domowe, a znaczna część asortymentu przyjeżdża prosto z Holandii – żółte sery, ciastka, syropy i dodatki. Na szczególną uwagę zasługuje, zdobywający coraz większą popularność, argentyński napój yerba mate. Podawane tu belgijskie piwa górnej fermentacji, posiadające reputację trunków o bardzo wysokiej jakości również zyskują coraz liczniejsze grono amatorów. Lente jest też miejscem spotkań kulturalnych.
Café Lente, ul. Kubusia Puchatka 8
www.lente.waw.pl
Holendra od razu chce się mieć
Kultura rowerowa w Warszawie rozwija się bardzo powoli. Pewnie jeszcze dużo czasu minie, zanim zobaczymy pierwsze przepełnione parkingi rowerowe, tak dobrze znane nam z Amsterdamu. Jednak grupa miłośników holenderskich rowerów ciągle rośnie, głównie za sprawą ich modnego, klasycznego i przede wszystkim wygodnego designu. Holendra rozpoznaje się od razu i od razu chce się go mieć. Charakterystyczne elementy holendrów to duże koła, szeroka kierownica, przerzutki i masywny bagażnik, który często w Holandii służy do wożenia pasażera. Typowe są też: odblaskowa lampka z tyłu, duże światło z przodu i zamknięta obudowa łańcucha, chroniąca nogawki spodni przed wkręceniem w łańcuch. Ich znakiem rozpoznawczym jest również biały pasek na błotniku, który sprawia, że rower jest bardziej widoczny. W Warszawie liderem sprzedaży sprowadzanych rowerów holenderskich marek Union i Batavus jest sklep www.wygodnyrower.pl. Jeśli jednak komuś zależy na niekonwencjonalnym holendrze, konstruowanym na zamówienie, powinien zajrzeć na stronę www.sztukarowerowa.pl. Można też spróbować znaleźć odpowiedni używany model na giełdzie rowerowej
www.gieldarowerowa.pl
Ambasadę chroni pnącze
Wielu mieszkańców Warszawy zna nowoczesny budynek Ambasady Królestwa Niderlandów. Zaprojektował go holenderski architekt, Erik van Egeraat. Szczególną uwagę przyciąga stalowe ogrodzenie, przypominające pnącza z dużymi liśćmi. Projektant twierdzi, że zainspirowały go prace Tylmana z Gameren i pod ich wpływem zaprojektował ogrodzenie, z motywami roślinnymi o charakterze naturalistycznym.
Mimo, że Ambasady zawsze przypominają trochę fortece – muszą mieć wysokie płoty i bramy, architektowi udało się stworzyć wrażenie dostępności.
Przede wszystkim jednak Ambasada to jeden z prężniej działających w Warszawie ośrodków promujących kulturę niderlandzką. Organizuje wystawy, festiwale, przeglądy filmowe, spotkania popularyzujące język niderlandzki.
Ambasada Królestwa Niderlandów, ul. Kawalerii 10
www.nlembassy.pl
Loesje – wyraź swoją opinię!
Wywodząca się z Arnhem w Holandii organizacja Loesje istnieje już od dwudziestu pięciu lat, obecnie działa w prawie trzydziestu krajach na świecie, a od grudnia ubiegłego roku również w Warszawie. Grupy Loesje w różnych krajach podejmują rozmaite działania, wśród najbardziej charakterystycznych akcji są warsztaty kreatywnego pisania tekstów. Ich celem jest praktyczne inspirowanie do aktywnego wyrażania swoich myśli i konstruktywnej krytyki społecznej. Plakaty Loesje – wszystkie w tym samym charakerystycznym layoucie pojawiają się w przestrzeni publicznej, stając się wyrazem idei członków poszczególnych grup. Warszawska Loesje prowadzi regularne warsztaty kreatywnego pisania tekstów, otwarte dla wszystkich zainteresowanych w każdą ostatnią niedzielę miesiąca w holenderskiej kawiarni Lente.
www.loesje.org
www.loesje.pl
O, Holender! – Holenderski Festyn dla Warszawy
Festyn odwołuje się swoim klimatem do tzw. Dnia Królowej – Holenderskiego Święta Narodowego, które obchodzi się w całym kraju co roku, 30 kwietnia. Obecnie Dzień Królowej jest czymś więcej, niż tylko świętem narodowym. To przede wszystkim dzień „wolnej wymiany” – towarów, usług, poglądów. Tego dnia w Holandii wszyscy mogą sprzedawać, występować, prezentować swoje kultury. Najważniejsze jest wykazanie się twórczą przedsiębiorczością.
W programie znajdziecie między innymi:
• Kiermasz książki holenderskiej.
• Quizy wiedzy o Holandii.
• Sery i śledzie holenderskie.
• Zlot rowerów holenderskich i przejazd przez miasto.
• Kino: klasyka kina holenderskiego.
• Wystawa sztuki holenderskiej.
• Dla dzieci: tradycyjne gry, zabawy, filmy i teatrzyk kukiełkowy.
Na miejscu będą również punkty informacyjne dotyczące nauki języka niderlandzkiego oraz możliwości pracy w Holandii.
Wszystko w duchu holenderskiego Dnia Królowej!
O, Holender! to wspólna inicjatywa wielu organizacji zrzeszających Holendrów mieszkających w Polsce i Polaków w sposób szczególny związanych z Holandią. Festyn ma służyć integracji dzielnicy i miasta. W Holandii mówi się: „Lepszy dobry sąsiad niż daleki przyjaciel”.
Organizatorzy chcą zainspirować przedstawicieli innych narodów obecnych w Warszawie do organizowania swoich ulicznych festynów. Mają nadzieję w ten sposób przyczynić się aktywnie do promocji Warszawy, oraz szerzenia tolerancji w praktyce, przez doświadczanie i poznanie. Święto jest holenderskie, ale udział mogą wziąć wszyscy. Ograniczeniem jest tylko ilość miejsca na ulicy.
www.oholender.pl
Redakcja: Magdalena Heliasz, Redbad Klijnstra, Barbara Kowalkowska
Warszawa, maj 2009
Tekst pochodzi z holenderskiej edycji gazetki Kontynent Warszawa, którą w formie elektronicznej można podbrać [ tutaj ]