Każdy szuka lepszego życia. Myśli, że jeśliby mieszkał tam czy tam. Może by zamieszkać w tym czy w tamtym miejscu, a może w jakimś innym lepszym kraju czy państwie, może więcej demokratycznym czy odwrotnie, dzikim. Jest take przysłowie: „Ryba szuka gdzie głębiej, a człowiek gdzie lepiej”. Rozmaitość światu ogromna. I nas zawsze ciągnie tam gdzie nas jeszcze nie było. Słyszałem wywiad z jedną panią, która około dwunastu lat temu wyjechała do Stanów Zjednoczonych i tam mieszka. Na pytania, czy w Stanach lepiej żyć niż w Polsce, ona odpowiedziała, że nie wie. Kiedy mieszkała w Polsce to myślała, że lepiej będze żyć w Ameryce. Kiedy zamieszkała już w Stanach, to na początku było bardzo ciężko, nawet chciała powrócić do Polski. Ale za parę lat się przyzwyczaiła i poczuła się tam nieźle. Dalej ta kobieta powiedziała, że jeśliby teraz znowu zamieszkała w Polsce, to byłoby ciężko zaczynać wszystko od początku. Pytania nie w tym, że gdzieś lepiej, ale że wszędzie inaczej. Czyli, nie ma lepiej czy gorzej, ale jest inaczej. W każdym miejscu, w każdym kraju inaczej.

Urodziłem się i mieszkałem na Ukrainie, blisko miasta Kamieniec Podolski – miasta z prawie dwutysiącletnią historią. Wyrastałem i wychowywałem się do dwudziestu dwóch lat w kulturze i obyczajach tego kraju. Szkoła średnia była w języku ukraińskim, ale język rosyjski był obowiązkowy i do wszystkiego co się działo, musiało być dołączone coś w języku rosyjskim i z kultury rosyjskiej. Nie bardzo mi się to podobało, ale nie było wyjścia... Polityka Związku Radzieckiego była taka, że już nie istnieją setki narodowości, ale jest tyłko naród radziecki. A tak naprawdę, to powinni byli wszyscy czcić język i kulturę rosyjską. A to, co w ogóle nic wpólnego nie miało z kulturą rosyjską, było nazwane russkim i przed całym światem przedstawiało się, jako kultura czy nauka rosyjska... I do tej pory, niestety, większa część ludzi w Polsce i w Europie nazywa ruskimi ludzi, którzy mieszkają na wschodzie. Wiem, że dla ludzi z Ukrainy, Białorusi, Mołdowy, Kazachstanu, Gruzii i innych krajów jest to obraźliwe i boli. To jakby nazywać Niemcami ludzi z Polski, Czech, Słowacji czy innych krajów, które były pod niemiecką okupacją.

Mołdawia. Kraj z niesamowicie piękną przyrodą, z wesołymi, emocyjnymi, szybkimi ludźmi, którzy mieszkają w fantastycznych domkach. Ściany, okna, dach w tych domkach są wytworami sztuki. Bogaty kraj słońca i kwiatów.

Byłem parę razy na Białorusi. Mój brat tam studiował. Piękna kultura, mili, spokojni ludzie. Prawda, język praktycznie niezrozumiały, taki że dziwny i miękki jak i ludzie.

Kiedy byłem na Białorusi, to zachciało się nam z bratem pojechać na Litwę i pozwiedzać stolicę Wilno. Cudowne miasto z piękną architekturą. Prawda, kiedy zaszliśmy do sklepu i po rosyjsku (bo litewskiego nie znaliśmy) o coś zapytaliśmy się sprzedawczyń, to one udawały, że nie słyszą i odwróciły się od nas. Ale kiedy usłyszały, że my pomiędzy sobą rozmawiamy po ukraińsku, to od razu słuch do nich powrócił i zapytały nas, skąd my przyjechaliśmy. I kiedy powiedzieliśmy, że z Ukrainy, to one bardzo chętnie nas obsłużyły. To dla nas było dziwne, bo Litwa wtedy była jeszcze w Związku Radzieckim i język rosyjski wszyscy znali. Widać to było powiązane z ciężką historią.

Jakiś czas mieszkałem w Rosji. Największym zaskoczeniem bylo to, że kultura, obyczaje, zachowanie ludzi, kuchnia bardzo się różniło od Ukrainy. Na początku to dla mnie było prawdziwym wyzwaniem, bo wszystko było inaczej. Ale z czasem przyzwyczaiłem się. Miałem dużo przyjacół, znajomych. Miasto Wyborg w którym mieszkaliśmy było fantastyczne. Z prawie tysiąclatnią historią, zbudowane przez Szwedów i Finów, miasto stoi na granicy z Finlandią. Dwa razy to miasto było przyłączone do Rosji. Pierwszy raz Car Rosyjski Piotr I odbił je od Szwedów w osiemnastym wieku. Drugi raz w 1940 armia radziecka odbiła Wyborg od Finów. Z jednej strony miasto leży na skalistym brzegu morza Bałtyckiego , a z drugej strony wokół miasta las, jeziora i bagna. W dawnych czasach najbogatsi ludzie ze Skandynawii i Europy starali się przyjechać na odpoczynek do Wyborga. W swoich testamentach pisali, że kiedy umrą to chcą być pochowani na skalistej wyspie w parku Monrepo (mój odpoczynek) Wyborga. I tak było.

Mieszkając w Wyborgu uczestniczyliśmy z żoną w wycieczce do Estonii. Wjechać do Estonii powinniśmy byli przez rosyjskie miasto Iwan Gorod, rzekę Narwę i estońskie miasto Narwę. Ale trafiliśmy akurat na tą historyczną chwilę, kiedy Estonia oddzieliła się od Związku Radzieckiego. Ale ani my, ani kierowcy autokaru o tym nic nie wiedzieliśmy. Dziwnie było widzieć celników, straż graniczną i policję w nowych mundurach. Dziwne było to, jak szybko to zostało stworzone. Jechaliśmy na wycieczkę po kraju, ale okazało się, że to już wycieczka zagraniczna do innego państwa. Taki niby mocny Związek Radziecki nagle się zawalił. Wszyscy byli w szoku i myśleli, że trzeba będzie zawrócić. Ale celnicy byli uczciwi i grzeczni, tylko dali wypełnić deklarację i za parę godzin pojechaliśmy dalej. Na początku wszyscy milczeli, ale w ogóle wycieczka była fantastyczna. Takich wrażeń nikt nigdy w życiu nie miał.

Przyjechaliśmy do Polski i znów było wszystko inaczej. Ale powiem szczerze, że chociaż były problemy językowe, to kulturalnych czy problemów z mentalnością prawie nie było. Nie czuliśmy się nigdy w Polsce obcymi. Może dlatego, że mamy polską krew... Jakoś bardzo szybko, na początku ja, a później także żona i nasz syn odnalezliśmy się i aklimatyzowaliśmy się w Polsce.

Byliśmy też w Szwecii i w Norwegii...

Nie możemy teraz powiedzieć gdzie było lepiej, a gdzie gorzej, bo wszędzie było różnie. Za każdym razem było coś innego. A czt dobrze, czy zle, to zależy najbardziej od stanu serca człowieka. Jeśli w sercu jest pokój, to wszędzie będzie dobrze. A pokój do serca człowieka może włożyć tylko Jedyny Bóg.


Anatoliy Pudlo