Po pierwsze, trzeba powiedzieć, jak się odnalazłam w Warszawie. Pisząc doktorat o powojennej odbudowie Warszawy, złozylam wniosek do Ambsady RP w Moskwie o staż naukowy. Po przeanalizowaniu wniosku zaprosili mnie na rozmowę po czym, po dwóch tygodniach otrzymalam odpowiedź, że dostalam się na staż naukowy w Studium Europy Wschodniej UW oraz przydzielono mi stypendium Rządu Polskiego. I tak zaczęła się moja droga życiowa w Polsce. Życie w Polsce jest przede wszystkim inne niż w Rosji, a nawet powiedzialabym, w Moskwie. Moskwa to państwo w państwie. W kwestji burokratycznej jest łatwiejsze chociażby z tego powodu, że latwiej jest cudzoziemcowi w Polsce ubiegać się o czasowy pobyt czy zezwolenie na pracę, niż w Rosji. Są ustalone procedury odwołania i skarg, które są skuteczne. W ciągu 6 lat napisalam 3 zażalenia do Wojewody Mazowieckiego z tytulu zaciągania terminu wydania mi karty czasowego pobytu, zniknięcia moich dokumentów, czy nękania mnie przez urzędników, za każdym razem skutkowało to na moją korzyść. W Rosji taka korespondencja z Gubernatorem (odpowiednik Wojewody) jest nie do pomyślenia, nigdy nie doczekasz się odpowiedzi.
Jeśli mówimy o kwestii opieki zdrowotnej, to w Rosji nie czeka się 6-7-10 miesięcy na wyzytę u lekarza, taka sytuacja w Polsce była dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem dla mnie jest „lekarz pierwszego kontaktu”, skierowanie od ktorego na rehabilitację jest akceptowane, a skierowanie od specjalisty nie, co wg mnie jest absurdem.
Dla mnie łatwiej jest w Polsce, a mianowice łatwiejsze jest życie w Warszawie niż w Moskwie. Życie tu jest bardzo spokojne, mniej stresowne, i oczywiście znaczniej tanie. Zaskoczeniem dla mnie było zachowanie ludzi na schodach ruchomych w metrze warszawskim, a mianowicie: w moskiewskim mietrze na schodach ruchomych po prawej strony ludzie stoją, a po lewej idą w dół, zwlaszcza jak słyszą, że podjeżdża pociąg (a pociągi kursują co 50 sekund). W Warszawie ludzie potrafią stać po obu stronach schodów ruchomych i słysząc dźwięk nadjeżdąjącego pociągu są niewzruszeni, mimo, że kolejny będzie za 2-3, a czasami nawet 4 minuty. Tak uświadomilam sobie, że w Warszawie nikt się nie spieszy, wszystko tu się dzieje na spokojnie, nie ma pośpiechu i godzin szczytu.
Tęsknię od czasu od czasu za moskiewskim życiem. Najbardziej mi brakuje moskiewskich teatrów, kina rosyjskiego (dlatego z niecierpliwością czekam na WFF oraz „Sputnik”), tego rytmu życia kulturalnego jakie mamy w Moskwie. Brakuję mi moich przyjaciół moskiewskich. Brakuje mi czarnego chleba, kapusty morskiej, kwasu (tradycyjny napój), brakuje mi ryby suszonej do piwa, mleka zagęszczonego w postaci karmeli, słodyczy moskiewskich zakładów cukierniczych, które uważam za najlepsze w świecie. W zimie brakuje mi mandarynek i kaki z Abhazji a latem naszych astrachańskich arbuzów, które są sprzedawane w specjalnie rozstawionych po całym mieście kratach. W Polsce dla mnie było zaskoczeniem, że można kupić pół arbuza, czy nawet ćwierć, tak jakby to był rzadki i drogi owoc.
Kilkakrotnie próbowałam ocenić zachowania, czy postępowania Polaków, wśród których mieszkam. Nie dałam rady, jednak, mimo, że mamy dużo wspólnego, jest wiele różnic, które dostrzegasz, mieszkając tu. Trudno mi oceniać ludzi, wśród których mieszkam, mogę powiedzieć, że dziwi mnie, że tak wielki kraj ma tak mało wybitnych sportowców, dziwi mnie, że nie buduje się ośrodków sportowych dla dzieci i młodzieży, nie buduje się stadionów, że tor bobslejowy w Krynicy jest od lat niedokończony i polscy bobsleiści są cały czas o krok od medalu, ale ciągle powstają nowe i nowe kościoły, tak jakby wciąż było ich za mało. Na przykład, kościół, budujący się teraz na osiedlu Wilanów – jadę obok i za każdym razem myślę ile to basenów osiedlowych, czy boisk dla dzieci można było zrobić… Tego w Polakach nigdy nie zrozumiem, wg. mnie jest to irracjonalne. Natomiast, gratuluję Polakom większej „europejskości” w zachowaniu na drodze, czy w transporcie miejskim, niż mają Rosjanie. To jedno z pierwszych, co rzuciło mi się w oczy – auta zatrzymują się żebyś przeszła, a młodzi ustępują miejsca w autobusie. Polacy znacznie częściej niż Rosjanie mowią „dziękuję” i „proszę”. Przyzwyczajona do tego, będąc w Moskwie, weszłam do malutkiego sklepu osiedlowego mówiąc „dzień dobrzy” – popatrzyli na mnie ze zdziwieniem, ale przywitali.
Warszawiak, chętniej niż Moskwiczanin zagada nieznajomego, jadąc autobusem, czy stojąc w kolejce w sklepie – „Cudowny dziś dzień!”, „czy próbowała Pani ten makaron?”
- Cześć, masz bardzo fajne buty. - usłyszałam kiedyś stojąc na peronie stacji metra Centrum. Podałam nazwę firmy i sklep, w którym kupiłam. W Moskwie wszyscy się mocno spieszą, życie jest takie stresujące, że czasami nie widzisz, jakie masz buty na sobie, co dopiero, stojąca obok Ciebie osoba. Polacy zdecydowanie są bardziej uśmiechnięci niż Rosjanie. Może to być spowodowane też lepszym poziomem życia w kraju.
Jeszcze coś sobie przypomniałam! Zadziwiają mnie polskie dziewczyny! Tak, tak. One. Jak to one potrafią jak jest już na dworze zimno założyć czapkę, szalik, rękawiczki i letnie buty. Ilekroć spotykam takie dziewczyny – podziwiam je. My, Rosjanie potrafimy chodzić bez czapki, ale buty mają być ciepłe w sezonie jesienno-zimowym, grunt – to ciepłe nogi.
Polacy mniej lubią koty, niż Rosjanie, u nas co druga rodzina ma kota. Jeśli chodzi o psy, to w Rosji wolimy psy bojowe, bardziej niebezpieczne.
Polacy są bardziej „eko” w porównaniu z nami, u nas nie segreguje się śmieci, nie kupuje się specjalnie energooszczędnych żarówek, nie zwraca się uwagi ile "A" ma sprzęt AGD, nie ma tego w naszej świadomości na taką skalę jak w Polsce.
Pewnego dnia idziemy z koleżanką ulicą Chmielną i rozmawiamy po rosyjsku, równa się z nami pewien Pan:
- Z Rosji jesteście? Lubię ten język!
- Ja jestem z Rosji, koleżanka z Ukrainy
- Powodzenia dziewczyny. - powiedział i poszedł.
Też nas obserwujecie? :)
Maria Strelbicka