Od ponad stu lat miasto stolica Buenos Aires (po hiszpańsku: Capital Federal) posiada metro, pierwsze w Ameryce Łacińskiej. Ale w Argentynie, w odróżnieniu do innych miejsc hiszpanojęzycznych, metro nazywa się inaczej: Subte, co jest skrótem od słowa 'subterraneo' (podziemny). Gdy kogoś w Buenos Aires się zapytamy o przystanek metra, to mogą nas nie zrozumieć o co nam chodzi lub zauważyć że nie jesteśmy z Argentyny, nawet gdy osiągnięty poziom 'hiszpańczyzny' jest doskonały. Słowo 'metro' w Argentynie to tylko miara długości i nic więcej. A może – teraz mi wpadło do głowy – jest to również skrót określenia 'metroseksualny'. Jednak, skoro ten model mężczyzny wyszedł w kryzysie razem ze sławą Beckhama, to ta hipoteza jest nieaktualna.

Linie metra w Buenos są uporządkowane literami, a zlicza się dzisiaj do litery H. Najstarsza, oczywiście, to linia A, która jeździ wzdłuż Alei Rivadavia, która łączy Capital Federal z Zachodnią częścią Buenos Aires, gdzie zamieszkiwałem kiedyś razem z moją rodziną. Metro, oczywiście, nie przekracza granicy miasta, ale ma przystanek blisko stacji kolejowej Flores, gdzie można spokojnie wsiąść do kolei linii Sarmiento. W tej linii można zauważyć architekturę specjalnie dla niej zaprojektowaną w początku XX wieku. Do dzisiaj te pierwsze pociągi jeżdżą regularnie codziennie. Są takie drewniane, strasznie hałaśliwe i nieprzewidywalnie bujające się wagony, które są utrzymywane do ich normalnego użytku. Stacje również są w dawnym stylu, lecz tylko jedna została 'zatrzymana w czasie': stacja Lima. Wszystkie elementy są w oryginalnej postaci: oświetlenie, plakaty, urządzenie, kasa i przejście do metra. Dziwne jest to, że tego, co się miało kiedyś na co dzień, a dzisiaj patrzę na to z pewnym zaciekawieniem.

Linie Subte zostały zaprojektowane jak promienie, które się spotykają w jednym punkcie. Trzy najstarze linie mają swój początek promieniowania w Casa Rosada, czyli domu prezydenckim. To lina A, D i E. Linia B biegnie równolegle do linii A. Gdybyśmy przykładali naszą dłoń do mapy Buenos Aires to zauważymy, że linie metra biegną prawie wzdłuż naszych palców.
Linia C jest linią, która biegnie razem z Aleją 9 de Julio, najszerszą aleją na świecie, i kroi prostopadle linie A, B, D i E. Linią C możemy przesiąść się kombinując z różnymi liniami subte miasta i tak jeździć cały dzień bez ograniczeń, tylko że pod ziemią, co może stać się nieco męczące i nudne. Aleja 9 de Julio jest granicą tego, co jest nazywane 'mikrocentro', a po polsku – jakże by inaczej – mikrocentrum. Tam jest zakaz wjazdu samochodem partykularnym bez specjalnego uprawnienia dla właścicielach lokali które znajdują się w tym terenie. Tylko taksówki i autobusy mają prawo tam jeździć. I, owszem, subte.

Linia H, tak jak C, objeżdża i łączy wszystkie linie promieniujące, tylko że już bardziej oddalona od samego środka i dojeżdża do miejscowości mniej 'turystycznych', ale zatem, bardziej reprezentatywnych dla argentyńskiej kultury. Są to okolice jak Once, gdzie się sprzedają hurtowo rzeczy sprowadzone z Chin, materiały, AGD, wszystko najtaniej, nie najczyściej i jest wielokulturowo – ludzie z Chin, z Peru, Boliwii, z kultury żydowskiej i wiele innych. Polecam film 'El abrazo partido', by zobaczyć, jak wyglądają te okolice. Takie jak Parque Patricios, gdzie kiedyś było najokropniejsze więzienie, okolice z popularną kulturą ulicy, gdzie jeszcze się gra i tańczy murga, karnawał argentyński, a także i Palermo – to kiedyś były okolice niskiej klasy ale, tak jak na warszawskiej Pradze, stały się szykowne i awangardowe. Budowa tej linii trwała o wiele dłużej niż się spodziewano, bo spotkano kilku prehistorycznych istot w czasie kopania.

Promienie metra mają swoje przedłużenie w liniach kolejowych. Jeśli się chcę pojechać na południe kraju, trzeba się dostać na dworzec Constitución, gdzie kończy się linia C. Inaczej, tą samą linią Subte można pojechać na północ, trzeba się tylko dostać na dworzec Retiro w drugim końcu linii. Na wschodzie jest rzeka Rio de la Plata, a na zachodzie jedzie z dworca Once, tak jak wcześniej napisałem.
Kiedyś pociągi z tych stacji dojeżdziały do całego kraju, ale po 10 latach neoliberalizmu i korpucji, które zakończyły się sławnym kryzysem w 2001 roku, pociągi zostały zniszczone i prawie nie przekraczają granicy prowincji Buenos Aires.

W Warszawie wolno, ale pewnymi krokami, rozpoczyna się budowa drugiej linii metra. Może to jest dla niektórych za mało, że dopiero teraz się zaczyna, ale moim zdaniem ta pierwsza linia działa bez zarzutów żadnego typu. Na pewno myślicie, że dla Argentyńczyka, przyzwyczajonego do sieci Subte to pikuś, że tylko jedną linia.
A powiem wam, że raz się zgubiłem w warszawskim metrze. I tyle, więcej o tym temacie nie mówię. Pa.


Tekst: Nicolás de la Vega