Inspiracją dla nazwy antologii był motyw zderzenia się dwóch oceanów: Tasmańskiego i Pacyfiku, obecny w sztuce Vivienne Plumb „Przylądek”. Obraz napierających na siebie Oceanu Tasmańskiego ze wschodu i Pacyfiku z zachodu, które spotykają się na Przylądku przywołuje na myśl zderzenie kultur, do którego dochodzi w wielokulturowym społeczeństwie Nowej Zelandii. Przylądek to zarazem miejsce, „gdzie dusze udają się do Hawaiiki” – miejsce osiągnięcia katharsis. Problemy, z jakimi zmaga się nowozelandzkie społeczeństwo służyć mogą jako lustro dla dylematów, z jakimi coraz częściej stykamy się w Polsce.

Wielokulturowość, problemy z tożsamością, nieumiejętność życia we wspólnocie to tematy, które coraz częściej zapładniają wyobraźnię twórców teatralnych. Bohaterowie nowozelandzkich sztuk to outsiderzy, zmagający się z poczuciem obcości i niemogący odnaleźć się w społeczeństwie. Niepoukładane życie przybyłych w XVIII wieku na wyspy Europejczyków zderzone zostaje ze specyfiką życia w społeczeństwach tradycyjnych, nieustannie konfrontujących się z normami narzucanymi z zewnątrz, ze strony innej kultury i cywlizacji, które wywierają na nie presję.
 

Antologia zawiera:

  1. 1. wstęp Adama Wiedemanna „Aoteaora”
  2. Vivienne Plumb „Przylądek” w przekładzie Wioletty Perzanowskiej

  3. Michelanne Forster „Niebiańskie istoty” w przekładzie Julity Grodek

  4. Toa Fraser „Obnażeni” w przekładzie Wioletty Perzanowskiej

  5. Tom Scott „Ateista w świetle dnia” w przekładzie Julity Grodek

  6. Greg McGee „Lament rugbisty” w przekładzie Wioletty Perzanowskiej

  7. Posłowie Joanny Jopek

  8. Noty o autorach i tłumaczach

książka ilustrowana pracami Francisa Pottera http://www.francispotterart.com/

Wydanie antologii sfinansowane zostało przez Ambasadę Nowej Zelandii w Polsce

 

 

Mało kto już wie o wielkich papugach kakapo, podobnie jak kiwi nie umiejących latać, które dają się strząsać z drzew jak gruszki, a wymarły ptak moa (w ogóle największy na świecie) dopiero zdobywa popularność jako symbol wchodzącej na polski rynek sieci fastfoodów. Ktoś może słyszał sopran maoryskiej gwiazdy Kiri te Kanawa, a komuś innemu przypomni się, że Czomolungmę zdobył po raz pierwszy nie kto inny, tylko Nowozelandczyk, sir Edmund Hillary. W kręgach zbliżonych do literatury wypada wiedzieć o istnieniu znakomitej nowelistki Katherine Mansfield, a autobiograficzną trylogię powieściową Janet Frame rozsławił film jej rodaczki Jane Campion „Anioł przy moim stole”. Z kolei nowozelandzkie pejzaże zagościły w naszej wyobraźni dzięki adaptacjom prozy J.R.R. Tolkiena dokonanym przez Petera Jacksona, którego wczesne filmy („Zły smak”, „Martwica mózgu”) też mają u nas swoich wielbicieli. O nowozelandzkim teatrze nie słyszał jednak raczej nikt z nas, i pod tym względem niniejsza antologia jest przedsięwzięciem absolutnie pionierskim.
Ze wstępu Adama Wiedemanna


Niekwestionowaną wartością tej antologii jest kulturowe spotkanie, które za jej sprawą może się nawiązać i horyzont świadomościowy, jaki w jego wyniku może się otworzyć. Możliwość taką widzę w dynamicznej relacji zawiązującej się między uniwersalnym a egzotycznym, bliskim i odległym – polski czytelnik i polscy realizatorzy teatralni z jednej strony mogą (nie bez zaskoczenia) rozpoznać w nich problemy społeczne, ideologiczne i tożsamościowe bliskie naszej kulturze. Z drugiej strony kulturowa odmienność wnosi w ten proces także możliwość zetknięcia się z czymś egzotycznym i wyjątkowym – obcym, co nieco zmienia, a na pewno odświeża spojrzenie na nasze własne problemy.
Z posłowia Joanny Jopek

 

O sztukach

Przylądek to sztuka drogi – o podróży, dojrzewaniu i odkrywaniu samego siebie. Czterech młodych bohaterów wyrusza w podróż z Wellington na tytułowy przylądek (Cape Reinga). W czasie tej wyprawy poznajemy refleksyjnego, wrażliwego Mo, porywczego gadułę Eba, opiekuńczego Jordyna oraz powściągliwego Artura. Każdy z nich ma wyrazistą osobowość oraz jakiś sekret, który zostaje w końcu odkryty przez pozostałych towarzyszy. Zanim dotrą na miejsce, żeby obserwować nadzwyczajne zjawisko – dwa oceany łączące się ze sobą, dowiedzą się wiele o sobie, towarzyszach podróży, jak też o zaufaniu, przyjaźni, realiach życia, seksualności i śmierci. Zderzenie oceanów jest tak naprawdę konfrontacją kultur – tej rdzennej, którą reprezentują Eb i Mo oraz europejsko-amerykańskiej, do której należą Artur i Jordyn.

Niebiańskie istoty miały swoją wersję filmową (Niebiańskie stworzenia, reż. Peter Jackson), która okazała się sporym hitem. Za kanwę opowieści posłużyły autentyczne wydarzenia: 22 czerwca 1954 w odległej części Victoria Park w miejscowości Christchurch Juliet Hulme i Pauline Parker zatłukły na śmierć matkę Pauline. Sztuka opowiada o namiętnej przyjaźni dziewcząt i wydarzeniach, które doprowadziły do morderstwa. Jak napisała sama autorka sztuka to „opowieść o miłości: o potężnym uczuciu, które w szalonym przypływie konieczności bycia razem z ukochaną istotą niszczy moralność i rozsądek”.

W Obnażonych bohaterowie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Odgrywa ich zaledwie dwójka aktorów: Kobieta i Mężczyzna. Co jest wspólnym backgroundem? Nagie, nieuporządkowane życie, polegające na jedzeniu, spożywaniu, konsumowaniu. To właściwie niekończący się talk show: na wesoło, na smutno, ludzie grubi i chudzi, obżerający się i odmawiający sobie wszystkiego, starający się nadać sens swoim obsesjom, wychowani na masowej kulturze, ale bardzo często tęskniący za czymś wyrafinowanym i tajemniczym.

Monodram Ateista w świetle dnia, pełen ciepła i humoru, napisany barwnym, potoczystym językiem był wielkim hitem w Nowej Zelandii i Australii. Czytelnik jest pełen sympatii dla „rozpaczliwie śmiesznego bohatera”, który po pijaku dzwoni do papieża albo na Kreml. Danny opowiada nam swoją historię: wzloty, miłości, rozczarowania i upadki. Zaczyna i kończy w tym samym miejscu: jako człowiek samotny i niepogodzony z Bogiem, dziwak i outsider.

Lament rugbisty odnosi się do utraconej świetności w sporcie. Jest to, oczywiście, szersza metafora: kraju i narodu. By lamentować, celtyccy przodkowie autora sięgali po kobzę (do tej pory używa się jej na pogrzebach i innych oficjalnych uroczystościach). To bardzo męski instrument, nie grają na nim kobiety. To lament mężczyzny, niemaskowane niczym pytanie: jak odróżnić mężczyznę od chłopca? Jak być mężczyzną? Jak żyć? Okazuje się, że nie wystarczy uciec od matki...
 

Agencja Dramatu i Teatru
www.adit.art.pl

_________________________________________________________________

Publikacja została objęta patronatem medialnym portalu Kontynent Warszawa - Warszawa Wielu Kultur