«Lato bez przebojów od naszych przyjaciół ze Wschodu? Nie ma takiej opcji!» – czytam na jakimś muzycznym portalu. I faktycznie chyba coś w tym jest! Kiedy, pewnego lata byłem w USA, członkowie miejscowej Polonii pytali mnie, czy widziałem, czy znam „Czarne oczy” „Ivana&Delfina”? Odpowiedziałem, że z takich koniugacji znam tylko syrenkę i to tylko z pomnika w Warszawie! Dopiero w Internecie znalazłem, że to letni hit, jaki był muzycznym przebojem każdej polskiej dyskoteki owego lata. Chociaż Ivan, z pochodzenia jest Rosjaninem to śpiewał po polsku. Nie wiem czemu tak, ale może powodem było to, że Delfin był z Warszawy. W każdym razie od tamtego czasu co jakiś czas w Polsce przebojami stawały się kawałki zespołów zza wschodniej granicy Polski. Na przykład był jeszcze rosyjski duet TATU, a już w ostatnich latach nadciągnęła nad Wisłę fala hitów z Ukrainy, gdzie rozgłośnie radiowe i dyskoteki szturmowała Rusłana i jej „Dyki tanci” czy Natala Karpa z piosenką „A kałyna ne werba”. Teraz znów

historia się powtarza

że ktoś pyta mnie o... „Sexualną”, a ja nie wiem, o co chodzi?! Okazuje się że do listy tegorocznych dyskotekowych polskich przebojów dołączyła kolejna ukraińska muzyczna propozycja seksownego trio „Mirami”. To ukraiński zespół składający się z trzech dziewczyn, które wraz z lwowskim raperem VovaZiL'vova nagrały „seksualny” hit, dzięki któremu popularność zespołu sięga teraz skali światowej! Ale w tym samym roku, tyle że na wiosnę na polskiej scenie muzycznej zabłysnął też inny tym razem polsko-ukraiński zespół. Czy wiecie o kogo chodzi? Zaraz pewnie skojarzycie. Od samego początku istnienia tej formacji, ważna dla nich była fascynacja kulturą wschodnią, ponieważ trzech członków ma korzenie ukraińskie. Ten zespół łączy w sobie energetyczny rock z dokładką folku, dolewką ska, a całość okraszona niebanalną nutą wschodniego akordeonu przeplatającego się z dźwiękami hucznej sekcji dętej. Pierwszym singlem, który promował drugi krążek był „Radio Hello”.
Hello?! Czy już wiecie o kim mowa? Oczywiście że „Enej”, gdzie przełomowym momentem w karierze zespołu okazał się udział w programie „Must be the Music- Tylko Muzyka” w telewizji Polsat, gdzie po jego wygranej w nagrodę wystąpił na festiwalu Sopot Top-Trendy 2011. Dla mnie osobiście było to zaskoczeniem i naprawdę podbudowało, gdy w polskim radiu i tym komercyjnym i nie komercyjnym po raz pierwszy mogłem usłyszeć piosenkę śpiewaną w języku ukraińskim. Dziś mamy kolejny polsko-ukraiński projekt, gdyż powstała piosenka przygotowana z myślą o mistrzostwach Europy w 2012 roku. Utwór nosi tytuł "Polska, Ukraina - Ty i ja", a wykonują go Raisa Misztela i Mirek Lazarek. I wszystko ładnie i pięknie, lecz w tym folkowo-rockowo-popowo-dyskotekowym ukraińskim muzycznym nurcie, jaki zdobył popularność w Polsce, brakuje mi, jak śpiewa jeden z polskich alternatywnych zespołów...

… „połączenia pudła krzesła i ratlera”.

A wiem, że nosicielami takiej dzikiej, niebezpiecznej zwierzęcej energii na scenie jest ukraińska „Perkalaba” z Iwno-Frankowska, jaka regularnie co kilka miesięcy stara się gościć w nadwiślańskiej stolicy. I jak każdy nosiciel umie zarażać...więc i tu nie było inaczej. A dzikim absurdem zaraziła się grupa Polaków i emigrantów z różnych zakątków globu, która nazwała siebie „Paprykalabą”, która wykonuje na warzywach piosenki ukraińskiej „Perkalaby”. „Paprykalabiści” prezentowali się ze swoim absurdalnym pomysłem już kilka razy w warszawskich klubach, na ulicznych imprezach. Swój warsztat w tworzeniu instrumentów z papryki, kapusty, marchewki, kabaczków, dyni itd., udoskonalają na praskich podwórzach, gdzie do wszystkiego przyłączają się też praskie dzieciaki. – Kto chce, może się do nas przyłączyć, bo to otwarty narodowościowo-społeczno-muzyczny eksperyment, a jego główną ideą jest tworzenie przestrzeni, w jakiej fakt, skąd pochodzisz, nie ma żadnego znaczenia – mówi anglik Benio, dyrygent zespołu. Jak widać droga do sławy jest prosta. Bierzemy marchewkę i wiertarką wiercimy w niej otwór. Później centymetr od jednego z końców marchewki w górnej jej części nożem żłobimy mały otworek...


Paweł Łoza