...”Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele...”. Oczywiście w piosence Czesława Niemena „mieści się wiele zła”, lecz ja bym zakończył ten wers „…rzeczy, które są dziwne dla Ukraińców przyjeżdżających do Warszawy”.
Poniżej wymieniam dziesięć rzeczy, które najczęściej pojawiały w rozmowach z przyjeżdżającymi nad Wisłę obywatelami Ukrainy, czyli co ich zaskakuje, co zachwyca, co śmieszy, a co dziwi w Polskiej stolicy. 1. Niby bogatszy kraj, a mało dobrych samochodów. Faktycznie na Ukrainie w tej kwestii napotykamy skrajność, bo albo „Żyhul” czyli auto marki Moskwitch, czy „Bobik” tzn. UAZ radzieckiej produkcji, albo spotyka się auta zachodnich marek zaczynając od Porsche, a kończąc na Jeep Grand Cherokee itd. Takie mobilne rozbieżności można zobaczyć przeważnie w wielkich miastach, a głównie w Kijowie do tego nocną. Właśnie wieczorową porą w weekendy widzimy „wypasiony mobilny Kijów”. Dla porównania można podać przykład salonu firmy Maybach. Gdy w Polsce otworzono salon tej marki, w ciągu roku sprzedały się jego trzy egzemplarze. Przez ten sam okres na Ukrainie sprzedało się ich około 230 sztuk. Ja nie jestem żadnym fanem motoryzacji, więc dla mnie podoba się to, że w Warszawie przeważają auta klasy średniej, na które stać większość obywateli…no ale o gustach się nie dyskutuje.

2. Niestety Warszawa jest mniejszym i brzydszym miastem w porównaniu do wystawnego Kijowa. Faktycznie w Kijowie wszystko jest o wiele większych rozmiarów, a do tego są przedwojenne budynki, które naprawdę tworzą klimat miasta. Niestety nie ma się tu co dziwić Warszawie i trzeba to zrozumieć, gdyż ma ono w sumie dopiero koło 70-tki. Bo jak wiadomo większa część miasta, to architektura „socrealu” czy „płyty”. Niestety miasto stawało na nogi w czasach, kiedy nie zwracało się za bardzo uwagi na estetyczne architektoniczne walory.

3. Drogi i to jak zmieniły się w ciągu ostatnich lat. Faktycznie dzięki wejściu Polski do UE gołym okiem widać, jak w tej dziedzinie wszystko poszło do przodu.

4. „Gestapo”! Tak – „Gestapo” znowu przyszło do mnie – mówi kolega z Kijowa. Nie inaczej mogą czuć się cudzoziemcy ze wschodu, którzy przyjeżdżają np. do Warszawy i tu biorą ślub z Polką lub Polakiem. Niestety są sprawdzani w swoim domu, czy aby małżeństwo nie jest fikcyjne. Urzędnicy przychodzą i sprawdzają ilość szczoteczek w toalecie, buty…

5. Wszyscy jadą „na Ukrainę”... Dziwne, przecież na zachód jeżdżą „do...” - do Niemiec, do Francji, Anglii. Ale okazuje się że na wschód też jedzie się „do” - do Rosji do Chin. A na Ukrainę, to jakby się na nią najeżdżało.

6. Zapiekanki i flaczki to są rarytasy! – słyszałem nie raz. Niejeden zespół muzyczny, jaki przyjeżdżał z Ukrainy zajadał się tymi daniami, a do tego nieraz prosili „chodź skoczymy pod Centralny, tam są dobre, duże i tanie zapiekanki”.

7. Czemu tutaj place zabaw dla dzieci są z betonu, gdy coś takiego w Kijowie jest rzadkością? Rzeczywiście, Kijów jest bardziej „zielony”, a zatem trudniej spotkać tam betonowe place zabaw.

8. Przed obydwiema stolicami „Euro 2012”. W Kijowie wszystkie budynki w promieniu 1,5 kilometra od stadionu poddaje się renowacji, odmalowuje się je. Niestety w Warszawie nie widać, żeby coś w tej materii ruszyło do przodu, wiec budynki raczej będą straszyć.

9. Szkoda, bo chciało by się popływać w Wiśle, ale jak tu do niej wejść? Strach.

10. Są tu ładne budynki, ale jak je zobaczyć? Oczywiście chodzi o bilboardy, które zasłaniają coraz większą ilość budynków. Szkoda, że Warszawa staje się jedną wielką reklamą.


Paweł Łoza