Samo słowo „święta”, tak jak to doskonale nazwane w języku polskim, pokrywa się ze znaczeniem tego słowa w języku tybetańskim, które brzmi: „DHU CZEN”, co oznacza „wielki czas”. Wielkość tych świąt jest tym znaczniejsza, im silniejszy jest ich związek z wiarą. Uważam, że na ogół zarówno Polacy, jak i Tybetańczycy są bardzo religijni, choć drogi do doskonałości obu wiar znacznie się różnią. Piszę ten felieton w grudniu, czyli w miesiącu, według mnie, najważniejszych świąt dla Polaków i dla wszystkich katolików na całym świecie. Grzechem dla mnie byłoby nie zacząć od tych świąt. Tybetańczycy kiedyś byli zupełnie odizolowani od reszty świata. Obecnie, począwszy od okupacji chińskiej w 1959 r., są rozproszeni po całym świecie. Niektórzy złośliwie nazywają to złą karmą (zjawisko przyczyn i skutków) Tybetu, ale dobrą karmą świata zewnętrznego. Wynika to z tego, że tak naprawdę bogata kultura i tradycja Tybetu dały się poznać ludziom poza jego granicami dopiero po ucieczce wielu tysięcy Tybetańczyków po okupacji chińskiej.

Nie odważam się oceniać tego osobiście, ale cenię sobie niezmiernie fakt, że przyszło mi żyć w czasach walki o przetrwanie mojego narodu oraz zachowanie jego bogatej kultury i tradycji. Uczę się szacunku i uznania wobec wielu innych narodów z niezwykle bogatymi i ciekawymi kulturami oraz tradycjami. Jednym z tych narodów są dla mnie Polacy, wśród których żyję od ponad 15 lat. Przez te wszystkie lata udało mi się na tyle dobrze poznać Polskę i Polaków, że nie mógłbym ich zawieść nie biorąc udziału w obchodach tych radosnych świąt Bożego Narodzenia.

Każdego roku jestem zapraszany do moich wieloletnich przyjaciół (przyszywani rodzice mojej żony) na uroczysty wieczór wigilijny, na który udaję się z całą swoją rodziną oraz z rękoma pełnymi prezentów. Uwielbiam siadać do stołu wigilijnego z tyloma pysznymi potrawami, przed którymi trudno ukryć swoje łakomstwo. Także dla mnie jest to czas wymarzonej uczty. Często zdarzało mi się nawet pełnić rolę Świętego Mikołaja z Himalajów, oraz rozpoczynać śpiewanie kolęd. Większość moich tybetańskich kolegów również podobnie świętuje u swoich rodzin lub przyjaciół.

Jeżeli mam porównać te święta z naszymi, najszybciej przychodzą mi do głowy święta Nowego Roku tybetańskiego, Losar (tyb. LO - rok, SAR - nowy), ze względu na podobieństwo w ich przygotowaniach do świąt, oraz w późniejszych obchodach. Jeżeli brać pod uwagę znaczenie tych świąt, to, bez dwóch zdań, odpowiednimi świętami tybetańskimi byłyby najważniejsze święta buddyjskie (tyb. SAKA DAWA), które trwają przez cały czwarty miesiąc. Dla Tybetańczyków to wielki miesiąc trzech najważniejszych zdarzeń buddyjskich, czyli narodzin, oświecenia oraz śmierci historycznego Buddy. Podczas tych typowo religijnych świąt, Tybetańczycy skupiają się głównie na refleksji nad życiem własnym i wszystkich innych istot żyjących, oraz na intensywnej praktyce oczyszczania własnej świadomości, bądź zmniejszania skutków popełnionych negatywnych czynów. Robią to poprzez intensywną modlitwę, praktykę rozdawania dóbr materialnych biednym i potrzebującym, oraz poprzez wielodniowe pielgrzymki do świętych miejsc. Wielu Tybetańczyków przez cały czwarty miesiąc pości od wschodu do zachodu słońca. Nie jada się wówczas mięsa oraz nie zakłada się ozdób osobistych. Tam gdzie żyją Tybetańczycy, te święta są zawsze oczekiwane przez żebraków, bo wówczas życzliwych chętnych do pomocy nie brak.

Atmosfera świąt Nowego Roku jest zauważalna i wyraźnie odczuwalna wcześniej niż miesiąc przed ich nadejściem - tak jak przed Bożym Narodzeniem w Polsce z szaleństwami zakupów. Tybetańczycy kupują prezenty głównie dzieciom, a dorośli zazwyczaj fundują sobie prezenty kupując materiały na uszycie kompletów zupełnie nowych strojów narodowych – CZUBA, oraz zakupy najróżniejszych dodatków, od niedrogich materiałów ozdobnych do stroju narodowego, do bardzo drogich ozdób i biżuterii ze złota, srebra i kamieni szlachetnych (koral, turkus, bursztyn oraz oczkowane kamienie, znane Tybetańczykom jako ZHI). Noszenie starych ubrań na Nowy Rok może oznaczać borykanie się ze starymi problemami ziemskimi.

Wszyscy w nowych strojach są eleganccy, a dziewczyny wyjątkowo piękne i atrakcyjne. Dlatego jest to również dobry czas na intensywne poszukiwanie przyszłych partnerów życiowych dla siebie, ponieważ w codziennym życiu nie nosi się tych wszystkich ozdobnych dodatków. Okazji do kontaktów towarzyskich nie brakuje, bo po pierwsze, wszyscy świętują wspólnie w zgromadzeniu z wieloma atrakcjami świątecznymi, a po drugie - młodzi całymi nocami tańczą w grupach przez wiele dni organizując konkursy między sobą, między dziewczynami a chłopakami, czasem między mieszkańcami różnych wiosek lub miast.

Kilkanaście dni przed świętami przygotowuje się specjalne faworki, małe i duże o różnych kształtach i wzorach. Najbardziej charakterystyczne są duże faworki, nazywane - przenośnie ze względu na kształt - uszami osła. Układa się je jedne na drugich w poprzek (w liczbie ok. 20) na ołtarzu w domu, uzyskując kształt małego wieżowca (choinka tybetańska).

Ten mały wieżowiec faworków ubiera się specjalnymi ozdobami i błyszczącymi lampkami. Obok tego na ołtarzu noworocznym powinny się znajdować: wyrzeźbiona głowa barana, jako symbol szczęścia; doniczka świeżo zasadzonego jęczmienia - symbol dobrej uprawy; talerz jęczmienia i Tsampy (podstawowe jedzenie tybetańskie o podobnej konsystencji do mąki, uzyskane z uprażonego jęczmienia) jako symbol obfitości pokarmów; butelka świeżo destylowanego domowego alkoholu z jęczmienia zwanego CZANGiem - symbol pomyślności; dzbanuszek wody święconej - symbol życia wszystkich istot żyjących, a oprócz tego mogą znajdować się także półmiski pełne różnych, zarówno świeżych jak i wysuszonych owoców, oraz słodyczy.

Dwa ostatnie dni mijającego roku są najważniejsze w przygotowaniach do świąt noworocznych. Przedostatni dzień, dwudziesty dziewiąty dzień ostatniego miesiąca, wiąże się z rytuałami odpędzenia sprawcy wszelkiego zła w mijającym roku, a dokonuje się go podczas wspólnej kolacji, przy specjalnie przyrządzonej gęstej zupie z klusek. Ta wspólna kolacja jest lubiana szczególnie przez członków rodzin, dlatego że do tej gęstej zupy wrzucane są kuleczki ciasta zawierające różne przedmioty i nazwy zwierząt w środku. Te przedmioty mają wywróżyć, jakim będzie ten ktoś w nadchodzącym roku. Można znaleźć takie przedmioty jak: wata (biała i czysta świadomość), węgiel (czarna i przymglona świadomość), papier (zmienny i lekki), drzewo (mocny i efektowny), chilli (kłótliwy i narzekający), świnia (leniwa i stłumiona inteligencja), kogut (chciwy i pobudzony seksualnie), wąż (nieprzyjacielski i samolubny), zając (szybki i mądry), itp.

Przy kolacji każdy członek rodziny dostaje jedną kuleczkę i potem zaczyna się zabawa wzajemnego dokuczania przez cały wieczór. Podczas tej kolacji, w środku domu znajduje się płaski półmisek, na którym postawiona jest wyrzeźbiona postać demona z ciasta. Każdy członek rodziny kończy kolację wylewając resztki zupy na tę postać, modląc się o zabranie ze sobą całego zła z roku kończącego się, a także zła czekającego w nadchodzącym roku. Po tym wszystkim jeden mężczyzna wynosi go z domu, a wszyscy inni plują za nim i krzyczą, aby się wynosił z domu. Wyrzuca się go jak najdalej, na skrzyżowaniu trzech dróg, na którym zostaje spalony. Istotne jest, aby członek rodziny wynoszący tego demona, od momentu wyjścia aż do powrotu do domu nie odwrócił się, bo to oznacza pokazanie drogi lub wołanie zła z powrotem do domu.

Ostatni dzień przeznaczony jest do higieny własnej i otoczenia, oraz na zawieszanie wszelkich dekoracji domu. Jest to dzień wielkiego wyczekiwania dla wszystkich na powitanie Nowego Roku. Tego wieczoru wszyscy kładą się spać dużo wcześniej, bo o północy budzą się do wielkiego radowania.

Obchodzenie pierwszego dnia roku tradycyjnie zaczynamy właśnie o północy, od składania wzajemnych życzeń noworocznych między członkami rodzin przed specjalnie i świątecznie wystrojonym ołtarzem. Następnie siadamy przy stole na pierwszy wspólny posiłek - jedzenie rozmaitych potraw świątecznych, podczas którego każdy członek rodziny dostaje między innymi jedną ugotowaną główkę barana, na znak szczęścia i pomyślności w rozpoczynającym się roku. Potem dzieci dostają prezenty, a dorośli pierwszego dnia wpadają do krewnych, sąsiadów oraz przyjaciół, żeby złożyć życzenia noworoczne, co ma miejsce przed ołtarzem w domu – wyrzuca się trochę Tsampy w górę z równoczesnym wymawianiem życzeń. Na znak składanych życzeń ofiaruje się Khatag na ołtarz, a na lewym ramieniu głowy rodziny stawia się kropkę Tsampy. Potem gość jest proszony do stołu na poczęstunki noworoczne.

Od wczesnych godzin południowych zaczynają się rozmaite zabawy. Przez następne dwa dni rodziny wzajemnie zapraszają się na ucztę w domu. W Tybecie Nowy Rok obchodzi się hucznie przez co najmniej 7 dni, podczas których odbywają się liczne zabawy z tańcami, oraz zawody zręcznościowe i konkursy łucznicze lub jeździeckie. Od czwartego dnia wspólna modlitwa uproszenia Buddy i miejscowych bóstw, oraz rozwieszanie mnóstwa flag modlitewnych rozpoczynają następne święta, zwane świętami Wielkiej Modlitwy, (tyb. MONLAM CZENMO). Oficjalne obchody Nowego Roku kończą się piętnastego dnia końcem świąt Wielkiej Modlitwy. Piętnasty dzień Nowego Roku (tyb. CZOTRUL DHU CZEN) jest obchodzony jako dzień magicznych dokonań Buddy Sakjamuniego.

My, Tybetańczycy w Polsce, obchodzimy te święta dość skromnie, przez jeden lub dwa dni. Obecnie, według kalendarza tybetańskiego mamy rok królewski 2136. W 2010r tybetański Nowy Rok Żelaznego Tygrysa 2137 przypadnie na 14 lutego, a więc będziemy mieli w następnym roku podwójne święta (Nowy Rok i Walentynki) tego samego dnia. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy okazję obchodzić liczne święta polskie i tybetańskie w Polsce.


Tekst: Yeshi