Jak powiada przysłowie, „jeśli góra nie przyjdzie do Mahometa, to Mahomet przyjdzie do góry”. Ma to zastosowanie wszędzie, nawet w przypadku kultury. Innymi słowy, mimo że najlepszym sposobem na poznawanie kultury danego kraju jest wybranie się tam, to można się czegoś dowiedzieć nawet bez konieczności fizycznego podróżowania. W tym artykule będzie mowa o mojej kulturze i o kraju, w którym się urodziłem, czyli… o Martynice, karaibskiej wyspie, która łączy swoje własne tradycje z tradycjami antylskimi (od nazwy archipelagu – Antyle).


Jeśli więc nie przyjdziesz do kultury antylskiej, kultura antylska przyjdzie do ciebie. Czytając ten artykuł, poznacie kilka przepisów na pyszne dania z Martyniki i dowiecie się, jak zatańczyć zouk po kreolsku. Zapraszam zatem do podróży, która pobudzi wszystkie wasze zmysły. A kto wie, może pewnego dnia sami staniecie u stóp Montagne Pelée – jedynej góry, która króluje nad moją wyspą.

Pierwotna nazwa Martyniki to Madinina. Została ona nadana wyspie przez Indian, którzy zamieszkiwali ją w XV wieku, przez przybyciem Europejczyków. Madinina znaczy „wyspa kwiatów” i rzeczywiście rośnie tam najwięcej różnych gatunków na całych Karaibach. Jeśli więc zamierzacie zorganizować romantyczny wieczór albo jakieś wydarzenie, którego tematem będzie Martynika, przygotujcie kwiaty, dużo kwiatów. W krajach tropikalnych wszystko znajduje się na wyciągnięcie ręki, a jeśli ktoś lubi ogrodnictwo, może pić na śniadanie świeży sok z mango, gujawy, papai czy marakui. Można też uprawiać ananasy, banany i całe mnóstwo owoców i warzyw nieznanych w Europie, jak na przykład kapusta chińska, owoce chlebowca czy też słynne banany plantan. Te ostatnie to niemalże instytucja kulturalna. Podaje się je od rana do wieczora, na słodko i na słono, gotowane i smażone, zielone i na granicy zepsucia, a w takim stanie są właśnie najsłodsze.


Można pokroić je na cienkie plasterki, które smaży się potem na oliwie. Następnie można je podać z gałką lodów jako deser albo tylko z odrobiną cukru trzcinowego jako danie śniadaniowe. Warszawiacy mają szczęście, ponieważ większość potrzebnych produktów można znaleźć w specjalistycznych sklepach w stolicy.


Wszystkim, którzy lubią nowe doświadczenia albo po prostu chcieliby zaskoczyć swoich bliskich, przedstawiam sposób na udany wieczór spod znaku Martyniki.


Przede wszystkim, jak z pewnością zdążyliście zauważyć, podstawą kultury antylskiej są posiłki, ponieważ przygotowuje się je całą rodziną albo z przyjaciółmi – jest to zawsze spotkanie, któremu towarzyszą koktajle na bazie rumu.


Drugą ważną sprawą jest muzyka i taniec. Na Martynice tańczy się przy każdej okazji, nawet… na pogrzebach, które są u nas nazywane pośmiertnymi czuwaniami. Zgodnie z tradycją gawędziarz opowiada o życiu zmarłego, a muzycy akompaniują na tamburynach. Następnie muzyka przyspiesza, a bliscy zmarłego, którzy mają na to siłę, tańczą do białego rana.


Wróćmy jednak do jedzenia. Poniżej znajdziecie trzy przepisy: na przystawkę, danie główne i deser rodem z Martyniki.


Na przystawkę proponuję prosty przepis – „Okrutne awokado”. Okrutne dlatego, że przyprawia się je okrutnie ostrą papryczką. Wszystkie składniki poza tą słynną papryczką można dostać w supermarkecie.

Przygotowanie: 15 min

Smażenie: 5 min

Składniki (dla 4 osób):

  • 2 owoce awokado
  • 200g filetów z dorsza
  • 100g mąki z manioku (do kupienia na Hali Mirowskiej)
  • 1 cebula
  • 2 dymki (cebulki i szczypior)
  • 1 ząbek czosnku
  • ostra papryczka w proszku
  • gałka muszkatołowa mielona
  • 3 łyżki oleju
  • odrobina sosu winegret

Usmażyć dorsza i rozdrobnić go. Przetrzeć miąższ awokado, wymieszać z mąką z manioku i z dorszem. Dodać drobno pokrojoną cebulę, dymki i czosnek, szczyptę papryczki i szczyptę gałki muszkatołowej, po czym wszystko wymieszać. Przystawka gotowa! Podajemy ją w formie niedużych kulek albo w skórce awokado.

Na danie główne proponuję gulasz wołowy z rodzynkami.

Przygotowanie: 20 min

Smażenie i gotowanie: 20 min

Składniki (dla 4 osób):

· 600g wołowiny

· 100g rodzynek

· 40g pieprzu

· 150ml koniaku

· 60g śmietany

· 400g czerwonej i zielonej kapusty

· łyżka oleju słonecznikowego

· sól


Namoczyć rodzynki w ciepłej wodzie wymieszanej z 5ml koniaku. W dużym garnku rozgrzać olej i wrzucić mięso. Smażyć z obu stron przez 10-15 min. W tym czasie opłukać kapustę i pokroić na ćwiartki. Wrzucić do osolonego wrzątku i blanszować przez 12 min. Wyjąć usmażone mięso z garnka i zawinąć w folię aluminiową, żeby nie wystygło. Do garnka wlać pozostały koniak z wodą i odparować ¼ płynu. Dodać śmietanę, rodzynki, pieprz i gotować przez 5 min. Pokroić kapustę w paski i wyłożyć nimi dno naczynia, w którym będziemy podawać potrawę. Pokroić mięso na nieduże kawałki, ułożyć je na kapuście i polać wszystko gorącym sosem. Gotowe!

Każdy dobry posiłek kończy się dobrym deserem. Proponuję płonącego ananasa.

Składniki (dla 4 osób):

· 1 duży ananas albo 2 małe

· 2 laski wanilii

· łyżeczka cynamonu

· 2 pomarańcze

· ½ cytryny

· 100ml brązowego rumu

· 5 łyżek brązowego cukru

· 20g masła


Wycisnąć sok z pomarańczy i cytryny. Rozciąć laskę wanilii wzdłuż, końcem noża wyjąć ze środka nasiona i dodać je do wyciśniętego soku. Dodać brązowy cukier i cynamon. Obrać ananasa i pokroić go w plastry tak, żeby wyszło przynajmniej po 3 na osobę. Na dużej patelni roztopić połowę masła i usmażyć na złoto połowę plastrów ananasa (po 3 min z każdej strony). Powtórzyć z resztą masła i ananasa. Włożyć z powrotem wszystkie plastry na patelnię, wlać sok, doprowadzić do wrzenia i odparować aż sok osiągnie konsystencję syropu. Skropić rumem i podpalić. Rozłożyć po 3 plastry ananasa w pucharkach albo głębszych talerzykach, skropić gorącym syropem i udekorować laską wanilii i liśćmi ananasa. Mój dodatek: wersja dla największych łasuchów – podawać z gałką lodów waniliowych. Deser gotowy!

Kolejnymi ważnymi elementami życia na Antylach są muzyka i taniec. Taniec pod wszelkimi możliwymi postaciami. Każda z wysp na Antylach wymyśliła swój własny styl, na przykład Kuba salsę, Jamajka reggae, Trynidad sokę. Martynika nie pozostaje w tyle – wymyślono tu zouk, jeden z filarów muzyki na Martynice. Jest to styl, który zrodził się na wyspach francuskojęzycznych w latach 80. I chociaż w 2000 roku nazwa „zouk” została przejęta przez tancerzy brazylijskich, to oryginalny styl muzyczny i taniec różnią się od brazylijskiej odmiany. We Francji powszechnie wiadomo, że zouk pochodzi z Antyli, ale większość Polaków myli zouk z zoukiem brazylijskim, który stał się w ostatnich latach bardzo popularny.


Na Martynice ten styl muzyki i tańca można spotkać wszędzie – ludzie tańczą, jedzą i śpią w rytm zouku.


Poniżej link do filmiku, na którym podstaw tego tańca uczy znana piosenkarka, Perle Lama.

http://www.youtube.com/watch?v=3FVqswIy_3o


Zouk jest pochwałą zmysłowości. Zimą w Europie mógłby zastąpić ogrzewanie elektryczne – zouk jest gorący, tańczy się go w parze, blisko siebie i w mocnym objęciu. Wśród wielkich nazwisk świata zouku trzeba wymienić twórców tego stylu – zespół Kassav. Ich muzyka to oda do radości, może przy niej tańczyć cała rodzina, niezależnie od tego czy ktoś ma 7, czy 77 lat.


Na romantyczne wieczory warto poszukać czegoś w stylu zouk love, który tworzą tacy artyści jak Thierry Cham, Kaysha czy Harry Diboula. Ale zouk pozna tylko ten, kto posłucha i zatańczy – żadne słowa nie zdołają opisać poczucia bliskości, jakie tworzy się między partnerem a partnerką.


Na tym kończy się krótki opis kilku elementów kultury Martyniki – mam nadzieję, że ten artykuł narobił wam smaku.


Martynika to o wiele więcej niż taniec i dobre jedzenie, moja wyspa to też plaże i palmy, krajobrazy, które zapierają dech w piersi. To także miejsce, w którym polski mazurek zyskał formę kreolską, a cudzoziemcy są przyjmowani z otwartymi ramionami. Zapraszam więc wszystkich do odwiedzenia jednej z pereł Antyli, a w międzyczasie czekam na wieści o tym, jak wam smakowały nowe kreolskie dania i jak wam idzie nauka słynnego kreolskiego zouku.


Lude Reno

Tłum. Aleksandra Weksej