Pierwsze kontakty Polski z Chinami sięgają czasów XVII wieku w związku z działalnością misjonarską Michała Boyma (1612-1659), lwowskiego jezuity, orientalisty i kartografa. Bliższe relacje stosunków dyplomatycznych pomiędzy obydwoma państwami zaczęto nawiązywać dopiero w początkach XX w. Pierwszym znaczącym aktem przyjaźni polsko-chińskiej było dość późne uznanie niepodległości Polski w 1920 roku.
Na przestrzeni lat, pomimo burzliwych zmian na globalnej scenie politycznej, oba kraje łączyły dobre stosunki dyplomatyczne. Dzisiaj Polska odgrywa ważną pozycję gospodarczą dla Chin, a młodzież ochoczo przyjeżdża tu w celach edukacyjnych.

Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że w całej Polsce przebywa ok. 5000 obywateli chińskich, skupionych przede wszystkim w dużych miastach. Od pięciu lat zauważam radykalny wzrost liczby Chińczyków w Warszawie. Przyjeżdżają przede wszystkim pracownicy korporacyjni oddelegowani z Chin do polskich filii, osoby poszukujące pracy oraz studenci. Tzw. „stara emigracja chińska” (lao huaqiao, czyt. lao hłaciao), której członków znałem w przeszłości, pozostała w niewielkiej liczbie. Część powróciła do Chin, a z ludźmi z którymi razem dorastałem utraciłem kontakt. Nie ma oficjalnie opublikowanych statystyk odnośnie populacji Chińczyków w Warszawie, jednak przyjmuje się, że liczba oscyluje między 600 a 1000. Większość z nich zamieszkuje tereny podmiejskie na południowy-zachód od stolicy, a także na Ochocie w tzw. chińskim osiedlu przy ulicy Kurhan i Drawskiej.

W Polsce nie ma tak dobrze rozwiniętej organizacji zrzeszającej społeczność Chińczyków, jakie znamy ze Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Tworzymy bardziej networking, niż organizację – posiadamy kontakty do rodaków zamieszkałych w Warszawie. Większość z nas wie, który to Chen, który to Zhang, ile lat mają ich dzieci itd. Największym portalem internetowym dla Chińczyków przebywających w Polsce, służącym do wymiany informacji, jest strona plchinese.org – to przez niego się komunikujemy z pozostałymi rodakami rezydującymi w Polsce (strona jest niestety tylko w języku chińskim).

Znajomi pytają mnie, czy obchodzimy święta typowe dla kultury zachodniej, m.in. Boże Narodzenie lub Wielkanoc. Odpowiedź brzmi: nie obchodzimy - z powodu różniącego poczucia przynależności do danego kręgu kulturalnego, jednak chętnie spotykamy się ze znajomymi Polakami przy wspólnym stole wigilijnym.

Dla nas najważniejszy jest Chiński Nowy Rok, przypadający na styczeń albo luty kalendarza gregoriańskiego, zamiennie nazywany Festiwalem wiosny i trwa przez 15 dni. Jest to najważniejsze święto symbolizujące nadejście wiosny obchodzone w całych Chinach oraz w poszczególnych miejscach na globie, gdzie występują enklawy Chinatown. Tak też każdego roku, między innymi w Anglii, Holandii czy USA, społeczności emigrantów chińskich wychodzą na ulice i organizują występy tańca lwa, pokazy akrobatyczne i symbolicznie podpalają długi sznur petard, żeby przegonić złe duchy przed wkroczeniem w nowy rok za ludźmi i zacząć go od „zera”. Oczywiście to co widać na ulicy to jedynie część tradycji noworocznej, bo poza nimi istnieją jeszcze inne wieloletnie tradycje kulinarne, religijne, obyczajowe, oraz symboliczne ściśle związane z grą językową i powiedzeniami chińskimi, które niestety powoli ulegają zapomnieniu. Zauważyłem niedawno, ze w trakcie Festiwalu wiosny Chińczycy autentycznie dystansują się od złości i smutku i radują się tą chwilą wolnego czasu, którym dysponują.

W Warszawie nie istnieje dystrykt stricte chiński, który można nazwać Chinatown, co nie świadczy o tym, że lokalna populacja chińska obchodzi Festiwal wiosny inaczej, niż ich rodacy w Londynie. Jedyna różnica tkwi w skali na jaką się świętuje Chiński Nowy Rok. W Wólce Kosowskiej pod Warszawą znajduje się największe w Europie Wschodniej centrum handlu hurtowego odzieżą i przedmiotami użytku codziennego. Przyjęło się nazywanie tego miejsca „chińskim centrum handlowym”. To właśnie tam każdego roku odbywają się koncerty, biesiady i pokazy sztucznych ogni z okazji nadejścia wiosny i jest to jedyne miejsce w Warszawie, gdzie można doświadczyć cząstkę atmosfery radości związanej z tym świętem. Z tej okazji również spotykamy się na bankiecie noworocznym w ambasadzie Chin, oraz zapraszamy przyjaciół do chińskiej restauracji na ojczystą kuchnię, mocne napoje i karaoke.

Spotkanie przy wspólnym stole jadalnym jest ważnym elementem kultury chińskiej. Wspólne posilenie jest aktem oddania czci wobec instytucji rodziny. Kreuje więzi i zbliża jej członków do siebie, gdyż kiedy rodzina zasiada razem do stołu – jest w komplecie. Wówczas kultywuje się tzw. ognisko rodzinne. Niestosowne jest, żeby każdy członek rodziny jadał w innym czasie i innym miejscu, jeżeli jest możliwość wspólnego posiłku, dlatego dużym zdziwieniem dla nas jest, że w polskich rodzinach często jada się kolację w rozsypce – matka jeszcze gotuje, ojciec je w gabinecie, brat został w pokoju, a siostra już jadła godzinę przed pozostałymi.

My również posiadamy własny savoir vivre przy stole. Jeżeli znajdziecie się w przyszłości w sytuacji, w której będziecie jedli kolację z gośćmi z Chin w chińskiej knajpie, zapamiętajcie poniższe łatwe do zapamiętania zasady, a pierwsze wrażenie jakie wywołacie będzie bardzo pozytywne:
Primo, wspólne posiłkowanie. Ważne jest, żeby ucztę rozpocząć dopiero wtedy, kiedy wszyscy znajdą się przy stole, chyba że gospodarz ciepło da wszystkim znać, żeby zacząć jeść, jeżeli zajdzie inna sytuacja. Chodzi o to, żeby biesiadnik powracający do stołu nie ujrzał podjedzonych potraw i przez to zepsuć atmosferę posiłku. Jeżeli ktoś odszedł od stołu, żeby rozmawiać przez telefon przez dobre pół godziny, to oczywiście nie ma sensu na niego czekać. Po co dania mają stygnąć :) .

Co do pałeczek, jedna przestroga – nigdy nie krzyżować lub potrącić własną parą pałeczek z tymi drugiej osoby! z którą wspólnie biesiadujemy, kiedy jednocześnie próbujemy nałożyć sobie potrawę (potrawy są podawane na środek stołu, żeby każdy miał do nich dostęp, dlatego łatwo jest w ten sposób o faux pas). Jest to wpadka odbierana jako nonszalancja, a czasami nawet jako okazywanie wrogości wobec drugiego człowieka. W takim wypadku wystarczy lekko się wycofać i ustąpić tej osobie pierwszeństwo.
Poza tym bardzo miłym gestem jest nalanie napoju, który jest w obrocie na stole, pozostałym biesiadnikom. Będą się upierali, że nie trzeba, że sami to zrobią, ale zapamiętajcie, że to tylko gra grzecznościowa. W takim wypadku należy dokończyć tę grę i nalać do naczynia!

Istnieją jeszcze inne zasady savoir vivre’u przy stole, których nie będę tutaj wymieniał, jednak najważniejsze jest, żeby tak jak w każdej innej sytuacji formalnej, zachować takt przy gościach i wspólnie budować dobrą atmosferę - atmosferę radości, relaksu i wspólnoty. Przecież ucztujemy przy wspólnym stole dlatego, że traktujemy siebie na równi. Nie obawiajmy się, że możemy popełnić gafę; jeżeli czegoś nie wiemy dobrze jest wówczas prosić pozostałych biesiadników o opinię. Otwartość, szczerość i humor są najważniejszymi atutami przy chińskim stole.



Gdzie w Warszawie zjeść „chińczyka„?

Warszawa wielokulturową jest, dlatego posiada lokale gastronomiczne kuchni z całego świata. Jednak każdego kiedyś najdzie pytanie, gdzie w gąszczu ofert restauratorów znaleźć autentyczną kuchnię konkretnego kraju. W przypadku kuchni chińskiej, tym trudniej taką znaleźć z powodu zmylających barów wietnamskich i lokali „cała-Azja-jest-u-nas”. Poniżej przedstawiam listę warszawskich restauracji otwartych przez Chińczyków, oraz tych w których kucharzami są Chińczycy:

• „Nowy Shanghai” ul. Sobieskiego 18, Wilanów; www.nowyshanghai.pl
• „China Garden” ul. Kazachska 1, Wilanów; www.chinagarden.pl
• „Pekin” ul. Senatorska 27, Śródmieście; www.restauracjapekin.pl
• „Cesarski pałac” ul. Senatorska 27, Śródmieście; www.cesarskipalac.com
• „Canton” ul. Smocza 1, Wola; www.canton.warszawa.pl
• „Chinatown” Śródmieście, Wola, Ochota; www.chinatown.pl
• „Hong Kong House” ul. Filtrowa 70, Ochota; www.hongkonghouse.pl
• „Bliss Garden” ul. Twarda 42, Wola; www.blissgarden.pl


Herbata

Polacy piją bardzo dużo herbaty. Tezę potwierdzają zarówno własne obserwacje, jak i dane statystyczne. W zestawieniu z pozostałymi narodami Europy, Polska znajduje się na trzeciej pozycji wśród państw konsumujących największe liczby herbaty w ciągu roku na jedną osobę. Jednak ile naprawdę wiemy o herbacie? Inaczej: czym jest herbata?

Polacy percypują herbatę w kategoriach napoju masowego, wypijanego w kartonowym kubku w pośpiechu, co jest pewnego rodzaju profanacją. Herbata jest napojem szlachetnym wymagającym cierpliwości i spokoju do picia. Droga herbaty przynosi pożytek nie tylko w postaci lepszego zdrowia, ale także oferuje pewien styl życia, którego tak nam brakuje w obecnych czasach: spokoju, wyciszenia, chwili na refleksje.

Niestety w Warszawie trudno jest dostać dobrą herbatę. Nie jest to wina tego, że nie ma na nią popytu w Polsce, ale tego, że sprzedawcy myślą, że nikt nie będzie skory do zapłacenia wyższej ceny za prawdziwą herbatę. Dla osób zainteresowanych drogą herbaty, polecam herbaciarnię „Same fusy” na Starówce oraz najlepszy w Polsce blog o herbacie chińskiej, jaki dotąd czytałem morzeherbaty.pl


Anthony Chiu

Chińczyk zamieszkały w Warszawie od 20 lat. Tłumacz, student zarządzania i marketingu w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie, wielbiciel dobrej herbaty.