W Polsce, dokładnie w Warszawie, żyje około 10 Tybetańczyków - jedni przyjeżdżają, inni wyjeżdżają dalej - na Zachód, a jeszcze inni odwiedzają rodziny. Pierwsi pojawili się w związku z wizytą Dalajlamy w Polsce w 1993 roku. Byli to studenci, którzy otrzymali stypendia na Akademii Medycznej oraz nauczyciel języka tybetańskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Kolejni pojawili się wraz z polskimi żonami. Raczej unikają oficjalnych wydarzeń, spotykają się we własnym gronie, wspólnie celebrując tybetańskie święta i tradycje.
W ostatnich latach miejscami, gdzie można spotkać mieszkających w Warszawie Tybetańczyków i poznać u źródeł ich kulturę, stały się Tibet House Acala na Mokotowie i Sklep Tybetański (w pawilonach koło ulicy Zielnej i stacji metra „Świętokrzyska”). Poniżej prezentujemy wywiad z dr Thuptenem Kunga, właścicielem Sklepu Tybetańskiego i wykładowcą języka Tybetańskiego na Uniwersytecie Warszawskim:
Kontynent Warszawa: Ilu Tybetańczyków mieszka w Warszawie, czym się zajmują?
dr Thupten Kunga: Musze policzyć - osiemnastu. Nie znam trzech z nich, resztę znam lepiej lub gorzej. Przyjechałem tu w 1994 roku i jestem jednym z pierwszych Tybetańczyków w Warszawie. Ja dostałem propozycje pracy na Uniwersytecie, reszta zajmuje się różnymi rzeczami, trzej to mnisi, czterech to studenci, niektórzy pracują, ale z powodu nieznajomości języka ciężko jest im znaleźć stałą prace. Na początku 2000 roku kilku Tybetańczyków przyjechało do Warszawy po ślubie z Polkami. Ciężko jest się tu dostać, część osób ma kartę pobytu, część wizę, osoby, które się ożeniły mają obywatelstwo, zdobycie go zajęło im trzy lata. W innym przypadku trzeba się przebić przez dużo papierów.
KW: Czy polski jest trudny, ilu Tybetańczyków mówi po polsku?
dr TK: Polski jest bardzo trudnym językiem i bardzo ciężko się go nauczyć. Mówię trochę po polsku, bo jestem tu od 13 lat. Osoby, które przyjechały tu 2-3 lata temu dużo rozumieją, ale raczej nie mówią.
KW: Dlaczego zamieszkał Pan w Warszawie, czy wie Pan, czemu inni Tybetańczycy wybrali to miasto?
dr TK: Po zakończeniu studiów rozpocząłem tu prace na uniwersytecie. Lubię ten kraj i to miasto. Główną przyczyną tego, że Tybetańczycy mieszkają poza Tybetem jest sytuacja w kraju, który jest pod chińską okupacją. Ja dostałem pracę, część ożeniła się, niektórzy chcieli studiować i mieli w Warszawie taką możliwość, wiec przyjechali.
KW: Czy ma Pan w Warszawie jakieś szczególnie ciekawe, ulubione miejsce?
dr TK: Na pewno jest tu dużo miejsc gdzie można spędzić czas ze znajomymi. Ale chyba nie mam ulubionego.
KW: Są tu miejsca związane z Tybetem?
dr TK: Są tu ośrodki buddyjskie praktykujące tybetańską religię, jest Tibet House „Acala”, która jest ciekawym miejscem spotkań, medytacji, ośrodkiem medycyny tradycyjnej i jest Sklep Tybetański. Otworzyłem go w 2003 roku. Przychodzi tu dużo ludzi zainteresowanych orientalnymi rzeczami i Tybetem. Są tu rzeczy związane z religią, dekoracje, ubrania, biżuteria, książki.
KW: Co Pan myśli o warszawiakach, jak odnoszą się do obcokrajowców?
dr TK: Nie mam żadnych niemiłych doświadczeń. Wzajemne stosunki zależą od dwóch stron. W mojej opinii warszawiacy są otwarci, mili.
KW: Czy organizujecie w Warszawie uroczystości z okazji tybetańskich świąt?
dr TK: Jest nas osiemnaście osób to mało żeby stworzyć silną wspólnotę. Staramy się pomagać sobie wzajemnie zachować tu nasz styl życia, religie, to trudne. Obchodzimy wspólnie tybetański nowy rok, urodziny Dalajlamy i inne święta. Dobrze byłoby stworzyć otwarte dla wszystkich Centrum Kultury Tybetańskiej, miejsce z ciekawymi książkami, w którym można by się było spotkać, podyskutować, obejrzeć film. Niestety ciągle takiego miejsca nie ma.
KW: Dziękujemy za wywiad i mamy nadzieje, że następnym razem spotkamy się w Centrum Kultury Tybetańskiej.
*****************************************
Warszawa jest miejscem mocno związanym z kulturą Tybetu. Poza mieszkającymi tutaj Tybetańczykami prężnie działają ośrodki buddyjskie. Stały cykl wykładów i pokazów wideo poświęcony tradycji Tybetu prowadzi Maciej Magura Góralski w Muzeum Azji i Pacyfiku. Na Uniwersytecie Warszawskim, a także prywatnie można uczyć się języka tybetańskiego. W Warszawie mieści się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która na swojej stronie regularnie publikuje tłumaczenia raportów poświęconych sytuacji w Tybecie. Na zaproszenie Fundacji, Dalajlama dwukrotnie odwiedził Polskę i Warszawę w 1993 i 2000 roku gdzie otrzymał m.in. Order Uśmiechu. Co roku pod Ambasadą Chińską odbywają się pikiety i demonstracje przypominające o tragedii Tybetu, szczególnie 10 marca -w rocznicę tybetańskiego Powstania Narodowego. Również Fundacja Inna Przestrzeń (wydawca Kontynentu Warszawa) realizuje Program Tybetański podejmujący działania edukacyjne i kampanijne na rzecz Tybetu.
Jeśli mamy szczęście brać udział w imprezach, gdzie zaproszono Tybetańczyków, z pewnością będziemy mogli poznać najważniejsze elementy kultury i tradycji Tybetu.
Z wydarzeń o charakterze religijnym do najważniejszych należą pudża i ceremonia sypania mandali z piasku. Odprawiają ją mieszkający w Tibet House mnisi A Jam i Sherab. Pudża to buddyjska ceremonia, w trakcie której recytuje się święte teksty i odmawia modlitwy. Man-dala z piasku stanowi odzwierciedlenie jednej z buddyjskich idei lub bóstwa - Bodhisattvy lub Buddy. Wykonuje się ją z niezwykłą precyzją z ziaren barwionego piasku przez kilka dni. Po zakończeniu sypania mandali następuje ceremonia jej zniszczenia, która symbolizuje nietrwałość. Piasek najczęściej wrzuca się do pobliskiej rzeki. Charakterystyczna jest także kuchnia tybetańska, której podstawę stanowią potrawy takie jak: pierożki momo, tsampa czy solona herbata z masłem. Jest też rodzaj piwa -Tsang, ale aby spróbować jego prawdziwego smaku musimy się wybrać do Tybetu, Indii lub Nepalu. Tsampy - mąki z prażonego jęczmienia nie sposób dostać w Warszawie, natomiast herbata z masłem raczej nie odpowiada europejskim przyzwyczajeniom kulinarnym. Jeśli mamy wyjątkowe szczęście, uda nam się obejrzeć na żywo występ Tybetańczyków. Utworzyli oni kilka lat temu nieformalny zespół „Śnieżne Lwy". A że z natury mieszkańcy Tybetu lubią tańce i zabawę, również w Warszawie, od czasu do czasu można posłuchać tradycyjnych piosenek wykonywanych przy akompaniamencie gitary Dra Nian. Tradycyjnym strojem tybetańskim jest czuba: w wersji męskiej to rodzaj przewiązanego płaszcza, często noszony założony tylko na jedno ramię, w wersji damskiej przypomina prostą suknię. Do ważnych tradycji Tybetu należy ofiarowanie khata - biatej szarfy, którą zakłada się z wyrazami szacunku osobie, którą witamy, żegnamy, w specjalny sposób pozdrawiamy, lub ofiarowuje lamie -czyli nauczycielowi buddyjskiemu. Stroje, ozdoby, kadzidła i biżuterię tybetańską można kupić w sklepie przy Zielnej.
Do najważniejszych świąt tybetańskich, poza licznymi świętami buddyjskimi, należą:
Losar - Tybetański Nowy Rok obchodzony według ruchomego kalendarza Tybetańskiego. W Tybecie świętowanie Nowego Roku trwało 3 tygodnie i poprzedzało Święto Wielkiej Modlitwy. W Indiach obchody trwają 3 dni, towarzyszą im tradycyjne występy, oficjalne obchody a także koncerty i spotkania rodzinne. Na Zachodzie tego dnia odbywają się różne wydarzenia. Tybetańczycy z reguły świętują je wraz z przyjaciółmi. Według kalendarza tybetańskiego rok 2007/2008 to rok 2134 (licząc od pierwszego króla Tybetu - Niatri Tsenpo) i jest rokiem Ognistej Świni według astrologicznego systemu Kalaczakry. Kolejny Losar będzie obchodzony dzień po pełni księżyca, 7 lutego 2008.
10 marca - rocznica Powstania Narodowego w Tybecie [1959 r.) -tego dnia na całym świecie odbywają się demonstracje poparcia dla Tybetańczyków. Tradycyjnie tego dnia Dalajlama wygłasza coroczne Orędzie, swoje oświadczenia wydają najważniejsze instytucje tybetańskie: parlament i rząd na emigracji.
6 lipca - urodziny XIV Dalajlamy. Obchodzone jako Światowy Dzień Tybetu. Tradycyjnie tego dnia spotykają się Tybetańczycy, aby wspólnie celebrować urodziny swojego duchowego przywódcy.
Trudno mówić o tradycji i kulturze Tybetu, nie odwołując się do jego skomplikowanej sytuacji. Tybet w 1950 roku został najechany przez Chińską Republikę Ludową. W 1959 r. w Tybecie wybuchło antychińskie powstanie a Dalajlama - najwyższy duchowy i polityczny przywódca Tybetańczyków zdecydował się na wygnanie. Uzyskał azyl polityczny w Indiach, gdzie utworzył Rząd Tybetański na Uchodźstwie, a wkrótce parlament i powołał demokratyczną konstytucję. W ślad za Dalajlamą ruszyło ponad 80 000 Tybetańczyków. Od tamtej pory, co roku, niebezpieczne himalajskie przełęcze przekracza około trzech tysięcy Tybetańczyków. Wielu z nich to pielgrzymi, którzy za życia chcą zobaczyć Dalajlamę i posłuchać jego nauk. Inni decydują się na ucieczkę z kraju w wyniku prześladowań politycznych. Wielu z nich to buddyjscy mnisi i mniszki, a także dzieci. W Tybecie do dziś trwa polityczna kampania wymierzona w instytucje religijne, a system edukacji jest bardzo słaby i nakierowany głównie na asymilację Tybetańczyków. Dalajlama natomiast wzywa do rozpoczęcia prawdziwych negocjacji, których celem jest zagwarantowanie autentycznej autonomii Tybetu w granicach Chin. Najwięcej uchodźców żyje w Indiach - szacunki są różne: od 90 do 150 tysięcy, następnie w Nepalu i Bhutanie. Na przestrzeni lat tybetańskie diaspory pojawiły się także w Europie [głównie w Szwajcarii, krajach skandynawskich, a ostatnio także w Wielkiej Brytanii), Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a także Polsce. W Tybecie mieszka ich około 6 milionów.
listopad / grudzień 2007