Warszawa to miasto kochane... lecz nie wolne od problemów denerwujących jego mieszkańców.
Jak każda wielka aglomeracja – potrafi zachwycić rozmachem ale i rozzłościć korkami ulicznymi.
Jak ją widzą warszawiacy; jaka jest w oczach cudzoziemców; czym bawi; czym złości a czym zachwyca? O Warszawie pisali poeci, była natchnieniem malarzy i jest stałą inspiracją dla artystów karykatury. To miasto urzeka, przyciąga jakimś nieodpartym urokiem, skrywaną tajemnicą, tragedią i sławą.
Tylko w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Eryk Lipiński organizował wystawy o Warszawie co najmniej czterokrotnie.
W ostatnich latach zainteresowanie karykaturzystów Warszawą, nie wiedzieć czemu, trochę osłabło. Być może rysownicy nie mają już powodów do żartów z tego miasta? Idea by to sprawdzić zrodziła pomysł, by zorganizować międzynarodowy konkurs z Warszawą w roli głównej.
Od dawien dawna używa się w Polsce złośliwego dość powiedzonka „Warszawka”. Jak to rozumieją i co o tej Warszawce myślą rysownicy czyli „jak nas widzą, jak nas piszą”. Taka jest geneza konkursu „Warszawa i Warszawka”.
Już pierwszy rysunek konkursowy, który nadszedł z dalekich Chin wprawił organizatorów w radosny nastrój. Na rysunku skośnooka Syrenka Warszawska obcina łeb industrialnemu smokowi. Takiej Syrenki jeszcze nikt nie widział. Kolejno napływające prace potwierdzały, że Warszawa to miasto wzbudzające sympatię na całym świecie. Jury miało niełatwe zadanie wyłonienia najlepszych z kilkuset zabawnych, mądrych i dowcipnych rysunków wykreowanych przez artystów.
Grand Prix przypadło sąsiadowi z Ukrainy - Vladimirowi Kazanevsky’emu, a pierwsza nagroda - polskiemu rysownikowi - Jerzemu Fedro. Wśród nagrodzonych i wyróżnionych znalazł się Chińczyk, przedstawiciel Luksemburga, Ukrainiec i kilku Polaków.
Artyści nie zapomnieli o Muzeum Karykatury - jedynym w Polsce - i uhonorowali je w sposób satyrykom właściwy czyli dowcipem.
Muzeum Karykatury
ul. Kozia
www.muzeumkarykatury.pl