Wrzeszczący faceci z Mroźnej Finlandii - jedyny na świecie zespół, który nie śpiewa, a wykrzykuje, da jedyne w Polsce wysublimowane przedstawienie już określane jako Wydarzenie Roku 2007.
Mieskuoro Huutajat powstał przed dwudziestoma laty w porcie Oulu – kulturalnej stolicy regionu w zachodniej Finlandii. Chór liczący 170 osób, z których grupę koncertującą stanowi zwykle 30, to pomysł formalny, konsekwencja realizacji i ocierające się o absurd poczucie humoru. Mężczyźni zawsze w języku publiczności, przed którą występują, wykrzykują dosyć specyficzny, a nawet ekscentryczny repertuar: marsze patriotyczne, fragmenty prawa międzynarodowego, hymny i... piosenki dziecięce, a pieczę nad ich programem i szalonymi pomysłami sprawuje charyzmatyczny dyrygent Petri Sirvio - swego czasu członek kapeli punkowej. Zawsze spotykają się ze zdecydowanymi reakcjami widowni, która bywa poruszona, zdumiona, a czasem wręcz zszokowana – swoiste interpretacje hymnów narodowych nie wszystkich bawią… Ale zawsze przede wszystkim roześmiana. Performance Wrzeszczących facetów opiera się na kontrastach: zdyscyplinowany i klasycznie ubrany chór w gumowych krawatach precyzyjną wymowę miesza się z wyciem, komizm ze śmiertelną powagą.
W pamięci pozostaje ładunek pozytywnej energii, jaką czerpią ze swojej pasji inteligentni, wykształceni faceci z dobrymi posadami – na co dzień lekarze, dyrektorzy, urzędnicy bankowi, menadżerowie branży artystycznej i usługowej, informatycy. Znaczenie ma dla nich nie jeżdżenie po świecie i udzielanie wywiadów, ale możliwość zajęcia się czymś i spełnienia fundamentalnego pragnienia, by swojemu życiu nadać sens. Dlatego koncerty Wrzeszczących facetów to spotkanie z zupełnie niecodzienną ekspresją artystyczną.
To, co było w ich sercach – hobby i marzenia, stało się tak wielkie, że mówią i piszą o nich media na całym świecie. Hobby przekuli w karierę – z ekscentrycznym repertuarem utworów podzielonych na głosy w sposób rytmiczno-słowny przekazywanym w ekscentrycznej formie wykrzykiwanych dźwięków szybko zdobyli popularność. Wreszcie to jedno z najciekawszych zjawisk koncertowych fiński dokumentalista Mika Ronkainen utrwalił w wielokrotnie nagradzanym filmie, którego koproducentem był Lars von Trier. Twórca obrazu - niegdysiejszy członek chóru ukazał, jak absurdalno-poważna działalność chóru wyciąga konsumenta kultury z bezpiecznej pozycji - efektowny performance stawia go wobec wątpliwości: kpina to czy sztuka, rodzaj muzyki czy socjologicznego eksperymentu? Tymczasem "Wrzeszczący faceci" poprzez artystyczny i kontrolowany wygłup mimowolnie komentują współczesność - z typową dla niej dominacją siły, panoszącą się pseudosztuką i krzykiem jako podstawowym dziś sposobem komunikacji.
W Warszawie wystąpią z półtoragodzinnym koncertem, w którym nie zabraknie hymnów oczywiście Finlandii, Norwegii, Szwecji, ale i Danii, Holandii, Belgii, Francji, Japonii, USA czy ZSRR. Być może obok hymnu Węgier wykrzyczany zostanie „Mazurek Dąbrowskiego”… A na pewno „Oda do radości”! I oczywiście nasze polskie „Sto lat”.
Wrzeszczący faceci
8 marca, 20:00
Sala Kongresowa
Bilety: 120, 150 i 180 zł na www.ticket-art.pl