Centrum Kulury Litewskiej przy Ambasadzie Republiki Litewskiej zaprasza na wystawę współczesnego malarstwa litewskiego.

LITEWSKA SZTUKA DZISIAJ


Wernisaż 13. lutego o godz. 18.00

Wystawa czynna 14.02. - 17.03.2007

ZAPRASZAMY!



Centrum Kulury Litewskiej
Al. Ujazdowskie 12


ośrodek otwarty: wt-pt 12-19, sob 12-17


tel. 022 696 72 80 lub 022 745 05 93
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



[ Tekst towarzyszący wystawie ]


Krzysztof Stanisławski


Czas malarstwa.

Na marginesie wystawy pięciu litewskich malarzy w Warszawie


0.

W warszawskiej Zachęcie czynna jest pierwsza od kilkunastu lat zbiorowa wystawa polskiego malarstwa. Także w wileńskiej twierdzy nowych mediów – Centrum Sztuki Współczesnej, skutecznie broniącego się przez lata przed malarstwem, czynna jest aktualnie wystawa obrazów gwiazdora z Berlina Norberta Bisky’ego. Czy to się podoba kuratorom, krytykom oraz dyrektorom, czy też nie - malarstwo powróciło do łask, stało się trendy, cool i sexy, znów zawróciło w głowach publiczności i kolekcjonerom, znów zachwyca swoimi nieograniczonymi możliwościami ekspresji, nowoczesnością, aktualnością, celnością, dowcipem i – czego nie można dziś nie brać pod uwagę – przyciągnęło widzów do galerii i muzeów, dotąd dość wyludnionych na pokazach video i instalacji. Bez względu na to, jak długo potrwa renesans malarstwa na świecie i w naszych krajach, wypada się cieszyć, że w ogóle nastąpił, że zainteresowanie tą jedną z najstarszych dyscyplin odżyło i rozwija się z sezonu na sezon coraz mocniej. Oczywiście, wszystko musiało zacząć się na Zachodzie i w USA, gdzie błyskawiczne kariery zaczęli robić przede wszystkim młodzi Niemcy i – o dziwo – głównie z dawnego NRD. Po pojawieniu się fenomenu nowej szkoły lipskiej (ok. 2003 r.), nota bene „odkrytej” przez łowcę i kreatora talentów oraz „superkolekcjonera” Charlesa Saatchiego, wcześniej lansującego New Brits, oraz po kilku spektakularnych edycjach ważnych biennale w Europie, jak choćby weneckiego w 2005, berlińskiego czy londyńskiego Tate Triennale (te dwa ostatnie w 2006 r.), gdzie malarstwo zaczęło być coraz wyraźniej obecne, nikt już nie pomstuje na nienowoczesność czy anachroniczność dzieł namalowanych na płótnach olejami lub akrylami. Także w Polsce i na Litwie. A tak się składa, że w tej konkurencji mamy naprawdę znakomitych twórców, gdyż tradycje malarskie są w naszych krajach wciąż kultywowane, nawet pomimo dość powszechnego szturmu nowych mediów na Akademie Sztuk Pięknych. Jestem przekonany, że te wartości – nierzadko najwyższej europejskiej i światowej próby, właśnie wartości malarskie warte są szerszej prezentacji w naszych krajach i za granicą. Wierzę, że jeśli cokolwiek w sztuce polskiej i litewskiej miałby odkrywać świat, to byłoby to malarstwo. Naszych mistrzów i profesorów, ale także artystów młodszych pokoleń.


1.

Miałem wielką przyjemność i zaszczyt poznać w ich pracowniach wszystkich artystów z grupy prezentowanej na wystawie w Centrum Kultury Litewskiej w Warszawie, a z niektórymi zdarzyłem się nawet zaprzyjaźnić. Niestety, jeden z nich, Arunas Vaitkunas, którego uważam, czego nigdy nie kryłem, za jednego z najlepszych malarzy tej części Europy, zmarł przed dwoma laty. Nigdy nie zapomnę wizyty w jego maleńkiej pracowni w Kownie z widokiem na dachy domów i kościołów starówki, gdy wybierałem jego obrazy na Kwadriennale Sztuki Litewskiej 2005. Chciałem pokazać wszystkie, kilkadziesiąt płócien, w końcu zdecydowaliśmy się na 8 czy 10. Zawisły na głównej ścianie wileńskiego Centrum Sztuki Współczesnej. Niestety, ich autor już nie doczekał wernisażu Kwadriennale – zmarł nagle w Tbilisi. Trudno pogodzić się z odejściem tak znakomitego artysty, w dodatku w kwiecie wieku, na chwilę przed zyskaniem szerszego międzynarodowego uznania. Był malarzem ekspresji – niezwykle dynamicznej, ale i zdyscyplinowanej, emocjonalnej, ale i intelektualnej, gruntownie przemyślanej, bliskiej abstrakcji, ale zazwyczaj wychodzącej od konkretu – widoku pracowni, domu, klatki schodowej. Był twórcą pięknych i niezwykle oryginalnych obrazów.


2.

Adomas Jacovskis jest poetą malarstwa, wiernym swoim stałym motywom, które wciąż od nowa przetwarza i wzbogaca o różne tony i konteksty bez oglądania się na mody i aktualne trendy. Styl jego prac, bardzo swoisty i – jak się wydaje – niezwykle osobisty, dający się rozpoznać niemal od razu po obejrzeniu kilku obrazów, bliski jest zarówno tradycji renesansu, jak i poetyckim wizjom Chagalla czy Bruno Schulza, albo Botero czy Mimmo Paladino. To sztuka pełna odniesień kulturowych, a przy tym niezwykle prosta, oszczędna, syntetyczna. To sztuka magiczna, powstająca w maleńkiej, ale również magicznej wileńskiej pracowni, położonej jakby na uboczu zgiełkliwej codzienności i gwaru ulic, choć w rzeczywistości znajdującej się w samym centrum miasta.

Żywiołem Adomasa Jacovskisa jest także scenografia teatralna i operowa, jego realizacje należą do największych osiągnięć litewskiej i europejskiej sceny. Obrazy są także dość steatralizowane, choć zwykle są to monodramy, a jedynym aktorem na scenie jest sam autor. Malarstwo, jak sam przyznaje, jest dla niego formą oderwania się od kreacji teatralnych, powstających zespołowo, z konieczności przy uwzględnianiu rozmaitych punktów widzenia i podporządkowanych treści sztuki, wizji reżysera, aktorów, kompozytora itd. W pracowni malarz pozostaje sam na sam z płótnem i sobą samym. Nawet jeśli nie jest to tak spektakularne jak premiera operowa czy teatralna, obraz czy seria obrazów mogą mieć tę samą siłę i wartość ekspresji. Tak na pewno jest w przypadku Jacovskisa. Przy całym szacunku dla jego twórczości teatralnej, która uczyniła go sławnym na świecie, dla mnie pozostaje on przede wszystkim jednym z najlepszych litewskich malarzy.


3.

Eugenijus Antanas Cukermanas jest gentlemanem litewskiej sztuki, artystą niezwykle zdyscyplinowanym, stosującym bogate środki z aptekarską precyzją. Pracownia Pana Eugeniusza, sterylnie czysta i uporządkowana, bez żadnego zbędnego, jak się wydaje, detalu, stanowi prawdziwe laboratorium alchemiczne, gdzie powstają idealne w swoich proporcjach mieszanki form i kolorów. Jego abstrakcje kolorystyczne, bliskie są tradycjom informelu aikonicznego czy taszyzmu, a biorąc pod uwagę duże znaczenie przypisywane przez artystę fakturze płócien – także malarstwa materii. To dzieła bardzo wyrafinowane pod względem użytych barw i struktury kompozycji. Bardzo „paryskie”, mają jednak odniesienia do twórczości litewskich malarzy początku XX wieku. Cukermanas jest twórcą uniwersalnym i bardzo wyraźnie ponadnarodowym, bez trudu dającym się zaakceptować przez najbardziej wyrobionych odbiorców i kolekcjonerów europejskich.


4.
Egle Ridikaite jest bez wątpienia najsympatyczniejszą malarką litewską, jaką udało mi się spotkać. W jej dużej, poindustrialnej pracowni w budynku dawnej drukarni, nieogrzewanej i pełnej śladów po dawnych użytkownikach, oglądałem na podłodze ogromne płótna wykonane w bardzo specyficznej technice sprayowej. Ridikaite buntuje się przeciw tradycjom malarskim, jednak nie przeciwko samemu malarstwu. To bardzo nowoczesne płótna, bliskie minimalizmowi, operujące znakami, cyframi i napisami graffiti. To malarstwo epoki video, fotografii i instalacji. To prawdziwie nowe malarstwo.


5.
W pracowni Riczardasa Bartkevicziusa w starej kamienicy w magicznym kwartale Wilna, położonej naprzeciwko ambasady chińskiej, poczułem się naprawdę jak w domu. Ten znakomity neoekspresjonista, stworzył bardzo oryginalny styl wypowiedzi malarskiej, bliski transawangardzie lat 80., ale dużo bardziej wyrafinowany kolorystycznie, uniwersalniejszy i dowcipniejszy. Bartkeviczius nie boi się sięgać po tradycyjne motywy – maluje na przykład z upodobanie martwe natury, nierzadko kwiaty w wazonach, portrety osób i zwierząt, albo też opowiada historie, ale czyni to za pomocą koloru i form, które nierzadko wyskakują wręcz poza ramy płótna. Bardzo zdyscyplinowany i dobrze zorganizowany w sztuce i życiu, w końcu nauczyciel nowych pokoleń artystów, jest jednocześnie bardzo anarchiczny, radosny i młodzieńczy, nie przejmujący się żadną modą ani konwencją. Robi swoje.


Pięciu malarzy różnych pokoleń, stylów, poetyk, w moim przekonaniu bardzo mocna reprezentacja współczesnego malarstwa litewskiego, choć na pewno reprezentacja niekanoniczna i nieoczywista dla każdego. Potraktujmy ją więc jako introdukcję do naprawdę szerokiej prezentacji malarstwa z Litwy, którą z pewnością warto zaprezentować polskiej publiczności.



Warszawa, styczeń 2007