Jak powinien zachowywać się obcokrajowiec, który przyjechał czy przyleciał do jakiegoś kraju? Czy powinien, że tak to prosto ujmę, rządzić się w tym kraju? Czy powinien żądać, by ludzie dookoła absolutnie dostosowywali się do jego widzimisię i praw z jego kraju? Cóż, wydaje mi się że absolutnie nie. Przynajmniej w zdrowym stopniu. Już niejednokrotnie miałem okazję przeczytać albo usłyszeć o obcokrajowcach, którzy przyjeżdżali do Polski bądź do innych krajów, jak Francja czy Niemcy, i chcieli różnych absurdalnych rzeczy.
Jedną z najzabawniejszych i jednocześnie najgłupszych spraw była ta związana z chłopcem, który wyznawał Islam. Na lekcji geografii, a działo się to w Hiszpanii, nauczyciel opowiadał o bogactwach naturalnych i handlu prowadzonym przez kraj X i jednym ze zwierząt, które hodował ten kraj i którego mięsem handlował, była świnia. Wtedy ten uczeń, będąc pośród 29 innych, nakazał (tak, nakazał), by nie mówić przy nim o świniach, bo jego religia zabrania jeść świnie i mówić o nich (co jest oczywiście bzdurą z brakiem logiki). Ponieważ nauczyciel słusznie zwrócił mu uwagę, że 29 ludzi nie będzie podlegało pod jego widzimisię i że nie obchodzi go jaką religię wyznaje i ma się uczyć, bo taki jest materiał, który musi przerobić w szkole, ten od razu wraz z rodzicami wywołał ogromną aferę. I bezpodstawną aferę. Że nietolerancja, że rasizm, że to i tamto. Głupota, krótko mówiąc.
W tym przypadku na szczęście szybko zareagowano na całą sprawę i ją zakończono. Ale dało to wielu ludziom pretekst do powiedzenia złego słowa o obcokrajowcach, w tym przypadku muzułmanach.
Gdyby do Czeczenii przyjechał Polak, Niemiec, Francuz, Anglik czy ktokolwiek inny, szanowałbym jego odmienność, tradycję, kulturę i w miarę możliwości i potrzeby. Działałbym tak, by nie było mu przykro i źle z powodu przebywania w moim kraju. Ale mocno bym się zdziwił i nie byłbym zadowolony, gdyby nagle zażądał w restauracji wieprzowiny, która z naturalnych powodów byłaby niedostępna, a następnie zrobiłby z tego aferę. Zaszkodziło by to wizerunkowi jego, ale ludzie też, powodowani owczym pędem, zaczęliby krytykować i uogólniać zapewne przenosząc sądy na wszystkich obcokrajowców. A to szkodzi.
Mieszkam tu już ponad 10 lat, prawie 11. Na początku było mi trudno zrozumieć ten odmienny świat, ale z czasem i z pomocą przyjaciół nauczyłem się, że jestem w innym kraju, z innymi tradycjami, kulturą i zachowaniami społecznymi. I nauczyłem się, że powinienem nie tyle akceptować tę inność, co szanować. Nie znaczy to, że powinienem się zupełnie ograniczać. Chodzi o to, że powinienem po prostu umieć się zachowywać i nie żądać, by całe społeczeństwo dookoła dostosowywało się do moich zachcianek. Jeśli coś jednak bardzo przeszkadza, zawsze znajdzie się jakieś wyjście!
Także, drodzy czytelnicy, pamiętajcie na przyszłość, że jeśli zobaczycie takie przypadki zachowań u obcokrajowców, zamiast się denerwować i złościć czy narzekać, spróbujcie wytłumaczyć. Jeśli się uda, będzie super, jeśli nie – trudno, ale przynajmniej Wy zachowacie się w odpowiedni sposób.
Życzę Wam wszystkich Szczęśliwego Nowego Roku, powodzenia i jak najmniej problemów!
Tekst: Elsi Adajew