Czym jest sztuka ludowa dla zwykłego człowieka? Czy pomaga utożsamić się z własnym ludem? A może pozwala zrozumieć obcą kulturę? Twórczość Marii Prymaczenko wywołuje wiele dyskusji. Jedni uważają ją za sztukę prymitywną, drudzy określają jako sztukę ludową.
Maria Prymaczenko urodziła się według kalendarza juliańskiego 30 grudnia 1908 roku, a według gregoriańskiego 12 stycznia 1909 roku, we wsi Bolotnya w obwodzie kijowskim. Pochodziła z twórczej rodziny: jej ojciec Awksientij był cieślą, a matka Praskovya zajmowała się hafciarstwem. W dzieciństwie zachorowała na polio i przez to musiała przez resztę życia chodzić o kulach. Początki swojej twórczości wspominała tak: „Kiedyś niedaleko chaty, nad rzeką, na łące z kwiatami, pasłam gęsi. Rysowałam sobie na piasku różne kwiaty. Wtedy zauważyłam niebieską glinę. Wzięłam tę glinę i pomalowałam naszą chatę. Wszyscy sąsiedzi przybiegli, aby ją zobaczyć i prosili, abym udekorowała także ich domostwa”.
Sztukę Prymaczenko odkryła przed światem profesjonalna hafciarka z Kijowa, Tatiana Floru. Floru po raz pierwszy dostrzegła wykonane przez nią tkaniny na wystawach w wiejskich domach kultury. Oczarowały ją do tego stopnia, że od razu pojechała do rodzimej wioski Prymaczenko, aby poznać artystkę osobiście. Okazało się, że Maria nie tylko zajmuje się hafciarstwem, ale także maluje. W owym czasie profesjonalni artyści często poszukiwali nieznanych nikomu twórców ludowych, jeździli po wioskach, aby odkrywać talenty. Właśnie tak została wypatrzona Maria Prymaczenko. Tatiana Floru zaprosiła ją do Kijowa na warsztaty przy Muzeum Sztuki Ukraińskiej. Tam artystka mogła eksperymentować z różnymi technikami artystycznymi – rozwijała swoje umiejętności malarskie i hafciarskie, a także zaczęła parać się rzeźbą i ceramiką.
Jednak artystka wspomina swoją pierwszą wizytę w Kijowie nie do końca pozytywnie, bowiem podróż okazała się wymagająca. Przyjechała tam z bratem. Długo nie mogli znaleźć miejsca, w którym odbywały się warsztaty. Brat zaproponował powrót do domu, ale Prymaczenko uparła się, by kontynuować poszukiwania. Gdy już dotarli do właściwego budynku, okazało się, że muszą pokonać jeszcze jedną przeszkodę (dla poruszającej się o kulach artystki poważną) – warsztaty zorganizowano na drugim piętrze. Maria była wyczerpana, po jej policzkach spływały łzy. Wnet jednak usłyszała, że ktoś w okolicy śpiewa pieśni ludowe i znalazła w sobie siłę, by wspiąć się po schodach. „Stoję i płaczę, ale za chwilę słyszę pieśń Leci kawka przez belkę, tak piękną, że poszłam za tym śpiewem”* – wspominała po latach artystka.
Maria Prymaczenko była zachwycona bielą papieru oraz różnorodnością farb. Na warsztatach poznała wielu nowych znajomych, choć bardzo wstydziła się swojej choroby i nie mogła chodzić z innymi do stołówki, gdzie kwitło życie towarzyskie. Zaprzyjaźniła się z Paraską Wlasenko, która zajmowała się ludowym malarstwem dekoracyjnym. Paraska pomagała jej, przynosiła jedzenie do pokoju, razem spacerowały po mieście. Na zajęciach w Kijowie Maria Prymaczenko po raz pierwszy poczuła się artystką, zrozumiała, że malarstwo jest jej powołaniem. Warsztaty zwieńczyła wystawa zorganizowana w 1933 roku. Maria uzyskała na niej dyplom I stopnia. Był to ważny moment w jej życiu, i to nie tylko w tym artystycznym. Maria Prymaczenko nie uczestniczyła w wystawie, ponieważ znajdowała się w szpitalu. Przeszła operację – kijowscy lekarze wyprostowywali jej nogę, aby artystka mogła korzystać z protezy i swobodniej się poruszać.
Jej kariera rozkręciła się na dobre. Po warsztatach w Kijowie zaproszono ją na Ogólnoradziecką Wystawę Sztuki Ludowej w Moskwie i Leningradzie, gdzie zdobyła sławę. Od tej pory jej prace można było oglądać w największych miastach Europy, takich jak Paryż, Warszawa czy Praga. W 1937 roku trafiły na wystawę światową w Paryżu, wysłano tam także dzieła jej przyjaciółki Paraski Wlasenko oraz ukraińskiego rzeźbiarza i malarza Iwana Gonczara. Cała trójka zdobyła medale, lecz nie dane im było udekorować nimi gablot w swoich domach. Maria Prymaczenko wspominała, że zostały one wysłane na adres Iwana Gonczara, ale nigdy nie dotarły do artystów, prawdopodobnie zaginęły w podróży. Na wystawie z pracami artystki zapoznały się takie sławy jak Pablo Picasso, Mark Chagall czy Louis Aragon. Sama artystka nie zdecydowała się jednak pojechać w świat i wróciła do rodzimej wsi. Nie podobało się jej w Kijowie, w wielkim mieście brakowało kontaktu z naturą.
Do Bolotnya Maria Prymaczenko wróciła z prezentami. Przywiozła ze sobą patefon z płytami (mieszkańcy wsi widzieli te urządzenie pierwszy raz w życiu), maszynę do szycia oraz metalowe łóżko z ozdobnymi kulkami (łóżko można zobaczyć na obrazie Lew w łóżku). Na maszynie do szycia szyła odzież dla całej wsi, dla swoich koleżanek projektowała sukienki „jak z miasta”. Jeszcze w Kijowie poznała chłopaka, Wasylya Marynczuka, za którego wkrótce wyszła za mąż. Małżeństwo mieszkało razem niedługo. W marcu 1941 roku Maria Prymaczenko urodziła syna Fedira, a już w sierpniu Niemcy pojawili się we wsi. Ograbili wszystko, co było w domu, rozstrzelali brata Marii i jeszcze 80 innych mieszkańców. Nieco później ich los podzielił mąż Marii. W 1943 wojsko radzieckie wyzwoliło Bolotnię. Wojna wkrótce się skończyła, ale ból pozostał na całe życie – wątki wojenne można odnaleźć w twórczości artystki. W okresie powojennym artystka ciężko pracowała w kołchozie, wychowywała syna i opiekowała się rodzicami w zrujnowanym domu.
Dopiero w latach 60. Marię Prymaczenko odkryto na nowo. Dziennikarz i historyk sztuki Grygorij Miestieczkin napisał o niej artykuł w „Komsomolskiej Prawdzie”. Poza tym w tychże latach artystka otworzyła we wsi szkołę malarską dla dzieci. Artystka uczyła młodych adeptów wsłuchiwania się w naturę, twierdziła bowiem, że przyroda jest najlepszym nauczycielem sztuki. W 1966 roku za cykl obrazów By ludzie się radowali Maria Prymachenko otrzymała Państwową Nagrodę ZSRR im. Tarasa Szewczenki, w 1970 roku odznaczenie Honorowego Artysty ZSRR, a w 1988 roku tytuł Artysty Ludowego Ukrainy.
Marię Prymaczenko odwiedzało wiele osób wywodzących się z różnych środowisk: od inteligencji sowieckiej po robotników. Wielki radziecki reżyser filmowy Siergiej Paradżanow wspominał, jak podarował jej pudło pomarańczy, które zobaczyła po raz pierwszy w życiu. Artystka umieściła je w różnych kątach domu i nazwała „małymi słoneczkami”. Paradżanow i inni przyjaciele dostarczali malarce papier i gwasz, żeby mogła tworzyć. Dzisiaj nie mamy problemów z towarami, jesteśmy w stanie kupić niemal wszystko, czego potrzebujemy. W Związku Radzieckim wiele towarów było deficytowych, artykuły malarskie spotykało się rzadko. Maria utrzymywała też kontakt z ukraińskim pisarzem Mychajło Stelmachem, który zaproponował jej zilustrowanie swoich książek dla dzieci. Malarka zresztą napisała i zilustrowała własną książkę dla dzieci: Towcze baba mak (1970). Była to bajka ludowa.
W 26 kwietnia 1986 roku wieś Bolotnya doświadczyła kolejnego kryzysu. Nastąpił wypadek jądrowy w reaktorze bloku energetycznego nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W skutek przegrzania się rdzenia reaktora doszło do wybuchu wodoru, pożaru oraz rozprzestrzenienia się substancji promieniotwórczych. Wieś, w której mieszkała Prymaczenko, znajduje się 40 kilometrów od Czarnobyla, musiała więc zostać ewakuowana. Jednak artystka i jej syn Fedir nie chcieli się wyprowadzić i pozostali w swoim domu. Rodzima wieś była dla artystki głównym źródłem inspiracji. Malarka wyjaśniała, że w innym miejscu nie mogłaby tworzyć. Ostatnie osiem lat swojego życia Maria Prymaczenko spędziła w łóżku. Do samego końca malowała, uczyła, przyjmowała gości. Artystka zmarła 18 sierpnia 1997 roku.
Maria Prymaczenko, Kwiaty pokoju, 1965, autor reprodukcji: Ввласенко CC BY-SA 3.0, źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Maria_Prymachenko._Flowers_for_Peace._1965.jpg
Twórczość Marii Prymaczenko to niezwykłe zjawisko ukraińskiej sztuki współczesnej. Być może jej dorobek można potraktować jako podsumowanie bogatego doświadczenia poszukiwań twórczych wielu bezimiennych twórców ludowych. Artystka na nowo przemyślała dziedzictwo artystyczne, stworzyła własny świat obrazów i symboli oraz miała własny pogląd na tradycję. Najbardziej tradycyjne wydają się być obrazy kwiatów, bukietów i kompozycje z ornamentami roślinnymi. Takie motywy można spotkać w ukraińskiej dekoracji ściennej. Prymaczenko w swoich obrazach zachowuje stylizację, symetrię i rytm ludowej ornamentyki. Z czasem jednak stopniowo artystka zaczyna komplikować ornament, próbuje wyrwać się z jego kompletności, rytmicznych powtórzeń i ogólnej zasady. Pojawiają się elementy główne i drugorzędne, akcenty kompozycyjne. Poszczególne kwiaty tracą swoją powtarzalność. Ptaki i zwierzęta, które wcześniej stanowiły część ozdoby, zaczynają się indywidualizować, nabierać charakteru. Pokazuje to, że twórczość Marii Prymaczenko jednak wykracza poza sztukę ludową i jest zjawiskiem unikatowym w sztuce ukraińskiej. Ponadto, w jej twórczości pojawia się fabuła, określona akcja i przestrzeń. Zwierzęta robią się coraz bardziej podobne do ludzi. Uwidacznia się to w samych nazwach obrazów: Lew złamał dąb lub Niedźwiedzie chciały miodu. Od klasycznych dzieł epopei ludowej odróżniają je elementy subiektywnych emocji i aktywna postawa artystki wobec wydarzenia, choć w większości są to wariacje na temat pieśni i baśni ludowych. Prymaczenko wypracowała niepowtarzalne charakter, wygląd i treść swoich prac. Nowością w jej dziełach nie są kolor lub kształtowanie form przedmiotów, te elementy kontynuują tradycję. W pracach malarki charakterystyczne są rozbudowane interakcje zachodzące między detalami kompozycji.
Chciałabym zakończyć moją opowieść o Marii Prymaczenko słowami Niny Weligockiej: „Jej proces twórczy to fenomen wynikający z niesamowitych połączeń konkretnego myślenia, fantazji, intuicji i wreszcie podświadomości, kiedy rodzą się bezprecedensowe, czasem dziwaczne obrazy, kapryśne kompozycje dekoracyjne, które promieniują energią życzliwości i naiwnego zadziwienia światem”**. Głębia pamięci artystki jest imponująca. Wydaje się, że zachowała wielowiekowe dziedzictwo kulturowe ludzkości. Prymachenko nieustannie przeplata odmienne motywy, które ucieleśnia niemal wszędzie w postaci prostych znaków. W fantastycznych dziełach artystki, w śmiertelnej walce rozumu i wariactwa, życia i śmierci, światła i ciemności przeważają siły dobra, kwitnący nosiciele radości i pokoju.
Cytaty
* O. Lewczenko, Lita moji mołodiji, pryjditʹ do mene...,[w:] Prymaczenko 100, red. O. Naiden, Kyjiw 2009, s. 94.
** Tamże, s. 96
Autorką artykułu jest Polina Kalenska. Pochodzi z Ukrainy i studiuje historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim.