-

Meczet
Autor: Gonçalo Franco
Mirek jest Polakiem, którego poznałem na studiach. Kiedy rozmawialiśmy pierwszy raz, nie mogłem uwierzyć, że jest Polakiem z krwi i kości. Ma czarne włosy, śniadą skórę, ciemne oczy. Słowem, wygląd typowego Araba. Niedawno spotkaliśmy się po raz kolejny. W trakcie rozmowy spytałem go – wiedząc, że też często podróżuje po świecie – czy nie spotyka go 'arabska klątwa'. Na początku się śmiał z tego określenia. Otóż, 'arabska klątwa' to typowy zespół urzędniczych czynności, związanych z bezpieczeństwem. Każdy 'arabopodobny', niezależnie od obywatelstwa, jest traktowany jako potencjalne zagrożenie terrorystyczne. Sam przez to nieraz przychodziłem podróżując po świecie. Czasami jest to śmieszne, a czasami żenujące i żałosne. Niezależnie od tego, nie zawsze odbywa to w sposób uprzejmy i kulturalny.

Ostatnio w Polsce głośno było o Sikhu, któremu chcieli zdjąć turban w trakcie kontroli na lotnisku, choć na muzułmanina nie wyglądał, a tym bardziej na Araba.
Na świecie od Ameryki aż po Australię jest ponad 1 miliard muzułmanów. Arabów zaś około 160 milionów. Kto odwiedzał kraje arabskie wie, że nie są to ludzie nastawieni na nieprzyjazną konfrontację. Są to ludzie mili, gościnni, uczynni, bo tak nakazuje im religia i kultura.
W krajach arabskich mieszkają nie tylko muzułmanie. Jest spory odsetek chrześcijan, rodowitych Żydów oraz duża liczba ateistów i niewierzących.

Religia nie zna narodowości. Jest przesłaniem uniwersalnym dla wszystkich ludzi. Więc sami wyznawcy religii innych niż muzułmańska nie ustawiają siebie w innym szeregu jako oddzielna grupa etniczna. Przykładowo – w Palestynie palestyńscy wyznawcy judaizmu z własnej inicjatywy nie uznają państwa Izrael. Uważają się za pełnoprawnych Arabów i Palestyńczyków. W związku z tym mają te same aspiracje narodowe jak reszta Palestyńczyków, a problemy ze strony sił okupacyjnych jeszcze większe, gdyż Izrael uważa ich za zdrajców. Wielu z nich zajmowało wysokie stanowiska we władzach OWP, są reprezentowani na równo z innymi w palestyńskich władzach ustawodawczych.

Jednakże życie w krajach arabskich nie jest niestety tak różowe jak możne się wydawać. Nazwa islam pochodzi od rzeczownika 'salam', co oznacza 'pokój'. Jako religia monoteistyczna w podstawowych dogmatach nie różni się bardzo od judaizmu czy chrześcijaństwa. Uznaje Boga jedynego, tego samego, w którego wierzą inne religie. Nazwa 'Allah' pochodzi z hebrajskiego, co oznacza 'Bóg' (lub 'Bogini'). Nie jest to inne bóstwo, jak próbują tłumaczyć niektórzy. Islam wierzy w przedmuzułmańskich proroków i ich święte księgi. Maryja Panna jest jedną z nielicznych kobiet wspominanych w Koranie, którym oddaje się cześć i o niej nie mówi się inaczej jak tylko 'dziewica'. Prawdziwy islam nakazuje szanować innych wyznawców Boga, zapewnia im te same prawa i nakłada te same obowiązki. Nie ustawia między nimi żadnych murów w życiu codziennym. Żyjąc w takiej symbiozie trudno poznać, kto jest wyznawcą jakiej religii, stąd też w krajach arabskich pytanie o religię jest traktowane jako nietakt.

Skąd zatem ta ślepa nienawiść, która powoduje tyle ofiar i problemów między światem islamskim a zachodnim?
Odpowiedź na to pytanie jest dość złożona. Jedno jest pewne: sama religia nie jest przyczyną i nie nawołuje do nienawiści i zwalczania innych. Islam w tym przypadku jest ofiarą. Używanie go do celów politycznych jest świętokradztwem. Religia jest traktowana instrumentalnie i wybiórczo, gdyż odwołuje się do prymitywnych reakcji emocjonalnych w celu zyskania zwolenników spośród prostych mas wiernych.

Jednym z podstawowych problemów islamu jest brak jedynego kardynalnego ciała interpretującego świętą księgę i przepisów prawa kanonicznego. Przykładowo: w Koranie jest wiele wersetów o znaczeniu tymczasowym, dotyczyły one konkretnych spraw lub wydarzeń mających miejsca w czasie początku islamu – przykładem może być wygnanie plemienia żydowskiego, które zdradziło muzułmanów w czasie walk z niewiernymi. To plemię jest wymienione z nazwy i kara dotyczyła właśnie tej grupy ludzi, a nie wszystkich Żydów. Natomiast brak autorytarnego ciała doprowadza do używania przez ruchy ekstremistycznych hasła 'zwalczania Żydów' nie tylko tych okupujących Palestynę, ale wszystkich Żydów na całym świecie.

Ten sam problem dotyczy też wielu spraw związanych z językiem arabskim. Język ten jest na tyle piękny i bogaty, że słowo ma wiele znaczeń. Czasami w prosty sposób można zrozumieć przesłanie, ale zdarza się też, że to samo zdanie ma więcej niż jedną interpretację, nie mówiąc już, że Koran był napisany ok. 1400 lat temu. A język używany w czasach Mohammeda był zupełnie inny, niż obecny arabski.
Dla obrazowania jednego z problemów językowych, kilkadziesiąt lat temu egipski pisarz, jeden z najsłynniejszych i najważniejszych arabskich modernistów, Taha Housein, napisał traktat zaczynając go zdaniem 'W imię Allacha nie w imię Szatana'. Wielka kampania ortodoksyjnych muzułmanów przeciwko pisarzowi dotyczyła umieszczenia przecinka – czy napisał 'W imię Allacha, nie w imię Szatana' czy też 'W imię Allacha nie, w imię Szatana'. A ponieważ Housein był znanym ateistą, został oskarżony o profanację stawiając 'imię najwyższego na równo z Szatanem'.

Różna interpretacja pozwala na adaptację prawa kanonicznego według potrzeb – szczególnie, kiedy chodzi o liberalizację przepisów Koranu na zasadzie 'religia ułatwia, a nie komplikuje'. Ale kiedy chodzi o sztywne trzymanie się wersetów może być niebezpieczna. Ruchy terrorystyczne jak Al-Kaida dosłownie i wybiórczo traktujące Koran powodują, że staje się on wrogi i nieprzyjazny dla innych. Islam staje się 'jedyną słuszną i prawdziwą religią', co bezpośrednio prowadzi do segregacji i rasizmu.
Nie chcę tu usprawiedliwiać reakcji rządów zachodnich traktujących wszystkich 'śniadoskórych' jako zagrożenie terrorystyczne, ale jest to niebezpieczna spirala ocierająca o rasizm. Nie każdy muzułmanin to Arab, tak samo jak nie każdy muzułmanin i nie każdy Arab jest terrorystą.

Wiem, że jako Arab i ateista płacę cenę za czyny innych, być może nawet za boskie błędy. Jako Polak uważam się za patriotę i nie wstydzę się tego. Jednak zawsze jest mi przykro, kiedy na lotnisku jestem przetrzymywany i nie mogę przekraczać granicy własnego państwa tak szybko jak inni współobywatele. A Mirek? Powiedział mi żartując, że chyba przechodzi na islam, żeby wiedzieć, za co jest 'ukarany' przy kontroli paszportowej.


Tekst: Maged Sahly


Źródło informacji: materiały redakcji
Zgłoś aktualizację tego artykułu - zaloguj się
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.